Jak "ugryźć" Skrę? - przed spotkaniem PGE Skra Bełchatów - AZS Politechnika Warszawska

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Trudno w tym sezonie pokonać Skrę, trudniej niż kiedykolwiek. Przekonują się o tym kolejne zespoły PlusLigi. Jak dotąd udało się to tylko raz Resovii Rzeszów. W środę o odwrócenie tej sytuacji będą się starać zawodnicy AZS-u Politechniki Warszawskiej, którzy w ostatnim meczu fazy zasadniczej pojawią się w bełchatowskiej hali "Energia" u opromienionych świeżym sukcesem w Pucharze Polski gospodarzy. Inżynierom punkty bardzo się przydadzą, jeśli marzą o strefie medalowej tegorocznej ligi.

Dla PGE Skry Bełchatów będzie to siódme spotkanie w ciągu ostatnich 14 dni. Tempo zabójcze, ale cóż z tego. Mistrzowie Polski z wszystkich poprzednich sześciu spotkań wyszli zwycięsko. Jak dotąd nie ma na nich mocnych w PlusLide, kilkanaście dni temu wygrali trudną grupę Ligi Mistrzów, a w ostatnią niedzielę zabrali do domu Puchar Polski. Wydaje się, że zespół prezentuje się lepiej niż kiedykolwiek. - Skra w tym roku gra chyba najlepiej w swojej historii - przyznawał w rozmowie z naszym portalem prezes PlusLigi Artur Popko tuż po finale Pucharu Polski.

Bełchatowianie w turnieju finałowym bez większych problemów rozprawili się z najpoważniejszymi pretendentami do odebrania im tytułu mistrzowskiego tegorocznego sezonu, Resovią Rzeszów i ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Był to swoisty pokaz siły, sygnalizujący, że w meczach o wysoką stawkę przeciwnicy muszą się solidnie napocić, żeby nawiązać walkę z mistrzem.

Zawodnicy Politechniki Warszawskiej w tym sezonie niejednokrotnie udowodnili, że nie boją się mocnych rywali i meczów w szatni nie zwykli przegrywać. W efekcie zajmują wysokie piąte miejsce ze stratą trzech punktów do trzeciej ekipy AZS-u Częstochowa. Inżynierowie, prowadzeni przez dwóch ambitnych "młodych wilczków" polskiej siatkówki, Michała Kubiaka i Zbigniewa Bartmana, na pewno będą chcieli pokusić się o niespodziankę i urwać punkty faworytowi. Punkty, które będą się bardzo liczyć w kolejnej fazie sezonu, bo mogą ich przybliżyć do upragnionej czwórki, dającej walkę o medale. Pokonać plejadę polskich gwiazd to duże wyzwanie, ale też cel działający na wyobraźnię głodnych sukcesu Kubiaka i Bartmana.

Pierwsze spotkanie Politechnika przegrała jednak gładko 0:3. W czym teraz może upatrywać swojej szansy? Na pewno w znużeniu przeciwnika. Potężna dawka zawodów aplikowana Skrze może się odbić na jej dyspozycji, choć dotąd wyniki tego nie odzwierciedlały. Jednak jak przyznawał środkowy bełchatowian Karol Kłos, zmęczenie jest odczuwalne. - Szczerze mówiąc już nie liczę tych spotkań - mówił portalowi SportoweFakty.pl po meczu finałowym Pucharu Polski na Torwarze. - To prawda, czujemy zmęczenie i trudy sezonu. Na szczęście ławka rezerwowych jest długa i to pomaga.

Rzeczywiście, siłą Skry jest wyrównany, mocny skład, którym niemal dowolnie może żonglować trener Jacek Nawrocki. Zniknęły też problemy zdrowotne, które sporadycznie pojawiały się w trakcie sezonu i szkoleniowiec Skry dysponuje wszystkimi zawodnikami. Politechnika może natomiast upatrywać szansy w słabszej niż dotąd motywacji przeciwnika. Lider ma bezpieczną przewagę ośmiu punktów nad drugim zespołem w tabeli i być może po pucharowych trudach nie zdoła się odpowiednio zmobilizować na mecz ligowy. Jeśli tak by się stało, AZS z pewnością postara się skrzętnie wykorzystać każdą okazję do ugrania punktów w Bełchatowie.

Jaki scenariusz napisze życie, przekonają się widzowie już w środę. Spotkanie rozpocznie się o godz. 18.00, a portal SportoweFakty.pl zaprasza kibiców do śledzenia relacji LIVE.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)