Wcześniej obie drużyny spotkały się na V Memoriale Zdzisława Ambroziaka. Triumfowali wówczas warszawiacy. Tym razem role się jednak odwróciły i ręce w geście zwycięstwa mogli unieść do góry przyjezdni. - Nie porównywałbym meczu towarzyskiego do ligi. W środę były zdecydowanie inne emocje, inna waga pojedynku. W połowie października nie byliśmy jeszcze w formie i, z przykrością muszę to stwierdzić, nadal nie prezentujemy optymalnej dyspozycji - rozpoczął od mało optymistycznych wniosków Fabian Drzyzga, rozgrywający Tytana AZS Częstochowa.
- Gramy wciąż bardzo przeciętnie, co było też widać w konfrontacji z AZS Politechniką Warszawską - kontynuował. - Zwycięstwo z drużyną ze stolicy jest dla nas jednak niesamowicie ważne. Bardzo źle rozpoczęliśmy to spotkanie, lecz z czasem prezentowaliśmy się na parkiecie trochę lepiej - dodał po chwili namysłu. - Być może nasi przeciwnicy za wcześnie uwierzyli w łatwą wiktorię. Nie jest to jednak nasz problem - my cieszymy się z trzech oczek, jakie możemy po tej potyczce dopisać do naszego konta - napomknął ze znaczącym uśmiechem.
Najlepszym zawodnikiem warszawsko-częstochowskiej konfrontacji był przyjmujący, który powrócił do gry po ciężkiej kontuzji - świetnie wszystkim znany Dawid Murek. To właśnie on poprowadził AZS do triumfu w tym pojedynku. - Wielkie brawa dla Dawida Murka, która tak naprawdę wygrał nam ten mecz - chwalił klubowego kolegę Drzyzga.
Zwycięstwo częstochowian wynikało jednak nie tylko z kapitalnej gry Murka, lecz również z zatrzymania tych zawodników ze stolicy, którzy do tej pory zdobywali w warszawskim teamie najwięcej oczek. - Myślę, że unieszkodliwienie na skrzydłach Zbigniewa Bartmana i Michała Kubiaka było spowodowane dobrą zagrywką, kąśliwym floatem. Na pewno zdecydowanie nam to pomogło, gdyż z wysokich piłek wspomnianym zawodnikom atakuje się dużo trudniej - skomentował młody rozgrywający. - Takie też były zresztą nasze założenia - za najważniejsze zadanie uznaliśmy zatrzymanie dwóch warszawskich bombardierów. W jakimś stopniu udało nam się zrealizować naszą taktykę i z tego się przede wszystkim cieszymy - skwitował.
Mimo iż częstochowianie ugrali w tej konfrontacji komplet punktów, jedna akcja dzieliła ich od gry na przewagi i balansowania po cienkiej linii, grożącej rywalizacją w piątym secie. - Po zwycięstwie w trzeciej partii warszawiacy się wyraźnie rozkręcili, zaś my ponownie powróciliśmy do gry na średnim pod względem sportowym poziomie. Wydaje mi się też, iż rywale wzmocnili swój serwis, co spowodowało w naszych szeregach drobne problemy z przyjęciem - tłumaczył taki stan rzeczy Fabian Drzyzga. - W końcówce czwartego seta nie potrafiliśmy dobrze przyjąć ich zagrywki. Uratował nas już wcześniej przeze mnie wspomniany Dawid Murek, który w decydującej akcji zablokował Roberta Prygla, dzięki czemu zdobyliśmy naprawdę cenne punkty - nie ukrywał swojej satysfakcji czołowy zawodnik spotkania.