Nie mamy fanklubu - rozmowa z Michałem Chadałą, trenerem młodej ZAKSY Kędzierzyn-Koźle

Młoda Liga zakończyła niedawno pierwszą rundę rozgrywek. Dziewięć rozegranych kolejek pozwala na wyciągnięcie pierwszych wniosków i ocenę eksperymentu. - Jest lepiej niż się spodziewałem - powiedział portalowi SportoweFakty.pl, Michał Chadała. Trener młodej ZAKSY sądzi, że mistrzem zostanie bełchatowska Skra, a jego drużyna powinna znaleźć się w środku stawki. - Musimy się jeszcze dużo uczyć - stwierdził 33-letni szkoleniowiec z Kędzierzyna-Koźla

Wojciech Potocki: Trzy zwycięstwa i pięć przegranych, to bilans młodej ZAKSY po pierwszej rundzie rozgrywek. Trochę słabo, chyba liczył pan na więcej.

Michał Chadała: Teraz już sześć porażek, bo godzinę temu przegraliśmy 1:3 z AZS Olsztyn (rozmowę przeprowadziliśmy 1 grudnia, po meczu ZAKSY w Olsztynie - przyp. red.). A wracając do pytania, mogliśmy wygrać jeden albo dwa spotkania więcej i wyglądałoby to zupełnie inaczej. Cóż, są w Młodej Lidze zespoły, które mają bardziej wyrównane składy i nieco starszych, bardziej doświadczonych graczy. My jeszcze musimy się wiele uczyć.

Wygraliście pierwsze dwa ligowe mecze i wydawało się, że pójdziecie za ciosem… .

- Trafiliśmy po prostu na słabszych rywali. Później też mieliśmy szanse na zwycięstwa, ale w decydujących momentach czegoś brakowało. Czasami trochę szczęścia, a czasami umiejętności. To są jeszcze bardzo młodzi siatkarze.

No właśnie, co trzeba zmienić w grze pana drużyny?

- To trudno określić w jednym zdaniu. Praktycznie każdy element trzeba poprawić. Jeśli jednak miałbym mówić o konkretach, to najbardziej brakowało nam doświadczenia, choćby takiego, jakie ma Grzegorz Wójtowicz, który czasami nam pomagał. Teraz musimy przeanalizować naszą grę i wyciągnąć wnioski, tak by w drugiej rundzie każdy z chłopaków grał lepiej.

Kilka razy obserwowałem wasze mecze. Cztery tysiące pustych krzesełek, uwagi trenerów słychać w całej hali, a na widowni kilkanaście osób. Chyba nie o to chodziło?

- Na pewno nie o to. Trudno jednak wymagać od kibiców, którzy przychodzą na mecz PlusLigi, żeby spędzali w halach po pięć czy sześć godzin. Czasami zresztą nasze mecze rozgrywamy w zupełnie innych obiektach. Na razie nie mamy swojego fanklubu i dopingu trochę nam brakuje. Myślę, że atmosfera i ilość widzów związane są również z naszą grą. Kiedy zaczniemy wygrywać, to kibiców na pewno przybędzie.

Nie pytam o to kto zawiódł, ale może ktoś pana pozytywnie zaskoczył?

- A muszę podawać nazwiska? Chłopaki sami czują najlepiej kto jak gra. Śledzą statystyki, liczą punkty i doskonale się orientują jaką rolę odgrywają w zespole. Na rozliczenia przyjdzie czas po lidze i wtedy podejmiemy decyzje. Jednym podziękujemy i będą szukać sobie nowych klubów, a inni zostaną. Trzeba jednak pamiętać, że to jeszcze nie są siatkarze "pełną gębą". Każdy z młodych popełnia błędy, najważniejsze żeby chcieli je eliminować.

A starają się, czy może niektórym uderzyła już do głowy popularna sodówa?

- Nic z tych rzeczy. W mojej drużynie wszyscy pracują na treningach z wielkim zaangażowaniem i jeśli o to chodzi to nie mogę narzekać. Wiadomo jednak, że chęci do pracy rosną kiedy się wygrywa. Dlatego czekam na zwycięstwo, bo ono podbuduje chłopaków dodatkowo ich zmobilizuje.

Nie ma pan czasami ochoty, by wejść na boisko i krzyknąć: "Patrzcie, tak się gra w siatkówkę" ?

- Żaden trener nie powinien tak reagować Trudno zresztą porównywać się z nimi. Ja będąc w ich wieku zdobywałem już medale mistrzostw Polski (śmiech).

Jak teraz, po pierwszej rundzie rozgrywek, ocenia pan poziom sportowy tej eksperymentalnej rywalizacji?

- Szczerze? Myślałem, że będzie gorzej. Okazało się jednak, że poziom jest naprawdę wysoki, a moi młodzi zawodnicy mają się od kogo uczyć. Wiele spotkań stało na bardzo wysokim poziomie i nie odbiegały od seniorskich meczów drugiej, a czasami nawet pierwszej ligi.

Widział pan w akcji wszystkie zespoły. Kto wygra Młodą Ligę, Resovia czy Skra Bełchatów?

- Zdecydowanie stawiam na Skrę, ale Resovia też prezentuje się bardzo dobrze.. Fajny zespól zbudowała Delecta Bydgoszcz i myślę, że to będzie trzeci medalista tych rozgrywek.

A ZAKSA? Jakie miejsce zadowoli trenera Michała Chadałę?

- Możemy spokojnie zmieścić się na miejscach od czwartego do szóstego. Pod warunkiem, że będzie nam pomagał Grzegorz Wójtowicz, który jako jedyny z całej grupy trenuje z pierwszym zespołem. Bez niego będzie zdecydowanie trudniej.

Młodzież Skry od czasu do czasu trenuje z pierwszą drużyną. Czy w Kędzierzynie też tak się dzieje?

- Czasami trenujemy razem z kadrą trenera Stelmacha, bo taki trening jest najlepszą nauką. Chłopaki uczą się wtedy od najlepszych, podglądają grę i podejście do sportu najlepszych siatkarzy w kraju. Zresztą nasze treningi obserwują często trenerzy pierwszej drużyny, a prezes Pietrzyk też lubi wpaść do hali. To wszystko bardzo dopinguje młodzież do pracy.

Myśli pan, że jest z drużynie młodej ZAKSY chłopak, który niedługo trafi do teamu Krzysztofa Stelmacha?

- Nazwisk nie podam, ale dwóch czy trzech zawodników ma na to szansę. Muszą jednak jeszcze bardzo mocno pracować na treningach i wiele się nauczyć. Inaczej nic z tego nie będzie.

Po pierwszej rundzie można już pokusić się o pierwsze wnioski. Czy Młoda Liga to udany eksperyment? Nie wszyscy byli jej zwolennikami.

- Jestem przekonany, że to dobry pomysł, który się sprawdza, ale wymaga dopracowania pewnych spraw organizacyjnych. Chodzi przede wszystkim o to, by mecze rzeczywiście poprzedzały spotkania PlusLigi, albo odbywały się tuż po nich. To bardzo podnosi prestiż każdego spotkania. Nie powinno być tak, że młodzi grają w innej, gorszej hali i nawet nie mogą obejrzeć meczu starszych kolegów. U nas w Kędzierzynie staramy się tak wyznaczać godziny spotkań, ze zawodnicy robią rozgrzewkę w czasie kiedy ich starsi koledzy z PlusLigi jeszcze przeprowadzają pomeczowy stretching. Taki bezpośredni kontakt z zawodnikami ekstraklasy bardzo młodzież podbudowuje i mobilizuje. A o to chyba chodzi.

W lidze miały grać młode drużyny klubów PlusLigi, a widzimy, na przykład, warszawskie Metro, które występuje pod szyldem AZS Częstochowa, czy Maraton, albo jak kto woli SMS Świnoujście zamiast Farta Kielce. Trochę to dziwne.

- Regulamin dopuszcza takie możliwości, więc trudno młodym ludziom zamykać drogę do rywalizacji. Myślę, że to sprawa poszczególnych klubów i odpowiedniej organizacji meczów. Jeśli jest to zgodne z przepisami, to niech po prostu grają i uczą się prawdziwej siatkówki.

Źródło artykułu: