Damian Wojtaszek: Serce trochę boli, bo nie gramy o medale

W środowym meczu ostatniej kolejki drugiej fazy rozgrywek PlusLigi doszło do sporej niespodzianki. AZS Politechnika Warszawska przerwała wyśmienitą passę zwycięstw Skry Bełchatów. Po starciu portal SportoweFakty.pl rozmawiał z Damianem Wojtaszkiem, który z jednej strony bardzo cieszył się z wiktorii, zaś z drugiej żałował, iż wygrana nie miała już wpływu na miejsce jego teamu w tabeli.

Inżynierowie z Warszawy dokonali w środę niemożliwej, wydawałoby się, rzeczy. Po niezwykle zaciętym i stojącym na niebywale wysokim poziomie spotkaniu mogli unieść ręce w geście triumfu. Zdołali bowiem pokonać mistrzów Polski, przerywając tym samym ich godną podziwu serię wygranych w lidze. Mecz ten nie miał już jednak wpływu na układ obu ekip w tabeli, był jedynie formalnym zakończeniem drugiej fazy rozgrywek. Mimo to zawodnicy podeszli do niego z dużą ambicją, co zaowocowało wyśmienitym wynikiem. Jaka więc była mobilizacja podopiecznych Radosława Panasa? - Chcieliśmy zaprezentować się w meczu ze Skrą Bełchatów jak najlepiej. We wcześniejszym meczu z graczami z Bydgoszczy nie zagraliśmy bowiem na swoim normalnym poziomie. Planowaliśmy więc zmazać plamę po tym pojedynku, co się nam chyba udało - oznajmił w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Damian Wojtaszek, libero warszawskiego zespołu.

Sukces Politechniki obejrzało w hali ponad cztery tysiące żywiołowo reagujących kibiców. Warszawski Torwar po raz kolejny tętnił życiem i emocjami. Zapewne miało to także wpływ na postawę teamu ze stolicy. - Nie mogliśmy zawieść kibiców, którzy w tak imponującej liczbie pojawili się na trybunach. Należą im się za to duże brawa, wspaniale nas dopingowali - przyznał "Mały". - Możemy się tylko i wyłącznie cieszyć z ich zainteresowania naszą drużyną. To właśnie oni zagrzewają nas do walki. Teraz nie pozostaje nam nic innego, jak tylko poprosić ich, aby w najbliższy weekend zawitali także na Arenę Ursynów i pomogli nam powalczyć o piątą lokatę oraz europejskie puchary dla stolicy - zaprosił wszystkich sympatyków volleya z Warszawy na dwa najbliższe starcia z Delectą Bydgoszcz.

W dwóch ostatnich starciach mogliśmy obejrzeć zupełnie różne oblicza Inżynierów. Drugi skład ekipy AZS nie poradził sobie w niedawno rozegranym starciu z bydgoszczanami, nie prezentując wysokich lotów siatkówki. W środę z kolei mogliśmy być świadkami wyśmienitej gry niemal tradycyjnego zestawienia gospodarzy. Skąd takie rozbieżności? - Konfrontacja ze Skrą wyglądała inaczej niż z Delectą przede wszystkim dlatego, że w środę wybiegliśmy na parkiet w prawie najmocniejszym zestawieniu. Poza meczowym składem pozostał tylko nie do końca jeszcze zdrowy Michał Kubiak - zauważył warszawski libero. - Mogę jednak powiedzieć, że w weekend zobaczymy go już najprawdopodobniej na parkiecie - uspokoił fanatyków stołecznej siatkówki, którzy z pewnością z większą chęcią oglądaliby swojego ulubieńca w akcji.

Teraz przed drużyną Radosława Panasa batalia o piątą lokatę, która jest ostatnim miejscem premiowanym prawem gry w europejskich pucharach. Trzeba jednak pamiętać, iż jeszcze nie tak dawno mówiło się o ewentualnym bojkocie rozgrywek zagranicznych przez polskie kluby... - Być może pojawiają się gdzieniegdzie takie głosy, lecz my nie zwracamy na nie uwagi. O tym, kto będzie miał okazję do zaprezentowania się w Europie, zadecydują dopiero potyczki z ekipą z Bydgoszczy. Na chwilę obecną piąte miejsce w lidze daje możliwość gry w zagranicznych rozgrywkach i tego się trzymajmy - odciął się od tego tematu Wojtaszek. - Fajnie byłoby, aby przypadło to w udziale właśnie nam - podkreślił.

Po tak świetnym spotkaniu, jakie mogliśmy zobaczyć w środę w wykonaniu AZS Politechniki Warszawskiej, na myśl nasuwa się pytanie o to, dlaczego tak dobrze dysponowanej ekipy zabraknie w rywalizacji o medale. - Niewątpliwie wygrana nad mistrzami Polski daje satysfakcję. Nie zmienia to jednak faktu, iż trochę boli nas brak możliwości walki o medale - zamyślił się Damian Wojtaszek. - Była na to szansa, lecz tym razem się jeszcze nie udało. Starcie ze Skrą pokazało jednak, że mamy potencjał. Liczę na to, że w przyszłym sezonie pójdziemy o krok dalej - dodał z pewną dozą optymizmu.

Źródło artykułu: