Piotr Stosio: Castellani zwolniony - czas na zmiany

Daniel Castellani miał odejść i basta. Dziwią jednak natarczywe obrony Argentyńczyka, tym bardziej, że w roku 2010 idealnie spartaczył dwie najważniejsze imprezy siatkarskie: Ligę Światową i mistrzostwa świata.

W tym artykule dowiesz się o:

Argentyńczyk wydaje się być porządnym i sympatycznym człowiekiem. Na mistrzostwach Europy w Turcji odniósł wielki sukces i za to mu chwała. Jednak pewien etap skończył się, siatkarze potrzebują nowego bodźca, więc decyzja PZPS o zwolnieniu trenera jest jak najbardziej słuszna.

Daniel Castellani prowadził reprezentacje Polski w nietypowy sposób. Kluczowa była dla niego atmosfera i kontakt z zawodnikami. I to właśnie go zgubiło. Chyba jeszcze nie czas, by z polskimi sportowcami trener miał partnerskie relacje. Potrzebny jest ktoś taki jak Raul Lozano, kat, który przede wszystkim wymaga, narzuca rygor i dyscyplinę.

Przez dłuższą część Ligi Światowej najlepsi siatkarze odpoczywali. Wrócili tylko na końcówkę rozgrywek międzykontynentalnych. W czasie Final Six również regenerowali siły. Efekty poznaliśmy wkrótce. Mariusz Wlazły czy Michał Winiarski we Włoszech byli cieniem samych siebie, a występ reprezentacji można określić jednym słowem - kompromitacja. Tymczasem ci, którzy grali praktycznie bez przerwy i znaleźli się w czołowej szóstce "światówki", a więc Brazylijczycy, Włosi, Rosjanie, Kubańczycy i Serbowie walczyli do samego końca o czołowej lokaty we Włoszech!

To Castellani odpowiada za odpuszczenie (po raz drugi) LŚ. Rozgrywek, które jak żadne inne, przyciągają kibiców do siatkówki. Mógłbym bronić Argentyńczyka tylko w jednym przypadku. Gdyby zachował się jak dżentelmen i złożył po mundialu rezygnację. Nie zrobił tego, pokazał, że kluczowe są pieniądze. Zastanawia mnie wielkie oburzenie nad sposobem przekazania informacji o zwolnieniu, jakie wywołało wysłanie smsa przez prezesa Mirosława Przedpełskiego. A jak miał się skontaktować z trenerem, skoro ten, w momencie gdy podejmowana była decyzja w jego sprawie, wyjechał do Argentyny? Śmieszne są również komentarze szkoleniowca dotyczące ambicji kibiców i działaczy. Według Castellaniego wynikają ze słabości polskiego futbolu.

Miejmy nadzieję, że Argentyńczyk nie będzie chował do związkowych decydentów urazy. Oby panowie mogli spotkać się kiedyś, z czystym sumieniem spojrzeć w oczy i uścisnąć dłonie.

Piotr Stosio

Źródło artykułu: