LM: Kolejne zwycięstwo bełchatowian nad europejską potęgą - relacja z meczu Skra Bełchatów - VfB Friedrichshafen

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Bełchatowianie nie zwalniają tempa w Lidze Mistrzów. Po pokonaniu zawodników z Trentino, przyszedł czas na udzielenie lekcji siatkówki kolejnej europejskiej potędze. VfB Friedrichshafen spotkało się ze Skrą, która grała na wysokim poziomie praktycznie w każdym możliwym elemencie. Jednak w końcówce trzeciego seta bełchatowianie zaserwowali kibicom dużą dawkę emocji.

Bełchatowianie rozpoczęli spotkanie słabiej od swoich rywali, ale blok Daniela Plińskiego doprowadził do remisu (4:4). Od tego momentu Skra złapała swój rytm i gra toczyła się punkt za punkt. Obie ekipy popełniały dużo błędów, co jednak nie wpływało na jakość widowiska. Większą przewagę gospodarze wypracowali sobie tuż przed drugą przerwą techniczną, gdy w polu serwisowym pojawił się Mariusz Wlazły (15:12). Czteropunktowe prowadzenie ułatwiało bełchatowianom grę, stanowiło bowiem swoisty bufor bezpieczeństwa (19:15). Mieli oni w górze piłkę setową, ale nie skończyli ataków (24:20, 24:22). Po czasie dla Jacka Nawrockiego zakończyli tę odsłonę meczu (25:22).

Druga partia rozpoczęła się bardzo dobrze dla mistrzów Polski, którzy otworzyli ją wynikiem 4:1. W niemieckich szeregach zaczęła się uwidaczniać niemoc w sytuacyjnych akcjach na lewym skrzydle, co ułatwiało naszym zawodnikom nie tylko blokowanie, ale również obronę. Co więcej, siatkarze VfB popełniali proste błędy (14:9). Dwie efektowne krótkie oraz as serwisowy w wykonaniu Joao Miguela Jose poderwały jego drużynę do walki, VfB zniwelowało bowiem straty do jednego "oczka" (17:13, 18:17). Jednak bełchatowianie w tym momencie ocknęli się i odbudowali przewagę, która tym razem pozwoliła im na dość pewną wygraną (25:21).

Trzeci set był ostatnią szansą dla zawodników z Friedrichshafen, by przedłużyć swoje szanse na zdobycie jakichkolwiek punktów do tabeli. Rozpoczęli z wysokiego C, ale bełchatowianie nie zamierzali przedłużać meczu choćby do czterech partii. Gra była wyrównana, ale to polska drużyna prowadziła na pierwszej przerwie technicznej (8:7). Gospodarze dzięki trzypunktowej serii zmusili Steliana Moculescu do wzięcia czasu (14:10). Błędy w jego ekipie ciągle się mnożyły, więc na parkiecie pojawił się między innymi Oliver Venno, który mimo małego ogrania na takim poziomie radził sobie całkiem dobrze (18:14). Jednak gdy w polu serwisowym stanął Miguel Angel Falasca, Skra była już niemal pewna wygranej (20:14). Wszystko zmierzało w kierunku szybkiego zakończenia tej partii, ale bełchatowianie nie byli w stanie skończyć akcji. Udało im się to dopiero po dwóch czasach dla Jacka Nawrockiego, a w szczególności zepsutej zagrywce Venno (25:21).

PGE Skra Bełchatów - VfB Friedrichshafen

3:0 (25:22, 25:21, 25:21)

Skra: Miguel Angel Falasca, Mariusz Wlazły, Daniel Pliński, Marcin Możdżonek, Bartosz Kurek, Michał Winiarski, Paweł Zatorski (libero) oraz Stephane Antiga, Michał Bąkiewicz, Paweł Woicki

VfB: Lukas Tichacek, Adrian Radu Gontariu, Joao Miguel Jose, Lukas Bauer, Jeroen Trommel, Fred Winters, Nikola Rosić (libero) oraz Oliver Venno, Juraj Zatko, Milosz Vemić, Christian Fromm

Sędziowali: Milan Labasta (pierwszy, Czechy) oraz Goran Gradinski (drugi, Serbia)

Źródło artykułu: