Chcieli walczyć w finale o najcenniejsze trofeum. Zawodnikom Asseco Resovii Rzeszów nie było jednak pisane takie zakończenie sezonu. Porażka w półfinale z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle przekreśliła ich ambitne plany. Teraz siatkarzom Ljubomira Travicy pozostała już tylko rywalizacja o brązowy medal rozgrywek.- Chcieliśmy grać w finale i na samym końcu nic z tego nie wyszło. Taka historia, że nie zrobiłem tego, co chciałem, co zaplanowałem, przydarzyła mi się po raz pierwszy w karierze, po raz pierwszy w moim życiu. Takie życie. To boli. Ale kiedyś musiał być ten pierwszy raz - mówi trener. - Nic nie wyszło jak trzeba, jak sobie to wyobrażałem. To już historia. Nie ma finału, nie ma nic. To moja wina. Nie szukam żadnych usprawiedliwień - dodał.
Szkoleniowiec bierze na siebie całkowitą odpowiedzialność za osiągnięty przez drużynę rezultat. - Za wynik odpowiedzialny jest trener - stwierdza stanowczo. - Na szczegółową analizę przyjdzie jeszcze czas, ale może zbyt zaryzykowałem biorąc młodego rozgrywającego, ale gdzie indziej takie rozwiązania sprawdziły się. To jest tylko gdybanie. Przez plagę kontuzji nie można było realizować planów i założeń - zakończył.
Źródło: nowiny24.pl.