Akademicy walczyli, ale skończą na ostatnim miejscu - relacja ze spotkania Pamapol Wielton Wieluń - Indykpol AZS Olsztyn

Mecz w Wieluniu pomiędzy dwoma ostatnimi zespołami PlusLigi mogło zdecydować o układzie tabeli na miejscach dziewiątym i dziesiątym po drugiej fazie rozgrywek. Pamapol Wielton Wieluń, który na dwie kolejki przed końcem tej rundy miał przewagę trzech punktów nad Akademikami, wykorzystał szansę na utrzymanie bezpiecznego dystansu. Po zaciętym spotkaniu gospodarze wywalczyli dwa punkty i są już niezagrożeni na dziewiątej pozycji. Olsztynianie mają czego żałować, bo w tie-breaku mieli kilka piłek meczowych.

Przed spotkaniem miała miejsce miła uroczystość, bowiem tego dnia 20 lat kończył środkowy AZS-u Olsztyn Piotr Hain. Otrzymał więc okolicznościowy upominek od swoich kibiców, którzy w dużej sile stawili się na tym niezwykle istotnym dla ich zespołu meczu.

Luźna atmosfera szybko jednak zamieniła się w pełną koncentrację, bo żartów w tym spotkaniu być nie mogło. Od początku rozpoczęła się zacięta walka z przedłużonymi wymianami, w których częściej górą byli goście. Dzięki temu wyszli na dwupunktowe prowadzenie. Dokładali do tego trudną zagrywkę, w czym celowali Paweł Siezieniewski i Piotr Hain. Wielunianie mieli spore kłopoty z przyjęciem, przez co Radosław Rybak, czy Sierhij Kapelus nie mogli być skuteczni w ataku. Na pierwszej przerwie technicznej goście prowadzili dwoma punktami, na drugiej już czterema.

Ostatnia faza seta była bardzo nerwowa. Kontrowersyjna decyzja sędziny Katarzyny Sokół wzbudziła protesty trenera gości Gheorghe Cretu. Gospodarze zwietrzyli szansę na dogonienie rywali i zerwali się do walki. Po kilku kontratakach i bloku na Samuelu Tui zbliżyli się do nich na jeden punkt (20:21). Ale na więcej olsztynianie już im nie pozwolili. Seta zakończyło nieczyste odbicie po stronie Pamapolu.

Na drugą partię od początku wyszedł środkowy Martin Blanco Costa w miejsce Bartosza Buniaka. Tego seta ponownie lepiej zaczęli Akademicy, głównie za sprawą punktowych bloków. Jednak wielunianie szybko odpowiedzieli tym samym. Z wyniku 2:5 wyszli na prowadzenie 8:7, między innymi za sprawą kontrataków i bloku na Siezieniewskim. Ich passa trwała nadal, zdobywali punkt za punktem, a po stronie olsztynian boisko opuścił rozgrywający Kert Toobal. Po sześciu punktach z rzędu dla gospodarzy goście wzięli się za mozolne odrabianie strat. Udało się doprowadzić do remisu 14:14, ale Akademicy sami sobie co i rusz odbierali szansę na prowadzenie. Jeszcze kilka razy w tym secie udawało im się wyrównywać wynik, ale natychmiast dawali prezenty Pamapolowi. A to Marcel Gromadowski przekroczył linię trzeciego metra, a to zaatakował w aut, a to Siezieniewski nadział się na blok… Na boisku pojawili się Wojciech Winnik i Tomasz Tomczyk, ale nie odwrócili wyniku tego seta. Zakończył go Blanco Costa pięknym atakiem ze środka siatki.

Na kolejną partię trener Cretu pozostawił na boisku rozgrywającego Axela Jacobsena. Nie był to jednak udany zabieg. Od początku seta olsztynianie nie imponowali skutecznością w ataku. Błędy popełniał Dawid Gunia, Samuel Tuia nie mógł przebić się przez blok. Przy stanie 11:7 dla wielunian na boisko powrócił Kert Toobal. Niewiele to pomogło gościom. Mieli coraz większe problemy z przyjęciem. Na zagrywce brylował Blanco Costa.

