Finlandia – USA 1:3 (18:25, 19:25, 25-23, 20-25)
Finlandia: Esko, Siltala, Mikko Oivanen, Shumov, Situla, Lehtonen, Kaaretkoski (L) oraz Ojansivu, Hietanen, Matti Oivanen
USA: Lee, Priddy, Millar, Salmon, Hansen, Gardner, Lambourne (L) oraz Stanley, Thomas
Poprzednią edycję Ligi Światowej Finlandia zakończyła na 7. miejscu i była o krok od awansu do Final Six. Siatkarze włoskiego szkoleniowca, Mauro Berruto zaprezentowali się bardzo dobrze, ale pozostał mały niedosyt. W tym roku "światówka" jest najważniejszym celem Finów, którzy nie zagrają na Igrzyskach Olimpijskich, i na niej zamierzają skoncentrować wszystkie swoje siły i ambicje. - To będzie taka nasza mała Olimpiada, bo zagramy ze światową czołówką – Hiszpanią, Bułgarią oraz USA - mówi Berruto. Szkoleniowiec podkreśla, że to najcięższa grupa w jakiej dotąd grali podczas zmagań LŚ i będzie to dla jego podopiecznych doskonała okazja do rozwijania umiejętności oraz zdobywania doświadczenia. Berruto nie ukrywa też, że zamierza awansować do turnieju finałowego w Rio de Janeiro, aby w ten sposób powetować sobie brak awansu do Pekinu.
Zgoła odmiennie podchodzą do tegorocznych rozgrywek zawodnicy ze Stanów Zjednoczonych, traktując je wyłącznie jako ważny etap przygotować do turnieju olimpijskiego. - Finlandia to dobry zespół. Oczekujemy zaciętych meczów podczas tego weekendu – ocenił rywali trener USA, Hugh McCutcheon.
Obydwie drużyny przystąpiły do pierwszych spotkań Ligi Światowej w okrojonych składach. W fińskim zespole zabrakło kapitana i lidera, Tuomasa Sammelvuo, który przeszedł poważną operację kolana oraz Janne Heikkinena. Gospodarze z kolei wystąpili bez Thomasa Hoffa i Lloya Balla. USA i Finlandia zagrały ze sobą pierwszy raz od 1984. 24 lata temu, podczas turnieju w dawnej Czechosłowacji pewnie wygrali siatkarze z Ameryki Północnej 3:0.
Również dzisiaj, na inaugurację LŚ 2008 Stany Zjednoczone pokonały w Espoo Finlandię 3:1. Pierwsze dwa sety to zdecydowana dominacja gości z Ameryki, którzy prawie nie popełniali błędów własnych. Finowie z kolei dobrze spisywali się w defensywie, ale znacznie słabiej grali w ataku i na zagrywce. Do tego mieli spore problemy z przyjęciem mocnego serwisu przeciwników. W trzeciej odsłonie gospodarze podjęli ryzyko w polu serwisowym i to siatkarze zza Oceanu zaczęli mieć kłopoty z przyjęciem i rozegraniem składnej akcji. Po drugiej przerwie technicznej gra się wyrównała i fińska publiczność zobaczyła kawałek naprawdę dobrej siatkówki, a co ważniejsze, mogła cieszyć się zwycięstwem swoich siatkarzy w trzecim secie. Dobra gra obydwu ekip przeniosła się również na czwartą partię meczu. Zacięta walka punkt za punk trwała do drugiej przerwy technicznej. Po niej siatkarze ze Stanów Zjednoczonych wypracowali sobie kilku punktową przewagą i spokojnie dowieźli ją do końca, wygrywając set do 20., a cały mecz 3:1.
Najskuteczniejszym zawodnikiem w zespole gospodarzy był Mikko Oivanen (16 punktów), a w drużynie rywali William Priddy (15). Obydwa zespoły zdobyły po 6 punktów blokiem. Zawodnicy Mauro Berruto zaliczyli 4 asy serwisowe na tylko 1 rywali. Mecz przegrali jednak zatrważającą wręcz ilością błędów własnych (38 na 20 USA).
Zatroskany i rozczarowany Mauro Berruto podsumował mecz krótko. - Stany Zjednoczone pokazały nam dziś dlaczego są trzecim zespołem w światowym rankingu. Kluczowi zawodnicy mojego zespołu popełnili zbyt dużo błędów. Stawiamy sobie za cel, by zawsze grać na maksimum swoich możliwości. Tym razem się nie udało.
-Dzisiaj rozpoczęliśmy naszą drogę do Pekinu - powiedział trener USA, Hugh McCutcheon. - Finowie nie zagrali dziś dobrze w pierwszych dwóch partiach, ale potem było już znacznie lepiej. Uważam, że obydwie drużyny pokazały sporo walki i w sumie był to niezły mecz.
Jutro (14 czerwca) zostaną rozegrane kolejne spotkania w grupie C. W Espoo Finlandia po raz drugi podejmie USA, a w Warnie Bułgaria będzie walczyła o pierwsze punkty z Hiszpanią.