Show wyszedł, ale nie do końca - relacja z meczu Bank BPS Muszyna - Organika Budowlani Łódź

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Spotkanie zamykające 14. kolejkę PlusLigi Kobiet nie zawiodło, było bowiem zacięte i emocjonujące dosłownie do ostatniego gwizdka sędziego. Powracająca po kontuzji Debby Stam-Pilon zaprezentowała się z najlepszej strony, to na niej spoczywał bowiem ciężar w ataku. Miała ona duży udział w wywalczeniu pełnej puli punktów przez Bank BPS, który zwyciężył dzięki skutecznej pogoni rywalek w ostatniej odsłonie.

Faworytkami spotkania mimo problemów kadrowych były muszynianki, co udowodnił początek spotkania. Łodzianki popełniały niewymuszone błędy, dzięki czemu ich rywalki odskoczyły na trzy punkty. Jednak przy trudnej zagrywce Karoliny Kosek zanotowały czteropunktową serię (6:8). - Same nie wiedzą, co robią i nas na to nabierają - przekonywał szkoleniowiec Banku BPS. Jednak wydarzenia na parkiecie udowodniły, że nie jest to prawdą, przyjezdne z akcji na akcję grały bowiem coraz pewniej, a ich rywalki nie potrafiły przebić się przez ich blok (11:15). Podstawowym problemem muszynianek było jednak przyjęcie, które było niedokładne i pociągało za sobą kłopoty w ataku. Przy stanie 12:18 Bogdan Serwiński poprosił o drugi czas. - Nie podpowiem wam, co macie robić, bo wy nic nie robicie. Stoicie jak zaczarowane na tym boisku! - mobilizował swoje podopieczne. Te słowa wsparte podwójną zmianą przyniosły pożądany skutek, Bank BPS od razu rozpoczął niwelowanie strat (15:18). Dobre zagrania napędzały gospodynie, które w pełni wykorzystały swoją szansę, dwie złe piłki otrzymała bowiem Katarzyna Zaroślińska (23:23). Tym samym kibice mogli obserwować zaciętą końcówkę, która na swoją korzyść mogły rozstrzygnąć Budowlane, ale dwóch piłek w jednej akcji nie skończyła Katarzyna Bryda (25:25). Przez cały czas broniły się gospodynie, które w końcu poległy przez konsekwencje własnego błędu w przyjęciu (27:29).

Porażka wywołała zmianę w wyjściowym składzie, na pozycji atakującej pozostała Magdalena Piątek. Gospodynie rozpoczęły tę odsłonę maksymalnie zmobilizowane i z pomysłem na swoją grę (3:0). Role odwróciły się diametralnie, teraz na parkiecie dominowały gospodynie, które wykorzystywały kontry, a ich rywalki wyglądały na zagubione. - Więcej luzu, pobiegać miedzy sobą po każdej akcji. Rozluźnić trochę nogi i robimy show - radziła swoim podopiecznym Małgorzata Niemczyk podczas pierwszej przerwy technicznej, która tak naprawdę była tylko przystankiem w pogromie. Potwierdzeniem show była zmiana Luany De Pauly, która z nominalnej środkowej stała się atakującą, a co najważniejsze radziła sobie dobrze w nowej roli (12:7). Wzmocniony muszyński blok oraz niedokładności w łódzkich szeregach pozwoliły spokojnie rosnąć przewadze Banku BPS (22:9). Gospodynie wykorzystały dopiero piątą piłkę setową, za co powinny podziękować Katarzynie Zaroślińskiej, która zepsuła serwis (25:14).

Damska siatkówka zmienną jest, więc nie dziwią błędy własne muszynianek na początku trzeciego seta (1:3). Jednak szybko się obudziły i wróciły do swojej siatkówki (6:4). Niepewność w ataku łodzianek skutkowała obronami gospodyń, które kontry kończyły z łatwością. Natomiast przy zagrywce Mileny Sadurek zdecydowanie powiększyły swoje prowadzenie, a pomogły im w tym rywalki, które niemalże w każdej akcji popełniały błąd (16:8). Przy stanie 19:12 Małgorzata Niemczyk postanowiła sięgnąć po swoją największą broń - Joanną Mirek, która swoimi trudnymi serwisami poderwała Budowlane do walki (21:16). Przyjezdne przegrały tę partię przez błędy własne, które nie pozwoliły im na kontynuowanie pogoni za rywalkami (25:19).

Dobra postawa Budowlanych w końcówce poprzedniej odsłony nie zaowocowała dobrym otwarciem czwartej, zadecydowały o tym błędy własne (3:1). Pomogła im Magdalena Piątek, która w ataku nie zachwycała od początku swojej zmiany (4:4). Uczyniło to grę zaciętą, a przez to bardziej ciekawą. Przy serwisie Karoliny Kosek w muszyńskiej drużynie zaczęły mnożyć się błędy (5:11). - Mamy dobrze przyjętą piłkę, a wyprawiamy takie cuda, że się w głowie nie mieści - ze spokojem w głosie apelował do swoich podopiecznych Bogdan Serwiński. Łodzianki grały z uśmiechami na ustach, mimo że zdarzały im się niedokładności, to w wielu akcjach właśnie one były minimalne lepsze od swoich rywalek (9:12). Serwis po raz kolejny okazał się kluczowym elementem, który pozwolił muszyniankom na zmianę obrazu gry (12:12). Walka o trzy punkty (a z perspektywy przyjezdnych o tie-break) rozpoczęła się więc niejako na nowo. Mimo że Agnieszka Śrutowska dobrze rozgrywała, to atakujące nie kończyły piłek. - Popełniały błąd, który pociąga za sobą całą lawinę. Błąd powinien spowodować koncentrację, a my szalejemy i bijemy po autach - doskonale oddał postawę swojej drużyny Bogdan Serwiński podczas drugiej przerwy technicznej (12:16). Strata punktów wywołała kolejny pościg za łodziankami, który był skuteczny, ale nie w stu procentach (17:18). Własna gra nie była na tyle skuteczna, by doprowadzić do remisu, więc pomocną rękę wyciągnęła do rywalek Sylwia Wojcieska (20:20). Punkty dla Banku BPS posypały się, jednak należy podkreślić, że były one zdobywane dzięki błędom przeciwniczek (22:20). Łodzianki doprowadziły do stanu 24:23, ale Aleksandra Jagieło skończyła kontratak i tym samym w muszyńskiej ekipie wybuchła radość (25:23).

Bank BPS Muszyna - Organika Budowlani Łódź

3:1 (25:27, 25:14, 25:19, 25:23)

Bank BPS: Milena Sadurek, Joanna Kaczor, Agnieszka Bednarek-Kasza, Katarzyna Gajgał, Aleksandra Jagieło, Debby Stam-Pilon, Mariola Zenik (libero) oraz Magdalena Piątek, Agnieszka Śrutowska

Budowlani: Marta Szymańska, Katarzyna Zaroślińska, Julia Szeluchina, Sylwia Wojcieska, Michela Teixeira, Karolina Kosek, Katarzyna Ciesielska (libero) oraz Katarzyna Bryda, Luana Se Paula, Karla Echenique, Joanna Mirek

MVP: Debby Stam-Pilon (Bank BPS Muszyna)

Sędziowali: Agnieszka Michlic (pierwsza) oraz Dariusz Jasiński (drugi)

Źródło artykułu: