Paweł Siezieniewski (kapitan AZS-u Olsztyn): Ciężko jest cokolwiek mówić po takim spotkaniu. Jednak muszę zacząć od gratulacji dla Farta, który dzisiaj rozegrał bardzo dobry mecz. A my, po raz kolejny na wyjeździe musieliśmy uznać wyższość rywali... W tym przypadku pozwoliliśmy za bardzo rozwinąć gospodarzom skrzydła. Prowadziliśmy po pierwszym secie, ale potem oddaliśmy inicjatywę rywalom. Kielczanie postawili na mocną zagrywkę, czym odrzucili nas od siatki i mogli skutecznie grac blokiem. Najbardziej przeraża mnie liczba błędów, jakie popełniliśmy. To było bardzo ważne spotkanie dla obydwu drużyn. Przyjeżdżając do Kielc na pewno nie liczyliśmy na łatwe punkty, ale zwycięstwo z pewnością poprawiłoby nam samopoczucie. Tymczasem wpadliśmy w jeszcze w większą dziurę, a czasu na to, by coś poprawić, mamy niewiele.
Piotr Łuka (przyjmujący Farta): Bardzo mnie cieszy zwycięstwo tym bardziej, że ponownie zdobyliśmy komplet punktów. Jestem jednak zły z tego powodu, że siedzą na konferencji w zastępstwie Maćka (Dobrowolskiego - przyp. red.), który doznał poważnej kontuzji. Spotkanie upłynęło pod znakiem błędów z jednej i drugiej strony, ale kluczowa okazała się zagrywka. Teraz, nie pozostaje nam nic innego, jak przygotowywanie się do kolejnych spotkań. Z każdej porażki będziemy wyciągać wnioski, a zwycięstwa dodadzą nam pewności siebie i doświadczenia.
Mariusz Sordyl (trener AZS-u Olsztyn): W spotkaniu z Fartem popełniliśmy aż 27 błędów... Tylko tyle mam do powiedzenia na ten temat.
Dariusz Daszkiewicz (trener Farta): Oczekiwaliśmy, że będzie to ciężkie spotkanie i nie pomyliliśmy się. Początek meczu był nerwowy w naszym wykonaniu, czterokrotnie popełniliśmy błąd przekroczenia linii i te punkty zaważyły na porażce w pierwszej partii. Potem już było lepiej: ryzykowaliśmy mocną zagrywką, która pozwoliła nam na odrzucenie przeciwnika od siatki. Dzięki temu wyeliminowaliśmy ich z gry środkiem, a to był element, jaki w ostatnich spotkaniach AZS-owi bardzo dobrze wychodził. Najbardziej cieszy mnie to, że moi zawodnicy walczyli. Nie odpuściliśmy po pierwszym, przegranym dla nas, secie, bo gdzie mamy wygrywać, jeśli nie u siebie? Martwi mnie kontuzja Macieja Dobrowolskiego - na początku wyglądało to bardzo poważnie, ale mam nadzieję, że sam uraz taki się nie okaże. Dodatkowo cały czas szukamy jeszcze jednego atakującego. Bardzo dobrze zaprezentował się Sławek Jungiewicz i mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach będzie pokazywał pełnię swoich umiejętności.