Dobiegła końca przygoda Tytana AZS Częstochowa z europejskimi pucharami. Siatkarze Maccabi Tel Awiw wyeliminowali Akademików w 1/16 Challenge Cup. O awansie ekipy z Izraela do dalszej fazy rozgrywek zadecydował wygrany złoty set, w którym ekipa z Bliskiego Wschodu zdecydowanie pokonała biało-zielonych. - Wygraliśmy spotkanie rewanżowe z drużyną z Izraela, jednak to oni okazali się lepsi w złotym secie, w którym już na początku uzyskali przewagę i spokojnie kontrolowali grę, aż do zwycięskiego dla nich końca. Wyeliminował nas zespół, który nie popełniał błędów w decydującym starciu, ale taki jest urok złotego seta, w którym wszystko może się zdarzyć - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Krzysztof Gierczyński, przyjmujący AZS-u Częstochowa.
Ubiegłotygodniowa porażka częstochowian w Tel Awiwie miała ogromne znaczenie dla losów rywalizacji między obiema drużynami. Akademicy rywalizowali z Maccabi w wyjazdowym meczu bez czterech zawodników z podstawowego składu, co skutkowało takim, a nie innym rezultatem. Okazało się, że posunięcie kierownictwa AZS-u nie wyszło klubowi na dobre. - Takie podejście do wyjazdowego pojedynku miało na celu sprawienie, aby kilku mocno eksploatowanych siatkarzy wyjściowej szóstki zyskało odrobinę odpoczynku przed kolejnymi trudnymi meczami. Niestety to rozwiązanie nie przyniosło pożądanych efektów i nie zdołaliśmy awansować do kolejnej rundy Challenge Cup - dodał siatkarz.
Po odpadnięciu z europejskich pucharów częstochowianie wracają do rozgrywek PlusLigi. Już w najbliższą sobotę czeka podopiecznych Marka Kardoša pojedynek w hali Polonia z Politechniką Warszawską, która zapewne będzie chciała się zrewanżować aktualnemu wiceliderowi za porażkę w pierwszej rundzie. - Zdajemy sobie sprawę, że nawet jeden punkt zdobyty w meczu z Politechniką da nam pozycję lidera tabeli, jednak nie chcemy myśleć o takim rozwiązaniu. Będziemy walczyć o całą pulę w meczu z siatkarzami ze stolicy. Wiemy jednak doskonale, że Skra po odrobieniu zaległości ligowych może szybko wrócić na swoje miejsce w tabeli. Miło jednak było by spędzać święta Bożego Narodzenia ze świadomością, że jest się liderem PlusLig - zakończył z uśmiechem Gierczyński.