Zbigniew Bartman: Wolę być najgorszym siatkarzem na boisku, ale wygrać spotkanie

Podopieczni Daniela Castellaniego po raz drugi musieli uznać w łódzkiej Atlas Arenie wyższość reprezentacji Kuby w ramach rywalizacji w dwudziestej pierwszej edycji World League. - Każdy zespół, który stanąłby po drugiej stronie siatki, miałby z Kubańczykami ogromne problemy - odparł przyjmujący reprezentacji Polski, Zbigniew Bartman. Zawodnik, który w najbliższym sezonie ligowym będzie reprezentował barwy warszawskiej Politechniki, był tuż obok Piotra Gruszki najlepszym siatkarzem w polskim teamie.

W tym artykule dowiesz się o:

Reprezentanci Polski po gładkiej porażce w pierwszym spotkaniu w Łodzi, obiecywali, że w drugim meczu przeciwko Kubańczykom spiszą się znacznie lepiej. Niestety, zdołali przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść tylko w jednej partii. - Kubańczycy byli rewelacyjnie dysponowani w ten weekend. Grali przede wszystkim świetnie w zagrywce. Radzili sobie w grze z wysokich piłek nawet wówczas gdy odrzucaliśmy ich parokrotnie od siatki - stwierdził zaraz po meczu przyjmujący reprezentacji Polski, Zbigniew Bartman.

Młody przyjmujący biało-czerwonych zapisał na swoim koncie dziesięć punktów i razem z Piotrem Gruszką był najsilniejszym punktem w polskiej ekipie. - Nie uważam, że byłem najlepszym zawodnikiem na boisku. Myślę, że wszyscy byli mocno zmobilizowani - powiedział skromnie Bartman. - Po przegranym spotkaniu nie jest istotna indywidualna zdobycz. Przegraliśmy przecież mecz. Wolę być najgorszym siatkarzem na boisku, ale wygrać spotkanie, aniżeli być najlepszym i je zdecydowanie przegrać - kontynuował.

Piąty weekend Ligi Światowej ułożył się zdecydowanie po myśli kubańskiej ekipy. Rywale Polaków sięgnęli po komplet sześciu punktów, pozbawiając kadrowiczów Daniela Castellaniego szans na awans do finałowych starć w Argentynie. - Każdy zespół, który stanąłby po drugiej stronie siatki, miałby z Kubańczykami ogromne problemy. Niestety, nie byliśmy w stanie tak rewelacyjnie dysponowanym Kubańczykom przeciwstawić się w większym wymiarze - stwierdził Zbigniew Bartman. - Szczególnie boli to, że nie wykorzystaliśmy atutu własnej publiczności. Przykro nam, że kibice zobaczyli tylko jeden zwycięski set w naszym wykonaniu - dodał ze smutkiem w głosie.

Po dwumeczu z Kubą można spekulować, że forma kadrowiczów Daniela Castellaniego jest daleka od optymalnej. - Nie jest u nas źle z formą. Myślę, że fizycznie czuliśmy się naprawdę dobrze, jednak jeśli przeciwnik stawia tak wysoko poprzeczkę, to ciężko się gra. Staraliśmy się przeciwstawić rywalowi, ale nie udało nam się. Trzeba dobrze przeanalizować te porażki, by podobnych błędów już nie popełniać - odrzekł przyjmujący warszawskiej Politechniki.

Reprezentanci Kuby bardzo często nerwowo reagowali na decyzje sędziów. Podopiecznych Daniela Castellaniego jednak utarczki słowne wyraźnie mobilizowały. - Chyba nikt nie lubi, jak ktoś pluje mu w twarz - powiedział zdenerwowany Bartman. - Szybko reaguje się na takie sytuacje. Nas akurat one bardzo mobilizowały. Teraz musimy wyciągnąć wnioski z poniesionych porażek. Lepiej jednak, że takie spotkania przytrafiają nam się teraz niż na mistrzostwach świata - dodał.

Zanim jednak polscy siatkarze pojadą na mistrzostwa świata do Włoch, czeka ich start w Memoriale Huberta Jerzego Wagnera w Bydgoszczy. Zbigniew Bartman zaznacza również, by nie zapominać o dwóch ostatnich potyczkach z reprezentacją Niemiec w szóstym weekendzie fazy interkontynentalnej World League. - Jeszcze nie możemy udać się na odpoczynek. Teraz trzeba wygrać dwa spotkania z Niemcami, co jest naszym nadrzędnym celem. Nikt na pewno nie będzie odpuszczał, tym bardziej, że chcemy zrewanżować się naszym zachodnim sąsiadom za przegrane dwa mecze w Stuttgarcie, które nas bardzo dotknęły. Najpierw więc myślimy o tych spotkaniach, a później o ewentualnym odpoczynku - dodał na koniec Zbigniew Bartman.

Źródło artykułu: