Akademicy nadal w dołku - relacja ze spotkania Tytan AZS Częstochowa - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle pokonała w hali Polonia miejscowy Tytan AZS 3:0, udanie rewanżując się Akademikom za porażkę na własnym terenie w pierwszej serii rozgrywek. Po wygranej w Częstochowie kędzierzynianie tracą już tylko jeden punkt do zajmujących trzecią pozycję podopiecznych Marka Kardoša.

Bardzo ciekawie zapowiadał się pojedynek trzeciej i czwartej drużyny PlusLigi. Obie ekipy walczą bowiem o jak najlepszą pozycję przed drugą rundą rozgrywek. Miejscowi kibice, którzy szczelnie wypełnili halę Polonia, liczyli na zakończenie passy porażek swojej drużyny. Niestety, ich ulubieńcy nie sprostali podopiecznym Krzysztofa Stelmacha i wyraźnie ulegli przyjezdnym w trzech setach. Siatkarze z Kędzierzyna-Koźla bardzo chcieli się zrewanżować AZS-owi za ubiegłoroczną porażkę na własnym terenie i od samego początku było widać w ich grze wielką koncentrację i mobilizację.

Pierwszy punkt spotkania zapisali na swoim koncie siatkarze AZS-u. Udanym zagraniem popisał się Łukasz Wiśniewski, który skutecznym blokiem zatrzymał atak Tine Urnauta, ale już po chwili na zdecydowane prowadzenie wysunęła się ekipa ZAKSY. Dwa skuteczne ataki Jakuba Jarosza i seria trudnych zagrywek Jurija Gładyra sprawiły, że przyjezdni prowadzili na pierwszej przerwie technicznej 8:2. Przewaga wywalczona przez kędzierzynian w początkowej części seta sprawiła, że w szeregi gospodarzy wkradła się nerwowość. Akademicy coraz częściej popełniali błędy w ataku i na zagrywce. Ekipa przyjezdnych, doskonale prowadzona przez Pawła Zagumnego, pewnie utrzymała prowadzenie do końca pierwszej odsłony, wygrywając ją ostatecznie 25:20.

Druga partia spotkania miała wyrównany przebieg tylko w początkowej fazie. Obie ekipy zdobywały punkty na przemian dzięki skutecznym atakom (3:3, 5:5, 7:7). Po kilku nieudanych zagraniach siatkarzy AZS-u goście objęli prowadzenie 11:7. Trener Markek Kardoš próbował odmienić losy seta wprowadzając na parkiet Jakuba Oczko. Manewr ten przyniósł chwilową poprawę gry w ekipie gospodarzy (11:11). Stan ten nie trwał jednak długo, bo już po chwili do głosu zaczęli dochodzić ponownie podopieczni Krzysztofa Stelmacha (14:11, 17:13). Skutecznymi atakami popisywali się Patryk Czarnowski, Michał Ruciak i Jakub Jarosz. Drugi set nieuchronnie zbliżał się ku końcowi, a wygrana przechylała na stronę ZAKSY. Jeszcze udany atak Piotra Nowakowskiego wlał odrobinę nadziei w serca częstochowskich kibiców, ale pięć kolejnych punktów zapisanych po stronie przyjezdnych rozstrzygnęło sprawę zwycięstwa w drugiej partii (25:18).

W trzecim secie Akademicy nie potrafili już podjąć walki z kędzierzynianami, którzy pewnie zmierzali do wygranej za trzy punkty. Choć początek tej odsłony, podobnie jak i poprzedniej, był dość wyrównany (2:3, 3:5), to z każdą kolejną akcją po pierwszej przerwie technicznej zaczęła się zarysowywać przewaga podopiecznych trenera Krzysztofa Stelmacha.

Świetnie w tej części spotkania spisywał się brazylijski przyjmujący Idi, który w połowie drugiej partii zastąpił Tine Urnauta. Na drugiej przerwie technicznej siatkarze ZAKSY prowadzili już siedmioma punktami i tylko kataklizm mógłby pozbawić ekipę gości wygranej. Nic takiego jednak się nie stało i siatkarze z Opolszczyzny pewnie dowieźli przewagę do końca trzeciego i jak się okazało ostatniego seta, wygrywając tę partię 25:14.

Już w najbliższy weekend może dojść do kolejnego pojedynku między obiema drużynami. AZS i ZAKSA walczyć będą bowiem o Puchar Polski. Jeśli pokonają swoich ćwierćfinałowych rywali, to staną naprzeciw siebie w pojedynku o awans do finału. Aby doszło do takiej sytuacji częstochowianie muszą wygrać z Delektą Bydgoszcz, a podopieczni Krzysztofa Stelmacha muszą pokonać Jastrzębski Węgiel.

Tytan AZS Częstochowa - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (20:25, 18:25, 14:25)

AZS: Dawid Murek, Krzysztof Gierczyński, Piotr Nowakowski, Fabian Drzyzga, Bartosz Janeczek, Łukasz Wiśniewski, Michał Dębiec (libero) oraz Jakub Oczko, Miłosz Hebda, Wojciech Sobala, Wojciech Gradowski

ZAKSA: Paweł Zagumny, Tine Urnaut, Michał Ruciak, Jurij Gładyr, Patryk Czarnowski, Jakub Jarosz, Piotr Gacek (libero) oraz Dominik Witczak, Idi, Wojciech Kaźmierczak

MVP: Michał Ruciak

Komentarze (0)