Tradycyjnie tie-break - relacja z meczu Asseco Resovia Rzeszów - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle

Spotkanie Resovii z ZAKSĄ miało być hitem kolejki i rzeczywiście zespoły nie zawiodły. Kibice byli świadkami widowiska stojącego na bardzo wysokim poziomie. W hali na Podpromiu emocji nie brakowało. Po zaciętym pięciosetowym boju ręce w geście triumfu mogli wznieść rzeszowianie, którzy w tabeli mają już znaczną przewagę nad rywalami.

Rywalizacja Asseco Resovii z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle zapowiadała się na niezwykle ciekawie. W tym sezonie zespoły spotkały się dwa razy, oba pojedynki zakończyły się tie-breakiem. Również przed tym spotkaniem spodziewano się zaciętego, być może w pięciosetowego boju.

Od pierwszych akcji widać było, że obu ekipom zależy na dobrym wyniku. Szczególnie dobrze mecz rozpoczął Gyorgy Grozer, do którego kierowana była większość piłek. Po drugiej stronie siatki rewelacyjną dyspozycją w polu serwisowym imponował Tine Urnaut. To właśnie jego zagrywki pozwoliły ZAKSIE wyjść na trzypunktowe prowadzenie (3:6). Szkoleniowiec gospodarzy chcąc przerwać dobrą passę przyjmującego wziął czas. Niestety dla niego, przerwa na niewiele się zdała. Po powrocie na parkiet Słoweniec ponownie zaskoczył rywali, tym razem zagrywką do linii (4:7). Dalsza część tej partii była grą punkt za punkt. Mimo że kędzierzynianie notorycznie psuli serwisy, Resovia nie była w stanie zniwelować strat. Na drugą przerwę techniczną zespoły schodziły po kolejnej serii udanych zagrywek Tine Urnauta (10:16). W środkowej części premierowej odsłony spotkanie było bardzo zacięte. Zespoły grały bardzo dobrze, a kibice byli świadkami bardzo dobrego pokazu siatkówki. Próba ataku z trzeciego metra Rafała Buszka została unicestwiona przez szczelny blok przyjezdnych (17:22). Atakujący Resovii dwoił się i troił, ale nawet jego atomowe ataki nie zniechęciły rywali do kontynuowania świetnej gry. W końcówce gospodarze zbliżyli się do ZAKSY, jednak zryw nastąpił za późno. Rozpędzeni kędzierzynianie dopełnili dzieła atakiem z szóstej strefy (22:25).

Już początek drugiej odsłony pokazał, że hala jest atutem gospodarzy. Po przebiciu "za darmo" Michała Baranowicza piłka wpadła w końcową linię boiska (2:0). Zdaje się, że ta akcja dodała rzeszowianom skrzydeł. Przyjezdni nie poddali się jednak i po rewelacyjnym ataku z lewego skrzydła Michała Ruciaka wyszli na prowadzenie (5:6). Po tym jak linię ataku przekroczył Gyorgy Grozer zespoły zeszły na przerwę techniczną (5:8). Podopieczni Ljubo Travicy nie zniechęcili się chwilowym niepowodzeniem i prawie natychmiast odrobili straty (8:8). Emocji w hali na Podpromiu nie brakowało. Siatkarze popisywali się coraz to mocniejszymi zagrywkami i serwisami, co jeszcze bardziej mobilizowało kibiców do dopingu. Niezwykle efektowny blok Ryana Millara dał jego ekipie 12. oczko (12:12). Zawodnicy obu drużyn z każdą akcją grali coraz lepiej, na pełnym ryzyku, bez błędów. W tym momencie meczu wyróżnić należałoby Tine Urnauta i Michała Baranowicza, którzy byli liderami swoich zespołów. Po świetnym rozegraniu tego drugiego atak ze skrzydła skończył Matej Cernić, co pozwoliło jego ekipie zbliżyć się do przeciwników na jedno oczko (19:20). W tym momencie kędzierzynianie włączyli drugi bieg i po akcji Słoweńca zwiększyli przewagę do dwóch punktów (21:23). Końcówka była próbą nerwów. Po ataku ze środka Resovii na tablicy pojawił się wynik 24:24. Jako pierwsi piłkę setową w górze mieli przyjezdni (25:26), stało się to po akcji Michała Ruciaka. Ostatecznie partia zakończyła się efektownym potrójnym blokiem ZAKSY.

W przerwie pomiędzy setem drugim i trzecim miejsce miała bardzo miła uroczystość. Nagrodzeni zostali siatkarze Młodej PlusLigi, której rozgrywki rozpoczęły się w tym sezonie. Najlepsza okazała się drużyna Resovii Rzeszów.

