Portal SportoweFakty.pl, podpytując zawodników AZS Politechniki Warszawskiej o ich świąteczne przyzwyczajenia i rytuały, nie zapomniał o siatkarzu, który zastępując na parkiecie Michała Kubiaka, pokazał się ostatnio w PlusLidze z doskonałej strony. O kim mowa? Oczywiście o przyjmującym Wojciechu Żalińskim!
Wszyscy wiemy, że święta Bożego Narodzenia to czas wyjątkowy i niepowtarzalny. Każdy czeka z wytęsknieniem na te kilka dni w roku, które mogą mu przynieść wiele radości i rodzinnego ciepła. Jednak tym razem dla Wojtka Żalińskiego Boże Narodzenie będzie miało nieco inny wymiar. Dlaczego? - W tym roku po raz pierwszy będę dzielił Wigilię i święta między dwie rodziny. Spędzę je "pół na pół" - ze swoją rodziną i rodziną mojej narzeczonej - wyznał naszemu serwisowi. Jak sam po chwili dodał, Boże Narodzenie będzie ponadto utrzymane w sprawdzonej, "polskiej" formie. - Święta są u nas zawsze bardzo tradycyjne, jak w każdej innej rodzinie - powiedział.
Jak w takim razie, w pojęciu warszawskiego przyjmującego, przedstawia się tradycyjna formuła świąt? Co, jego zdaniem, jest nieodłącznym elementem celebrowania Bożego Narodzenia? - Najbliższą tradycją jest dla mnie pasterka - nie miał co do tego żadnych wątpliwości. -Nie pamiętam, żebym ją kiedykolwiek opuścił... - zamyślił się. - Co do dwunastu wigilijnych dań natomiast, to ciężko mi powiedzieć, czy na stole pojawia się ich dokładnie tyle. Nigdy nie zwracałem na to uwagi - dodał z uśmiechem. Kontynuując wątek wigilijnych potraw, zapytaliśmy go o ulubiony przysmak. - Trudno jest mi wybrać coś wyjątkowo smakowitego... Na stole jest mnóstwo przysmaków, jednak jeśli musiałbym wybrać - postawiłbym na karpia! - przyznał bez owijania w bawełnę. Czy jednak to on w domu odpowiada za jego przyrządzenie? A może gracz ze stolicy specjalizuje się w innych czynnościach kuchennych? - W kuchni zawsze pomagałem przy krojeniu warzyw na sałatkę - przyznał się sympatyczny zawodnik.
Jednym z typowo świątecznych elementów jest zwyczaj obdarowywania się prezentami. Wojciech Żaliński nie jest w tej kwestii wybredny. Wręcz przeciwnie! - Nie mam wymarzonego podarku... Jestem zadowolony z każdego! - orzekł bez zastanowienia.
Co ciekawe, portal SportoweFakty.pl dowiedział się dwóch niebywale interesujących rzeczy. Przede wszystkim Wojtek Żaliński jest fanem amerykańskiego hitu telewizyjnego - "Kevina samego w domu". Co jeszcze skrywał do tej pory nasz rozmówca? Nic innego, jak tylko swoje umiejętności muzyczne! - Moja ulubiona kolęda zatytułowana jest "Jezus Malusieńki". W podstawówce nauczyłem się ją grać na flecie - zaskoczył nas swoim wyznaniem. - Ogólnie śpiewanie kolęd kojarzy mi się z zakończenia pasterki - dodał.