Paweł Sala: Rzutem na taśmę: Żeńska siatkówka w Kaliszu unicestwiona

Augusto, Winiary a wreszcie po prostu Calisia Kalisz. Tak zmieniały się nazwy jednego z najbardziej zasłużonych dla żeńskiej siatkówki w naszym kraju klubu. Dodajmy - klubu, który w ubiegłym tygodniu definitywnie przestał istnieć. Wielka historia kaliskiej siatkówki w dość prosty sposób została przekreślona. Pytanie: czy raz na zawsze?

Nadzieje, iż żeńska siatkówka w Kaliszu odrodzi się z popiołów zostały w ubiegłym tygodniu unicestwione. Podczas Nadzwyczajnego Walnego Zebrania Członków Klubu MKS Calisia Kalisz działacze podjęli decyzję o postawieniu w stan likwidacji Stowarzyszenia MKS Calisia. To oznacza definitywny koniec nieudolnych starań wszystkich związanych w ostatnim czasie z kaliską żeńską siatkówką o zawrócenie jej na właściwe tory. Wreszcie to smutny finał historii Calisii - jednego z najbardziej zasłużonych klubów naszej ligi, czterokrotnego złotego medalistę mistrzostw Polski. Ostatni tytuł drużyna ta (wtedy jako Winiary Kalisz) zdobyła w sezonie 2006/2007, a więc raptem trzy lata temu (także wtedy sięgnęła po Puchar Polski i Superpuchar!). Wydaje się, że jest to zbyt krótki okres na to, aby z dobrze funkcjonującego klubu pod względem organizacyjnym i sportowym uczynić prawdziwą ruinę. W polskiej rzeczywistości jak widać wszystko jest możliwe i każdy wieżowiec może w każdej chwili runąć...

Patrząc na listę sukcesów klubu z Kalisza można śmiało powiedzieć, że była to prawdziwa potęga siatkarska jak na polskie warunki. Dwanaście lat występów w najwyższej klasie rozgrywkowej przyniosło cztery złote medale, trzy srebrne, cztery brązowe. Do tego należy dodać cztery sukcesy w Pucharze Polski oraz zdobycie Superpucharu. Tak wiele, w tak niewielkim okresie czasu.

Przez Kalisz przewinęła się masa znanych nazwisk siatkarskich. Klub ten reprezentowały m.in. Maria Liktoras, Kamila Frątczak i Małgorzata Niemczyk, które już zakończyły swoje kariery. Natomiast z obecnie występujących na siatkarskich parkietach zawodniczek są to: Ewa Kowalkowska, Beata Strządała, Agata Sawicka, Dominika Sieradzan, Ewelina Toborek, Magdalena Godos, Eleonora Dziękiewicz, Katarzyna Gujska, Izabela Żebrowska, Helena Horká, Tereza Matuszková, Olga Owczynnikowa czy Milada Spalová. Również aktualne reprezentantki Polski przebywające z kadrą na mistrzostwach świata w Japonii miały okazję przywdziewać żółto-czerwone barwy, a więc Małgorzata Glinka-Mogentale i Anna Barańska (obecnie Werblińska). Winiary Kalisz miały w swoich szeregach pierwszą Japonkę na polskich parkietach, przyjmującą Masami Tanakę. Najbardziej związała się z tym klubem jednak Anna Woźniakowska (obecnie Witczak). Wychowanka Calisii występowała w tym mieście aż do 2009 roku, gdy po raz pierwszy zmieniła barwy klubowe.

Początek końca żeńskiej siatkówki w Kaliszu (wśród mężczyzn jest drugoligowy KS Colman Kalisz) nastąpił gwałtownie, tuż po sezonie 2007/2008, kiedy kaliszanki wywalczyły brąz w mistrzostwach Polski. Do kolejnego sezonu przystąpiły w znacznie odmienionym składzie, który nie wystarczył na utrzymanie się w ekstraklasie. Drużyna spadła do I ligi, a wkrótce - z powodu pogłębiających się kłopotów finansowych - została wycofana z rozgrywek. Wycofanie się głównego sponsora Winiar i ogromne długi sprawiły, że Stowarzyszenie Siatkówki Kaliskiej Calisia Kalisz zostało postawione w stan likwidacji, a klub nie otrzymał licencji na grę w I lidze. Pozostała więc występująca w II lidze MKS Calisia Kalisz, faktycznie z której niegdyś powstało Augusto Kalisz - przemianowane później w 1999 roku na autonomiczne SSK Calisia. Jeszcze w sezonie 2008/2009 w klubie grało kilka znanych nazwisk, a pierwszemu trenerowi ekipy z Kalisza pomagał Andrzej Niemczyk. Rok później nic już z tego nie pozostało... poza piękną halą widowiskowo-sportową, mieszczącą ponad 3 tys. widzów, halą Kalisz Arena (niegdyś Winiary Arena), która odtąd świeciła pustkami.

Siatkówka w grodzie nad Prosną rodziła się właśnie w MKS Calisii. Historia zatoczyła koło i to właśnie ten klub, występujący w II lidze, miał odrodzić volleya w jednym z najstarszych miast Polski (po upadku SSK Calisii). Mimo równie ogromnych problemów organizacyjnych i finansowych co w byłej ekstraklasowej drużynie, wierzono, że MKS Calisia rok po roku wydźwignie siatkówkę w tym mieście ponownie do ekstraklasy. Marzenia te okazały się jednak złudne. Kwestia zadłużenia klubu rzędu ponad 100 tys. złotych, co dla klubu nieposiadającego praktycznie żadnych sponsorów jest poważnym problemem, nie została rozwiązana. Nie wiem na co liczyli w tej sytuacji działacze kaliscy? Jak można mówić o zakontraktowaniu Edyty Kucharskiej czy Olgi Owczynnikowej w sytuacji, gdy liczy się każdy grosz?

W zaistniałej sytuacji podczas środowego zebrania członków klubu zdecydowano postawić MKS Calisię w stan likwidacji. Słuszna to decyzja czy nie? Z pewnością najwygodniejsza dla samych działaczy, lecz nie dla przyszłości tego zasłużonego klubu. To w gestii działaczy jest pozyskanie sponsorów, zapewnienie klubowi stałego finansowania. Czy podjęto w tej kwestii wszystkie możliwe działania? To pytanie wciąż czeka na odpowiedź. Nie wystarczą słowa: "Wielka to szkoda". Kto wie, może pojawi się niedługo ktoś taki jak Marcin Gortat, który - tak jak zawodnik Orlando Magic wsparł koszykówkę w Łodzi - pomoże siatkówce w Kaliszu. Miejmy nadzieję...

Paweł Sala

Źródło artykułu: