- Zagraliśmy ze Skrą Bełchatów dobre spotkanie, ale szkoda, że nie przyniosło nam to żadnych korzyści - mówi przyjmujący Jastrzębskiego Węgla, Marcin Wika. - Zdołaliśmy wygrać tylko jednego seta, a za to punktów nie dają. Szkoda, bo nawet jeden punkt zdobyty z takim przeciwnikiem byłby dla nas sukcesem i pomógłby nam nabrać pewności siebie. - dodaje siatkarz. Marcin Wika w meczu przeciwko aktualnym mistrzom kraju, zagrał w nieco większym wymiarze, niż to bywało w czasie, gdy zespół prowadził Igor Prielożny. Zdobył 5 punktów, atakował z 50-procentową skutecznością, a przyjęcie miał na poziomie 45 procent. - Cieszę się, że dostałem szansę dłuższego pobytu na boisku. Zrobię wszystko, by było coraz lepiej, zarówno jeśli chodzi o zespół, jak i moją osobę - uśmiecha się były zawodnik Resovii Rzeszów.
Podopieczni Jacka Nawrockiego zyskiwali na początku każdej z czterech rozegranych partii kilkupunktową przewagę i tylko w pierwszym secie, gospodarze zdołali odrobić straty i przechylić szalę zwycięstwa na własną korzyść. W pozostałych trzech, siatkarze Skry nie byli już tak dobroduszni i pewnie wygrali mecz 3:1. - Rywale zyskiwali nad nami przewagę dzięki bardzo agresywnej i skutecznej zagrywce. Mieliśmy problem z dokładnym przyjęciem i byliśmy zmuszeni grać wysoką piłką. W takich sytuacjach czekał już na nas blok rywali, który do niskich nie należy - analizuje zaistniałą sytuację zawodnik obecnego wicemistrza kraju.
W trzeciej odsłonie klasę w polu zagrywki pokazał Daniel Pliński. Jastrzębianie mieli ogromne problemy z przyjęciem jego taktycznych serwisów i gdy środkowy bełchatowskiej Skry zakończył tą wspaniałą serię, set był praktycznie rozstrzygnięty. - Ten zawodnik to klasa sama w sobie. Uważam, że jest to najlepszy środkowy w Polsce. Przyczynił się mocno do zwycięstwa bełchatowian w trzecim secie, jak i w całym spotkaniu - komplementuje rywala jastrzębianin.
Pomimo porażki, gospodarze zaprezentowali się w tym spotkaniu znacznie lepiej, niż trzy dni wcześniej w meczu z Politechniką Warszawską. Grali bardzo ambitnie, z ogromną determinacją. Skąd taka nagła zmiana w przeciągu zaledwie kilkudziesięciu godzin? - Nie znajdujemy się w komfortowej sytuacji, bo zmiana trenera nie zawsze działa na korzyść. W tak krótkim czasie trudno cokolwiek poprawić, czy zmienić. Natomiast nie ulega wątpliwości, że nasza gra przeciwko mistrzom Polski była znacznie lepsza, niż w konfrontacji z Politechniką Warszawską. Nie potrafią wyjaśnić czym to było spowodowane, ale w meczu z warszawianami nie graliśmy przeciwko trenerowi. To już jest jednak historia, a przed nami nowy rozdział - wyjaśnia Wika.