Emocje tylko w tie-breaku - relacja z meczu Skra Bełchatów - Jastrzębski Węgiel

Siatkarze Skry i Jastrzębia grali przez cztery sety falami, wysoko wygrywając każdy z nich. O wyniku meczu zadecydował tie-break, z którego obronną ręką wyszli aktualni mistrzowie Polski.

Skra i Jastrzębie to dwie najlepsze drużyny ubiegłego sezonu i ich środowy pojedynek został okrzyknięty hitem drugiej rundy Plus Ligi. Nie zmienił tego nawet fakt, że wicemistrzowie Polski na inaugurację wygrali w Warszawie tylko jednego seta, co pokazało jak ich forma jest daleka od tej sprzed paru miesięcy.

Bełchatowianie rozpoczęli mecz z wysokiego pułapu, szybko wychodząc na prowadzenie 6:2. Po autowej zagrywce Jastrzębia, prowadzili na pierwszej przerwie technicznej już trzema punktami. Błędy mistrzów Polski spowodowały, że przyjezdni wygrali kilka akcji i zdołali doprowadzić do remisu 8:8. Skra zdołała jednak odskoczyć i po taktycznej zagrywce Marcina Możdżonka ponownie prowadziła 16:13. Chwilę później punkty z ataku i zagrywki zdobył Bartosz Kurek i po zablokowaniu Igora Yudina gospodarze wypracowali wyraźną przewagę 20:15. Tego prowadzenia nie oddali już do końca seta, którego wygrali 25:18.

Po takiej grze gospodarzy wydawało się, że druga partia będzie miała podobny przebieg, ale siatkarzom Skry od początku partii brakowało koncentracji. Skuteczne ataki Lukasa Diwisa wysforowały jastrzębian na prowadzenie 6:3, które na przerwie technicznej wzrosło do pięciu punktów. Lekarstwem na słabą grę Skry miało być wejście na boisko Mariusza Wlazłego, ale niewiele to pomogło. Wprawdzie gospodarze zdołali zniwelować straty do dwóch "oczek" (9:11), ale waleczni siatkarze z Jastrzębia szybko powrócili do swojej dobrej gry i zaczęli powiększać przewagę (16:12, 19:14, 21:14). Podopieczni Jacka Nawrockiego nie zdołali już się podnieść i przegrali 17:25.

W trzecim secie bełchatowianie nie powtórzyli błędu z poprzedniej partii i od pierwszych piłek grali na równym poziomie, co szybko dało im prowadzenie 4:0. W ataku zapunktowali Wlazły, Kurek oraz Daniel Pliński i gospodarze coraz bardziej powiększali swoją przewagę. Na drugiej przerwie technicznej prowadzili już 16:10 i jastrzębianie wyraźnie stracili ochotę do gry. Skra dominowała w tym secie praktycznie w każdym elemencie, pozwalając sobie momentami na finezyjną grę. Kibice w Bełchatowie po raz kolejny oglądali wysokie prowadzenie swojego zespołu, który wygrał tę partię 25:15.

Początek kolejnej partii zapowiadał walkę przez cały set, bo oba zespoły do pierwszej przerwie technicznej grały punkt za punkt. Po powrocie na boisko stało się jednak coś nieoczekiwanego z zawodnikami Skry, którzy praktycznie przestali istnieć we własnej hali. Jastrzębianie, głównie dzięki skutecznym blokom i efektywnym atakom Diwisa odskoczyli na 16:9. Mimo kilka udanych akcji, gospodarze nie zdołali zmienić przebiegu gry i przegrali 19:25.

Kibice zgromadzeni w hali Bełchatowie emocjonującej walki doczekali się w tie-breaku. Przez całą partię oba zespoły szły łeb w łeb i żaden z nich nie zdołał wypracować przewagi większej niż dwa punkty. Po ataku Wlazłego Skra prowadziła 13:11, ale chwilę później na tablicy wyników był już remis 13:13. Mistrzowie Polski nie pozwolili jednak jastrzębianom na sprawienie wielkiej niespodzianki, wygrali dwie ostatnie akcje i mogli cieszyć się ze zwycięstwa w całym spotkaniu. MVP spotkania został wybrany Michał Bąkiewicz.

- Poziom był falowy. Jastrzębie jest przeciwnikiem silnym, dlatego w drugim i czwartym secie przyłapało nas na przestojach, stąd taki wynik - powiedział Michał Bąkiewicz dla Polsatu Sport. - Myślę, ze nie powinniśmy tracić tylu punktów seriami. Musimy nad tym popracować.

PGE Skra Bełchatów - Jastrzębski Węgiel 3:2 (25:18, 17:25, 25:18, 19:25, 15:13)

Skra: Falasca, Pliński, Kurek, Novotny, Możdżonek, Bąkiewicz, Zatorski (libero) oraz Woicki, Antiga, Wlazły

Jastrzębski: Łomacz, Nowik, Divis, Yudin, Polański, Hardy, Rusek (libero) oraz Wika, Gawryszewski, Pająk, Gasparini

Źródło artykułu: