Kto awansuje do Final Four Ligi Mistrzów? Zdaje się, że to najczęściej zadawane przez kibiców pytanie ostatnich dni. Jak szanse na awans swojej ekipy w konfrontacji z mistrzem Polski, PGE Skrą Bełchatów, ocenia rozgrywający Zenitu Kazań, Lloy Ball? - Wszyscy mówią, że to będzie pojedynek atakujących - Wlazłego i Michajłowa, ale ja zwróciłbym uwagę na co innego. Obie drużyny imponują też techniką i pod tym względem Zenit gra nie całkiem "rosyjską" siatkówkę. W sumie więcej jest podobieństw niż różnic, ale oczywiście uważam, że to my jesteśmy lepsi i znajdziemy się w kolejnej rundzie - mówi z wyraźną pewnością siebie siatkarz. - Zwłaszcza że reguła złotego seta, która zresztą bardzo mi się nie podoba, daje przewagę gospodarzowi rewanżu. Jeśli pierwszy mecz wygra Skra 3:0, a drugi my 3:2 i pokonamy rywala w złotym secie, to awansujemy, wygrywając mniej partii niż przeciwnik. To okropny system - dodaje na łamach Super Expressu rozgrywający.
Lloy Ball podkreśla jednocześnie, że dobrze zna skład polskiej drużyny i atuty w postaci niesamowicie spontanicznej publiczności na trybunach. - U nas też przychodzi na mecze kilka tysięcy ludzi, ale zachowują się bardziej powściągliwie. Gdy gram w Polsce, bez przerwy dzwoni mi w uszach od bębnów i trąb. Taką otoczkę bardzo lubię - powiedział na koniec rozgrywający.
Więcej w Super Expressie.