Lucie Muhlsteinova: Po prostu kobieca siatkówka

Mecze pomiędzy dąbrowiankami a łodziankami są zawsze rewanżem za coś. Sobotnią wygraną w trzech setach Tauron MKS zrewanżował się za wszystkie dotychczasowe porażki. Jednak niewiele brakowało, by mecz przedłużył się nawet do pięciu partii. W pomeczowej rozmowie Lucie Muhlsteinova bardzo cieszyła się z pierwszej ligowej wygranej w Nowym Roku. - To zwycięstwo na pewno podniesie nas na duchu, ale przede wszystkim w ligowej tabeli - zauważyła rozgrywająca MKS-u.

Od początku sezonu Tauron MKS nie zachwycał swoją postawą, ale zgodnie z zapowiedziami zawodniczek oraz sztabu szkoleniowego, jego gra wyglądała lepiej z meczu na mecz. Fantastyczna metamorfoza podczas spotkania w ramach 1/8 finału Pucharu CEV (gdzie dąbrowianki po niezbyt dobrych dwóch pierwszych setach w swoim wykonaniu, potrafiły pewnie zwyciężyć po tie-breaku) była oznaką ich bardzo dobrej gry. - Zawsze jak jest zbudowany nowy zespół, do którego dołączyło kilka zawodniczek, potrzebuje on czasu na zgranie się - wyjaśniła Lucie Muhlsteinova, rozgrywająca MKS-u.

Mimo że gra dąbrowianek zaczyna wyglądać tak jak należy, to nadal przytrafiają im się ich tradycyjne przestoje. W trzecim secie ze stanu 18:8 zrobiło się 23:21, co mogło zakończyć się nawet tie-break'iem. - Mam nadzieję, że te przestoje wyeliminujemy jak najszybciej, ale najważniejsze jest, abyśmy zdążyły przed play-off'ami - powiedziała.

Jednak co jest ich przyczyną? Cała drużyna gra dobrze, wszystkie elementy siatkarskiego rzemiosła funkcjonują należycie i nagle wszystkie siatkarki przestają grać. - To jest po prostu kobieca siatkówka, w której tak czasami bywa. Gdy za dużo się wygrywa, coś stanie się w głowach zawodniczek i zrobi się kilka błędów - przyznała Muhlsteinova.

Czeszka bardzo pomogła swojej ekipie nie tylko dobrym rozegraniem, którym gubiła łódzki blok, ale również w polu serwisowym. Bezpośrednio z zagrywki zdobyła trzy punkty, ale często utrudniała rywalkom wyprowadzenie akcji. - Jestem szczęśliwa, że pomogłam, ale myślę, że zawsze może być lepiej - trochę krytycznie oceniła swoją postawę na boisku.

Podopieczne Wiesława Popika w minionym sezonie wygrały na dąbrowskim terenie szybko, łatwo i przyjemnie 3:0. Jednak tegoroczne rozgrywki przyniosły zupełnie odwrotny rezultat, to gospodynie wzięły rewanż za wszystkie dotychczasowe porażki. - Na pewno nie spodziewałyśmy się wygranej w trzech setach, bo Organika jest bardzo dobrym zespołem, który gra w Lidze Mistrzyń - zauważyła.

Wygrana z łódzką ekipą jest dla Zagłębianek przełomowym wynikiem, po serii ligowych niepowodzeń wygrały one bowiem z drużyną, która tak jak one aspiruje do walki o medale. - To zwycięstwo na pewno podniesie nas na duchu, ale przede wszystkim w ligowej tabeli, co jest podstawą do play-off'ów - podkreśliła Czeszka.

Przed podopiecznymi Waldemara Kawki następny mecz z noworocznego maratonu. W najbliższą środę będą podejmować rumuński Volley 2004 Tomis Konstanca. Po emocjonującym pierwszym spotkaniu oraz jego bardzo dobrej końcówce w wykonaniu zagłębiowskich siatkarek, można wysunąć wniosek, że rewanż zakończy się właśnie ich wygraną. - Bardzo chciałabym, aby było 3:0, ale podstawą w tym meczu jest dla nas zwycięstwo w jakimkolwiek stosunku i awans do następnej rundy. Na własnej hali gra się lepiej dzięki naszym dąbrowskim kibicom - przyznała Lucie Muhlsteinova.

Komentarze (0)