Kto by przypuszczał, że po czterech kolejkach olsztyński AZS będzie zamykał tabelę PlusLigi z dorobkiem zaledwie dwóch punktów. Zespół mimo problemów i składu w wersji "oszczędnościowej" w ubiegłym sezonie zdołał zająć bezpieczne siódme miejsce. Obecnie - kiedy sytuacja klubu uległa znacznej poprawie, cel minimum to wejście do grupy sześciu najlepszych drużyn. Przed sezonem akademicki zespół został wzmocniony solidnymi nazwiskami. Okres przygotowawczy został przepracowany w komplecie i bez problemów zdrowotnych. Wydawało się, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby olsztynianie byli liczącym się graczem na ligowej arenie. A jednak początek sezonu to duże rozczarowanie dla sympatyków AZS-u.
Póki co z nowych nabytków tylko Estończyk Kert Toobal spełnia pokładane w nim nadzieje. Pozostali grają bardzo nieregularnie i wydają się być pod formą, a zespół przegrywa mecz za meczem. O ile porażka w Kędzierzynie była wliczona w grę, to dwie ostatnie, a zwłaszcza ich rozmiary są już sygnałem ostrzegawczym dla olsztyńskiego zespołu i jego trenera. AZS przegrał kolejno 0:3 z Delectą i 1:3 z beniaminkiem z Kielc. Ta ostatnia środowa przegrana wywołała u trenera Mariusza Sordyla całkowite przygnębienie. - W spotkaniu z Fartem popełniliśmy aż 27 błędów... Tylko tyle mam do powiedzenia na ten temat - bezradnie i lakonicznie skomentował szkoleniowiec po meczu.
Czy więc olsztynianie wreszcie się przełamią i zaczną prezentować grę, na jaką ich stać? Póki co nie widać tam lidera. Nie jest nim ani Marcel Gromadowski, ani francuski wicemistrz Europy Samuel Tuia, ani kapitan Paweł Siezieniewski. Nawet solidny w ubiegłym sezonie Wojciech Winnik prezentuje się obecnie sporo słabiej.
W sobotę Akademicy zostaną skonfrontowani z zespołem póki co chyba najbardziej nieobliczalnym. Pamapol Wielton Wieluń wprawdzie faluje formą, ale obok łatwych porażek z ZAKSĄ i Tytanem AZS Częstochowa zdołał urwać punkt naszpikowanej gwiazdami Asseco Resovii, ostatnio zaś zaskoczył wszystkich wygraną 3:0 z Delectą Bydgoszcz. Po przegranej w Częstochowie trener wielunian Dariusz Marszałek mówił: - Co prawda to dopiero początek sezonu, ale nie możemy już sobie pozwolić na porażkę. Jeśli chcemy liczyć się w walce o utrzymanie musimy po prostu wygrać.
Najwyraźniej jego podopieczni wzięli sobie te słowa mocno do serca, a wyniki setów do 21, 16 i 18 robią wrażenie. Podobnie jak znakomita gra Marcina Lubiejewskiego, zresztą byłego zawodnika AZS-u Olsztyn. Atakujący Pamapolu zanotował w meczu z Delectą znakomitą 74-procentową skuteczność.
Jak będzie w sobotę? Pamapolowi marzą się kolejne punkty. Ale olsztynianie nie mają już wyjścia. Jeśli marzą o miejscu w gronie sześciu najlepszych ekip po fazie zasadniczej, muszą szukać punktów właśnie z takimi zespołami jak Pamapol, zwłaszcza we własnej hali. A ta może pomóc. Olsztyńscy kibice systematycznie zapełniają Uranię niemal do ostatniego miejsca, gorąco wspierając swoja drużynę. Zapewne tak będzie i teraz, a porażki nikt nawet nie bierze pod uwagę. Jednak prowadzeni przez doświadczonego Andrzeja Stelmacha wielunianie z pewnością tanio skóry nie sprzedadzą. Oni także potrzebują punktów windujących ich wyżej w tabeli, bo mają ich na razie tylko cztery.
Początek spotkania w Olsztynie już w sobotę o godz. 17.00. Portal SportoweFakty.pl zaprasza na relację LIVE z tego wydarzenia.