Lepszego otwarcia spotkania siatkarze Asseco Resovii nie mogli sobie wymarzyć, bowiem momentalnie odskoczyli na 3:0. Gospodarze szybko jednak zwarli szyki i schodząc na pierwszą przerwę techniczną to oni mieli oczko przewagi nad rywalem. Z minuty na minutę kędzierzynianie spisywali się coraz lepiej, zwłaszcza w obronie i w bloku i w pewnym momencie prowadzili już nawet 15:9.
Wydawało się, że w tej partii nic ciekawego już się nie wydarzy, ale po drugiej przerwie technicznej rzeszowianie ruszyli do odrabiania strat. Przyjezdni, przy kąśliwej zagrywce Ryana Millara, zdobyli pięć oczek z rzędu i zbliżyli się do ZAKSY na 17:16. Końcówka seta należała jednak do gospodarzy. Resovii nie pomogło pojawienie się na boisku Gyorgy Grozera, który nie grał przez ostatnie kilka tygodni i dopiero niedawno wznowił treningi. Niemiecki atakujący, który (z nieco niezrozumiałych względów) zastąpił bardzo dobrze spisującego się Tomasza Józefackiego trzykrotnie został powstrzymany w ataku przez kędzierzyński blok, co pozbawiło przyjezdnych szansy na walkę o zwycięstwo w tym secie.
ZAKSA poszła za ciosem w drugiej odsłonie spotkania i szybko odskoczyła na 5:0. Kędzierzynianie mylili się jednak jeżeli myśleli, że pozwoli im to spokojnie kontrolować przebieg tego seta. W ekipie Resovii na rozegranie desygnowały został Ivan Ilić, w miejsce Michała Baranowicza i goście w kilka minut zniwelowali dystans do rywala i doprowadzili do remisu 8:8. Wyrównana walka punkt za punkt trwała tylko przez chwilę, bo jeszcze przed drugą przerwą techniczną miejscowi odskoczyli na cztery oczka.
To nie był jednak koniec emocji w tej partii. Dwa bloki na Dominiku Witczaku w krótkim odstępie czasu i as serwisowy Grozera, który chwilę wcześniej pojawił się na boisku, dały Resovii remis 20:20. Wydawało się, że czeka nas zacięta końcówka, ale rzeszowianie zupełnie oddali inicjatywę rywalowi. Ich proste błędy własne (w sumie popełnili ich w tym secie aż 13!) pozwoliły ZAKSIE zdobyć cztery punkty z rzędu i odskoczyć na 24:20, a chwilę później wygrać seta.
Trzeci set od początku nie układał się po myśli Resovii. ZAKSA dzięki mocnej zagrywce Dominika Witczaka już na początku odskoczyła na 8:3 i później długo spokojnie kontrolowała przebieg gry. Ambitna postawa rzeszowian i roszady dokonane w składzie przez Ljubomira Travicę zaczęły procentować dopiero po drugiej przerwie technicznej, a przyjezdni zdołali zbliżyć się do rywala na zaledwie dwa punkty (16:14). Podobnie jednak jak w dwóch poprzednich odsłonach spotkania, goście spalili się w końcówce seta. W dużej mierze dzięki ich błędom miejscowi powiększyli przewagę, odskakując na 21:17, a kilka minut później wygrali 25:22 i cały mecz 3:0.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Asseco Resovia Rzeszów 3:0 (25:21, 25:21, 25:22)
ZAKSA: Zagumny, Idi, Witczak, Gładyr, Ruciak, Czarnowski, Gacek (libero) oraz Pilarz, Kaźmierczak
Resovia: Józefacki, Ćernić, Achrem, Millar, Kosok, Baranowicz, Ignaczak (libero) oraz Grozer, Perłowski, Ilić, Buszek
MVP: Paweł Zagumny