Dawid Murek: Za kilka dni będę gotowy do grania

Przed rozpoczęciem środowego spotkania z PGE Skrą Bełchatów częstochowscy kibice zamarli. Na rozgrzewce po jednym z ataków na parkiet upadł Dawid Murek. Na całe szczęście skończyło się tylko na strachu i kapitan Akademików niedługo wróci na parkiet.

W tym artykule dowiesz się o:

33-letni przyjmujący częstochowskiej ekipy doznał urazu stawu skokowego. Kontuzja nie jest jednak groźna. - To nic groźnego. Podkręciłem staw skokowy, ale torebka stawowa nie pękła. Mam nadzieję, że za kilka dni będę gotowy do grania. Podczas rozgrzewki wykonywałem atak, krzywo stanąłem przy lądowaniu i wpadłem na słupek sędziowski. Na szczęście to nie ta noga, którą miałem operowaną kilka miesięcy temu - podkreśla Murek.

W obliczu urazu Murka na parkiecie w większym wymiarze czasowym pojawił się Wojciech Gradowski, który pokazał się z niezłej strony. Nie uchroniło to jednak podopiecznych Marka Kardosa od trzeciej porażki z mistrzami Polski, która definitywnie przekreśliła szansę częstochowian na awans do finału. - Fajnie, że podjęliśmy walkę w dwóch meczach, że nie przegraliśmy tej rywalizacji w szatni, ale wobec ich wielkiego potencjału mieliśmy niewiele do powiedzenia. A oni wcale nie grają jeszcze swojej najlepszej siatkówki. Miguel Falasca i Mariusz Wlazły po przerwie popełniali sporo błędów. Nie wierzę żeby w finale ktokolwiek ich pokonał. Jeden mecz może przegrają, ale trzy? To niemożliwe - dodaje.

Częstochowianom pozostaje teraz jedynie walka o brązowy medal, która rozpocznie się za dwa tygodnie. Przeciwnika ekipie spod Jasnej Góry wyłoni dwumecz pomiędzy zespołami z Kędzierzyna i Rzeszowa.

Źródło: Przegląd Sportowy

Komentarze (0)