VakifGünes Stambuł w finale Ligi Mistrzyń 3:0 pokonał Rabitę Baku. Jednak większe emocje wzbudził półfinałowy mecz drużyny Małgorzaty Glinki-Mogentale z Fenerbahce Stambuł. Ekipa, w której występuje popularna "Maggie", pokonała 3:2 po dramatycznym spotkaniu głównego faworyta do tryumfu w LM. - Po raz kolejny okazało się, że pieniądze nie grają, że nie wystarczy władować w zespół wielu milionów i ściągnąć gwiazdy z całego świata. Trzeba jeszcze stworzyć zespół. Taki jak u nas. Wygrałyśmy turniej finałowy, bo wszystkie dwanaście dziewczyn dołożyło się do sukcesu, bo byłyśmy jednym, świetnie rozumiejącym się organizmem. Fenerbahce ma pięć zawodniczek zagranicznych, ale w lidze tureckiej grać mogą tylko trzy. Ciągle zmieniają skład i w Final Four może zabrakło im zgrania. My od początku sezonu szarpiemy wszystkie mecze tą samą szóstką. To męczące, ale w Stambule się opłaciło - powiedziała Przeglądowi Sportowemu Glinka.
Polscy kibice z wielką chęcią zobaczyliby Małgorzatę Glinkę, grającą w jednym z polskich klubów. Reprezentantka Polski studzi te oczekiwania. Przyznaje, że w swoim tureckim zespole czuje się bardzo dobrze i chciałaby w nim pozostać. - Nigdy nie mów nigdy, ale mój transfer do PlusLigi chyba jest mało prawdopodobny. Od wielu lat gram w zagranicznych klubach, przywykłam do standardów obowiązujących w najlepszych klubach świata. PlusLiga Kobiet rośnie w siłę, staje się coraz bardziej profesjonalna, ale pod wieloma względami odbiega jeszcze od europejskiej elity. Nie wiem, czy potrafiłabym się przestawić i dostosować do pewnych rzeczy - wyjaśniła na łamach Przeglądu Sportowego.
Więcej w Przeglądzie Sportowym.