LŚ grupa A: Nadspodziewanie pewna wygrana

W piątek rozegrano pierwsze spotkanie trzeciego weekendu Ligi Światowej grupy A, w którym doszło do pojedynku dwóch znakomitych europejskich zespołów - Francji i Serbii. Zwycięsko z tej potyczki wyszli gospodarze, którzy pokonali podopiecznych trenera Igora Kolakovića 3:1 (17:25, 25:20, 25:23, 25:20).

Lidia Łydka
Lidia Łydka

Francja: Slavev, Hardy Dessources, Moreau, Tolar, Marechal, Pujol, Rowlandson (libero) oraz Samica, Ragondet, Sol

Serbia: Bjelica, Janić, Grbić, Nikić, Gerić, Milijković, Samardzic (libero) oraz Podrascanin, Bojović, Kovacević, Petković, Starović

Wbrew powszechnym oczekiwaniom na parkiecie nie spotkali się po przeciwnych stronach siatki dwaj znakomici atakujący – młody Antonin Rouzier i doświadczony Ivan Milijković. Tym razem trener Philippe Blain desygnował do gry 24-letniego Mariena Moreau, który doskonale wywiązał się z powierzonego mu zadania, zdobywając dla swojej drużyny 21 punktów.

Jednak kluczowa dla końcowego wyniku spotkania okazała się zmiana na pozycji przyjmujących, jakiej szkoleniowiec gospodarzy dokonał po pierwszej, przegranej przez jego zespół partii. Pojawianie się na parkiecie hali w Lyonie dwóch zawodników - Guillaume Samici i Emmanuela Ragondet uspokoiło grę francuskiego zespołu, dając rozgrywającemu Pierre Pujolowi szansę na szybkie i oryginalne prowadzenie gry. Pujol mógł wykorzystywać praktycznie wszystkie strefy ataku, dzięki czemu punkty zdobywali także środkowy Gerald Hardy Dessources (11) oraz Samica (17).

Serbia, mimo gry w najsilniejszym składzie z rozgrywającym Nicolą Grbićem, środkowym Andriją Gerićem i atakującym Ivanem Milijkovićem, nie potrafiła znaleźć skutecznego środka, pozwalającego na odniesienie sukcesu. Goście w każdym elemencie ustępowali Francuzom - mieli mniej bloków punktowych (11:8), mniej punktów zdobyli w ataku (54:51) i popełnili więcej niewymuszonych błędów (22:26).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×