Po kolejnych słabych przyjęciach Siezieniewskiego i jego błędach w ataku zmienił go Tomasz Tomczyk. Przewaga Pamapolu wynosiła wtedy już 6 punktów (19:13). Po chwili na boisku pojawił się także młody Wojciech Ferens. W końcówce seta gospodarze nieco się pogubili i ich przewaga zmalała nawet do jednego punktu. Ale po swoim słabszym okresie gry jeden z liderów Pamapolu Sierhij Kapelus nie pozwolił, aby zadrżała mu ręka przy piłce setowej i skutecznym atakiem zakończył partię numer trzy.

Gospodarze mieli więc już co najmniej jeden punkt. Żeby myśleć o opuszczeniu ostatniego miejsca, olsztynianie nie mogli przegrać kolejnej partii. Wyszli na nią maksymalnie skoncentrowani. Na boisku pozostał Tomasz Tomczyk. Set przez długi czas toczył się w bardzo wyrównany sposób. Akademicy mieli swoje szanse na uzyskanie przewagi, ale atakujący Marcel Gromadowski nie był pewnym punktem zespołu w kontratakach. Dobrze grający gospodarze nie pozwalali AZS-owi na wiele. Po stronie wielunian wyróżniał się cały czas libero Robert Milczarek, który nie tylko dobrze przyjmował, ale miał też wspaniały dzień w elemencie obrony. Sytuacja na korzyść Akademików zaczęła się zmieniać dopiero po drugiej przerwie technicznej. Zagrali skutecznie w obronie, kontrataku i bloku, powoli budując przewagę. Kiedy trójblok Haina, Toobala i Tomczyka zatrzymał Kapelusa, urosła ona do czterech punktów i trener Schuichi Mizuno poprosił o czas. Jednak po nim wielunianie popełnili kolejny błąd w rozegraniu i ataku, stało się więc jasne, że nie mają szans na komplet punktów tym meczu. Bartłomiej Matejczyk zmienił jeszcze Andrzeja Stelmacha, a seta zakończył atak Piotra Haina.

Tie-break przyniósł apogeum emocji w tym meczu. Wywożąc dwa punkty, Akademicy zachowywali jeszcze szansę na wydźwignięcie się z ostatniego miejsca po kolejnym meczu. Było więc o co walczyć. AZS zaczął od prowadzenia, ale seria bloków na Tomczyku i Gromadowskim dała wielunianom wynik 5:3. Po chwili zdarzył się epizod, który wyprowadził z równowagi trenera gości. Mogli oni wyrównać na 5:5, ale sędzina uznała kontratak Tomczyka za autowy. Głośne protesty Gheorghe Cretu poskutkowały żółtym kartonikiem dla niego i w ten sposób Pamapol prowadził już 7:4.

Okazało się, że to wcale nie zdeprymowało gości. Raczej wyzwoliło dodatkową energię. Po serii kontrataków i autowym ataku Rybaka Akademicy wyszli na prowadzenie 11:10. Zapowiadała się niezwykle emocjonująca końcówka meczu i taka była. Zespoły grały teraz punkt za punkt, a prowadzenie zmieniało się co chwila. Pierwsi piłkę meczową mieli gospodarze, ale Hain zatrzymał blokiem Rybaka. Blok i zagrywka grały zresztą główną rolę w końcowych akcjach meczu. Więcej szczęścia, a może umiejętności i mocnych nerwów mieli gospodarze i to oni wznieśli do góry ręce w geście triumfu, kiedy Sierhij Kapelus zablokował atak Marcela Gromadowskiego. Pamapol zwyciężył w tie-breaku 21:19, a najlepszym zawodnikiem spotkania wybrano znakomitego tego dnia libero Roberta Milczarka. AZS ma już cztery punkty straty do wielunian i nie ma szans na opuszczenie ostatniego miejsca przed fazą play-out.

Pamapol Wielton Wieluń - Indykpol AZS UWM Olsztyn 3:2 (22:25, 25:22, 25:23, 19:25, 21:19)

Pamapol: Stelmach, Kapelus, Zajder, Buniak, Rybak, Błoński, Milczarek (libero) oraz Matejczyk, Blanco Costa, Babkov, Antanovich.

AZS: Tuia, Toobal, Gunia, Gromadowski, Siezieniewski, Hain, Mierzejewski (libero) oraz Tomczyk, Jacobson, Winnik, Ferens.

MVP: Robert Milczarek.

Źródło artykułu: