Hit kolejki dla mistrzów Polski - relacja ze spotkania PGE Skra Bełchatów - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle

Blisko 2,5 godziny toczyła się walka pomiędzy PGE Skrą Bełchatów a ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle w hicie IV kolejki PlusLigi. Tryumfowali mistrzowie Polski, ale podopieczni Krzysztofa Stelmacha, pomimo porażki, obronili pozycję lidera w tabeli.

Pierwsza partia toczyła się pod dyktando Skry. Miejscowi prowadzili 8:5 na pierwszej przerwie technicznej i spokojnie kontrolowali przebieg seta. Kiedy na prawym skrzydle kontrę skończył Mariusz Wlazły przewaga gospodarzy wzrosła do czterech oczek (14:10). Mistrzowie Polski prowadzili już nawet 16:11, ale kiedy Damiana Witczaka zmienił w ataku Jakub Jarosz ZAKSIE udało się zniwelować różnicę do rywala do trzech oczek (19:16). Pościg kędzierzynian za rywalem przyniósł efekty dopiero w samej końcówce, kiedy po autowym ataku Wlazłego przyjezdni wyrównali na 23:23. W końcówce nie zawiódł jednak Kurek i ostatecznie Skra wygrała po grze na przewagi, 26:24.

W drugiej partii role się odwróciły. ZAKSA szybko odskoczyła na 3:1 i z minuty na minutę powiększała swoją przewagę. Kędzierzynianie prowadzili 16:12, 19:16 i 22:14 i ostatecznie zwyciężyli wysoko, do 17. W tym secie, który był praktycznie bez historii, Skra ustępowała rywalowi praktycznie w każdym elemencie, zwłaszcza spisywała się słabo w ataku i była nieskuteczna w przyjęciu.

Początkowo wydawało się, że również trzecie odsłona spotkania padnie łupem przyjezdnych. Kędzierzynianie prowadzili od początku partii i nawet schodząc na drugą przerwę techniczną mieli jeszcze dwa punkty przewagi nad rywalem. Skra jednak odwróciła wynik na 18:17, a po pojedynczym bloku Marcina Możdżonka kilka minut później odskoczyła nawet na 22:19. W końcówce nie do powstrzymania był Mariusz Wlazły i ostatecznie to miejscowi dość niespodziewanie tryumfowali w tym secie.

Podopieczni Krzysztofa Stelmacha nie zamierzali się jednak poddawać. Do ich składu wrócił Jarosz, który zdobył dwa pierwsze punkty z secie czwartym i dał swojej drużynie sygnał do walki, by doprowadzić do piątego seta. Podobnie jak w drugiej odsłonie spotkania, ten set toczył się pod dyktando przyjezdnych, którzy prowadzili 8:5 i 16:13 na przerwach technicznych. Po ataku Bartosza Kurka z drugiej linii przewaga gości zmalała do jednego oczka (16:17), ale znowu rozszalał się Jarosz i ZAKSA odskoczyła na 19:16. Chwilę później znowu było nerwowo dla gości, bo świetna zagrywka Wlazłego zbliżyła Skrę na jedno oczko (19:20). Podobnie jak kilka minut wcześniej, przyjezdni wyszli z opresji obronną ręką - wygrali dwie długie akcje i mogli cieszyć się ze zwycięstwa w całym secie.

ZAKSA lepiej rozpoczęła tie-breaka (0:2), ale Skra szybko wyrównała na 4:4. Od tego momentu walka toczyła się już punkt za punkt, a piąty set był prawdziwym deserem w tym emocjonującym pojedynku. W końcówce przewagę osiągnęli miejscowi. Kiedy Michał Winiarski zablokował Sebastiana Świderskiego i zrobiło się 13:11 wydawało się, że jest po meczu. Przyjezdni podnieśli się, wyrównali na 13:13, ale inicjatywa wciąż należała do Skry. Ostatecznie, po zaciętej walce, 18:16 wygrali mistrzowie Polski.

PGE Skra Bełchatów - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:2 (26:24, 17:25, 25:20, 19:25, 18:16)

Skra: Falasca, Pliński, Kurek, Wlazły, Możdżonek, Bąkiewicz, Zatorski (libero) oraz Woicki, Antiga, Winiarski, Novotny

ZAKSA: Zagumny, Gładyr, Świderski, Jarosz, Czarnowski, Ruciak, Gacek (libero) oraz Witczak, Kaźmierczak, Urnaut

MVP: Sebastian Świderski

Komentarze (0)