Na trzeciego seta w zdecydowanie lepszych nastrojach wyszli kędzierzynianie. Od pierwszych akcji widać było dużą nerwowość w szeregach Resovii, czego wynikiem była strata do przeciwnika trzech oczek (3:6). ZAKSA widząc niepewność rywali grała coraz swobodniej. Rewelacyjnie piłki do swoich kolegów posyłał Paweł Zagumny, dzięki czemu jego ekipa zdobywała kolejne punkty (6:9). Jedynym elementem, który w środowym pojedynku był na zdecydowanie niższym poziomie była zagrywka. Drużyny potrafiły psuć serwisy seriami, co niewątpliwie obniżało poziom meczu. Po rewelacyjnym pojedynczym bloku Wojciecha Kaźmierczaka na tablicy pojawił się wynik 11:14. W tym monecie Resovia otrząsnęła się i zaczęła odrabiać straty. Świetne zagranie przyjmującego gospodarzy pozwoliło jego drużynie wyrównać stan na 14:14. Środkowa część partii była najbardziej zaciętą częścią pojedynku. Rewelacyjny atak Oliega Achrema pozwolił Resovii wyjść na prowadzenie w decydującym momencie partii (20:18). Wtedy też o czas poprosił szkoleniowiec gości. Po powrocie na parkiet jeden z nielicznych błędów popełnił Michał Ruciak (21:18). Pomyłka ta mogła zaprzepaścić szansę kędzierzynian na wygraną w trzech setach. Przyjezdni próbowali zniwelować straty, jednak Resovia niesiona dopingiem była nie do zatrzymania. Rzeszowianie mieli w górze upragnioną piłkę setową po ataku ze środka (24:21). Ostatnia akcja tego seta była najdłuższą w całym pojedynku, a decydujące oczko zdobył Olieg Achrem.

Pierwsze akcje czwartego seta pokazały, że kędzierzynianom będzie bardzo ciężko wywieźć z Rzeszowa trzy punkty. Po ataku Grzegorza Kosoka gospodarze prowadzili już trzema oczkami (7:4). Po przewie technicznej Resovia nadal parła do przodu. ZAKSA nie miała atutów, by choćby zbliżyć się do rywali. Nie do zatrzymania na siatce był białoruski przyjmujący. Przyjezdni natomiast seriami psuli zagrywki, co nie pomagało im odrobić strat. Po pomyłce w polu serwisowym Patryka Czarnowskiego dystans między zespołami zwiększył się do pięciu oczek (12:7). Przyjezdni zdawali się spisać tą odsłonę na straty, w ich poczynaniach nie było widać wiary w sukces. Krzysztof Stelmach zdecydował się na podwójną zmianę, jednak nie zmieniła ona obrazu gry. Pojedynczy blok Grzegorza Kosoka był początkiem końca kędzierzynian (19:12). Resovia nie zwalniała tempa, a ich rywale nie byli w stanie zmienić losów seta. Partię zakończył atakiem z lewego skrzydła Mateusz Mika.

Tradycyjnie zwycięzcę w pojedynku Resovii z ZAKSĄ wyłonić miał tie-break. Od początku tej odsłony ekipy popisywały się rewelacyjną grą obronną. Blok na Jakubie Jaroszu dał gospodarzom trzecie oczko (3:1). Rzeszowianie grali zdecydowanie bardziej nerwowo niż w poprzednim secie, przez co zaczęli popełniać proste błędy. Gra była wyrównana. Zespoły zmieniły się stronami po udanej kiwce atakującego gospodarzy (8:6). Kędzierzynianie nie poddali się. Dwa skuteczne ataki Patryka Czarnowskiego pozwoliły ZAKSIE wyjść na prowadzenie (9:10). Końcówka była niezwykle zacięta. Żaden z zespołów nie zamierzał odpuścić, dzięki czemu emocje w hali sięgały zenitu. Zagrywka do linii kędzierzynian zmusiła przyjmujących gospodarzy do dużego wysiłku, utrudniła im również wyprowadzenie akcji. ZAKSA wykorzystała szansę i ponownie wyszła na prowadzenie (12:13). Do ostatniej akcji nie było wiadomo kto zwycięży. Po pięknym ataku Gyorgy Grozera hala w Rzeszowie ożyła, Resovia miała piłkę meczową w górze. Gospodarze wykorzystali już pierwszą szansę zakończenia meczu i to oni zdobyli cenne dwa oczka.

Asseco Resovia Rzeszów - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:2 (22:25, 25:27, 25:22, 25:18, 17:15)

Asseco Resovia Rzeszów: Michał Baranowicz, Gyorgy Grozer, Olieg Achrem,Matej Cernić, Grzegorz Kosok, Ryan Millar, Krzysztof Ignaczak (libero) oraz Rafał Buszek, Łukasz Perłowski, Mateusz Mika

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Paweł Zagumny, Jakub Jarosz, Michał Ruciak, Tine Urnaut, Patryk Czarnowski, Wojciech Kaźmierczak, Piotr Gacek (libero) oraz Grzegorz Pilarz, Dominik Witczak, Idi, Grzegorz Wójtowicz

MVP: Michał Baranowicz

Komentarze (0)