Siatkarze Stali Nysa w ostatnim meczu w tym roku gładko wygrali w Międzyrzeczu z Orłem 3:0. W 15. kolejce I ligi pauzowali i tym sposobem mają trzytygodniową przerwę od siatkówki. Kolejne spotkanie z ich udziałem jest zaplanowane dopiero na 8 stycznia, kiedy będą podejmować u siebie Ślepsk Suwałki. Na tym etapie rozgrywek podopieczni Dariusza Ratajczaka zajmują siódmą pozycję tabeli i mają duże szanse na uczestnictwo w play-offach. Przed sezonem do Stali trafiło wielu nowych graczy, w tym rozgrywający Maciej Fijałek. Były gracz Orła uważa, że ze względu na duże roszady w składzie zespołu, taki wynik można uznać za mały sukces.
- Na pewno możemy mówić, że jest dobrze, ale pamiętając, że zawsze może być lepiej. Ogólna ocena jest pozytywna, zwłaszcza, że startował nowy zespół i potrzebowaliśmy czasu, aby się zgrać i znaleźć wspólny język. Z drugiej strony po meczach z GTPS-em Gorzów i Jokerem Piła czułem niedosyt. Zdobyliśmy tylko po punkcie, a z przebiegu rywalizacji spokojnie mogliśmy pokusić się o sześć – stwierdził rozgrywający Stali.
Dużym atutem zespołu Stali jest ich hala. Fijałek przyznał, że kiedy grał w "nyskim kociołku" w roli gościa miał problemy ze zwycięstwem, ale po przejściu na drugą stronę siatki ten obiekt i miejscowi kibice stali się jego sprzymierzeńcem, Problem jednak pojawia się, kiedy zespół z Nysy gra na wyjeździe w większej hali.
- Wychodziliśmy z naszego "kociołka", trafialiśmy na dużą halę i były kłopoty, aby się dostosować. Zanim się przyzwyczailiśmy rywal odskakiwał i ustawiał mecz pod siebie. Musimy tą niemoc przełamać, bo bez punktów na wyjazdach wiele nie osiągniemy - powiedział Maciej Fijałek.
Rozgrywający Stali uważa, że kluczem do zwycięstwa jego zespołu jest ustabilizowanie formy. Drużyna ma też problemy z utrzymaniem przewagi i na tych elementach siatkarze z Nysy chcą się skupić podczas przygotowań. Do drugiego zespołu w tabeli, Ślepska Suwałki Stal traci tylko trzy "oczka" i w Nowym Roku może jeszcze sprawić kilka niespodzianek.