Tegoroczny sezon w polskiej siatkówce został oceniony jako jeden z najgorszych w ostatnich latach. Reprezentacja polskich siatkarzy, która na mistrzostwa świata do Włoch leciała jako złoty medalista mistrzostw Europy, nie znalazła się nawet w pierwszej "dziesiątce" turnieju. Podopieczne Jerzego Matlaka, w których pokładano nadzieje na lepszy występ niż naszych kadrowiczów, MŚ zakończyły na dziewiątej pozycji. Jako pierwszy zapłacił za to Daniel Castellani, który został zwolniony z funkcji selekcjonera reprezentacji siatkarzy. Natomiast przyszłość Jerzego Matlaka stoi pod znakiem zapytania. Prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej, Mirosław Przedpełski w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" powiedział, że takie wyniki naszych reprezentacji nie wynikały z błędów organizacyjnych i złego zabezpieczenia biało-czerwonych.
- Zawsze można coś zrobić lepiej, ale nie widzę większych błędów. Naszym obowiązkiem jest zapewnienie reprezentacjom optymalnych warunków do przygotowań i zrobiliśmy to. Organizacyjnie i sprzętowo wszystko było zabezpieczone, a przysłowiowe skarpetki to był wygłup, którego nie należy poważnie brać pod uwagę - powiedział prezes PZPS-u.
Apetyt rośnie w miarę jedzenia i takie wyniki zostały uznane za porażkę. Postawa Kubańczyków, którzy mieli do dyspozycji o wiele mniejsze środki finansowe, pokazała, że medale można też zdobywać bez przygotowań w komfortowych warunkach. Przedpełski uważa, że być może słaba gra naszych sportowców wynika właśnie ze zbyt wysokich kontraktów.
- Człowiek bogaty nie jest tak głodny sukcesów. Może za dobrze nam się powodzi i nie potrafimy wyznaczyć sobie wyższych pułapów. Mentalność polskiego sportowca, nie tylko siatkarza, jest taka, że szybko spoczywa na laurach - uważa działacz.
Okazja do rehabilitacji biało-czerwonych już podczas przyszłorocznych mistrzostw Europy.
Więcej czytaj w poniedziałkowym "Przeglądzie Sportowym".
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)