Anna Barańska: Nie czujemy się najsłabszą drużyną

W polskim zespole atmosfera po piątej z rzędu porażce jest nie najlepsza. Ekipa Marco Bonitty gra dużo poniżej oczekiwań. Polki są obok Kazaszek najsłabszą drużyna w tym sezonie w World Grand Prix. Mimo, że nasze siatkarki grają w mocno eksperymentalnym składzie, to można od nich wymagać wygranej z przeciętnymi Tajkami. Polki przewyższały rywalki jedynie warunkami fizycznymi. Dla porównania można przytoczyć fakt, że nasza libero Agata Sawicka mierzy tyle, ile najwyższa siatkarka w ekipie z Tajlandii.

Jakub Brąszkiewicz
Jakub Brąszkiewicz

Czwarty set od początku nie układał się po naszej myśli. Polki przez bardzo długi okres gry musiały gonić wynik. W końcówce wydawało się, że wszystko już jest pod kontrolą. Po heroicznej pogoni biało-czerwone prowadziły 23:21 i nic nie wskazywało na to, że w kolejnych minutach rozegra się dramat. - Po czwartym secie była troszeczkę burzliwa atmosfera. Na tie-breaka wyszłyśmy na pewno skoncentrowane, bo chciałyśmy wygrać, ale stało się, jak się stało. Popełniłyśmy bardzo dużo błędów w przyjęciu. Nie mogłyśmy się przebić przez blok Tajek i to było główną przyczyną wysokiej porażki - powiedziała przyjmująca reprezentacji Anna Barańska.

Jedynie Polki i Kazaszki nie odniosły jeszcze w tym sezonie zwycięstwa w WGP 2008. Podopieczne włoskiego szkoleniowca na pewno liczyły na więcej, ale nad naszą kadrą wisi prawdopodobnie jakieś fatum, bo zanosi się na powtórkę z Bydgoszczy i Rzeszowa. Tam również nasze siatkarki nie zdołały wygrać żadnego spotkania. Złośliwi mogą powiedzieć, że w grze zespołu widać postęp, ponieważ w piątek Polki ugrały seta, a w sobotę dwa. Biało-czerwone mają nikłe szanse na awans do Final Six. Musiałyby wygrać wszystkie nadchodzące spotkania, ale i to może okazać się niewystarczające. - Nie czujemy się najsłabszą drużyną. Wiadomo, że jesteśmy rezerwowym składem. Staramy się wygrać to co się da. Chcemy walczyć z każdym, w piątek było bardzo blisko, ale przegrałyśmy na własne życzenie. W tym spotkaniu było jeszcze bliżej. Nie wiem, gdzie leży problem. W niedzielę czeka nas jeszcze trudniejszy przeciwnik - USA. Amerykanki należą do światowej czołówki. Mam nadzieję, że będzie dobrze. Na pewno tanio skóry nie sprzedamy - dorzuciła siatkarka.

Marco Bonittcie będzie niezmiernie ciężko zmobilizować polskie siatkarki. W ostatnim dniu wrocławskiego turnieju biało-czerwone zmierzą się z najsilniejszym zespołem w tej grupie - USA. Amerykanki nie zamierzają tego spotkania odpuszczać. Lecz to może nam w tym spotkaniu paradoksalnie pomóc i Polkom będzie łatwiej o zwycięstwo. Siatkarki zza wielkiej wody są zdecydowanymi faworytkami niedzielnego pojedynku. Dlatego presja ciążąca na naszych reprezentantkach będzie już dużo mniejsza. - Wiadomo raz się przegrywa, a raz wygrywa. Po prostu taki jest sport i myślę, że każda zawodniczka jest się w stanie z tym pogodzić.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×