Katarzyna Mroczkowska, kapitan zwycięskiej ekipy, podkreślała po spotkaniu w Mielcu, że mecz nie był łatwy, a zespół gospodyń grał bardzo dobrze. - Najważniejsze, że pomimo nierównej, rwanej gry i tego, że nie mogłyśmy złapać swojego rytmu, potrafiłyśmy wygrać na bardzo trudnym terenie - mówiła. Magdalena Sadowska dodała zaś, że decydująca była druga partia, w której siatkarki Gwardii odrzucały mielczanki od siatki zagrywką, zatrzymywały je blokiem, dzięki czemu wygrały tę odsłonę. - W trzecim secie lekko spuściłyśmy głowy, natomiast w czwartym pokazałyśmy, że potrafimy się podnieść, potrafimy grać. Szkoda, że nie wygrałyśmy tego czwartego seta, bo może wszystko potoczyłoby się inaczej - analizowała kapitan Stali.
Trenerzy obu ekip podkreślali natomiast zaangażowanie zespołu z Mielca. - Gratuluję mojemu zespołowi, że tak dzielnie stawił czoła rywalkom i pokonał wszystkie przeciwności losu, które wynikały z bardzo dobrej, konsekwentnej gry mielczanek - od samego początku narzuciły nam swój styl - mówił Rafał Błaszczyk, trener Gwardii Wrocław. - Jestem pełen uznania dla zespołu z Mielca, jego ostatnich wyników. To sprawiło, że jechaliśmy tutaj z naprawdę dużymi obawami, z pełnym respektem. Tym bardziej jesteśmy teraz szczęśliwi, że na tak trudnym terenie i z tak wymagającym przeciwnikiem udało nam się wygrać mecz w stosunku 3:1 - dodał. Nie zapomniał przy tym podkreślić, że wynik w dużej mierze uratowało wzmocnienie zagrywki i skuteczniejsze ustawianie bloku przez jego zespół. Szkoleniowiec Stali Mielec Adam Grabowski mógł tylko potwierdzić słowa trenera Błaszczyka. - Zabrakło nam przede wszystkim punktów w bloku i to była kluczowa różnica między nami a drużyną z Wrocławia - powiedział po meczu. Zastrzegł jednak, że jego zespół nie ma zamiaru zwieszać głów i odpuszczać walki o miejsce w ósemce.