Można powiedzieć, że w pewien sposób Polaków ominęło szczęście w tegorocznym losowaniu grup Ligi Światowej. Z jednej strony bardzo łatwi, jak się początkowo wydawało rywale, są korzystni, jeśli rozgrywki LŚ potraktować jako przygotowanie do Igrzysk Olimpijskich. Mało wymagający przeciwnicy dają szansę odpoczynku najlepszym zawodnikom w naszej drużynie, rotacji składem czy też sprawdzenia różnych wariantów taktycznych. Z drugiej jednak strony, Liga Światowa to rozgrywki komercyjne, stworzone dla pieniędzy, popularyzacji siatkówki i właśnie kibiców. Dlatego szkoda też, że w tym roku nad Wisłę nie zawitają wielkie gwiazdy brazylijskiej, włoskiej czy też rosyjskiej siatkówki. Zamiast tego oglądać będziemy prezentujących esencję azjatyckiego stylu gry Japończyków i Chińczyków, a także egzotycznych Egipcjan, z którymi pojedynki z pewnością nie dostarczą tylu emocji co potyczki z najlepszymi zespołami świata.
Trochę dziwi fakt, że zmiennicy, którzy występowali w dotychczas rozegranych spotkaniach, mając szansę pokazania się z jak najlepszej strony trenerowi Lozano i walki o olimpijską przepustkę nie w pełni to wykorzystali. Oczywiście dużym usprawiedliwieniem dla słabszej niż wszyscy się spodziewaliśmy postawy naszych siatkarzy są męczące podróże, zmiany stref czasowych i klimatycznych (biało-czerwoni spędzili na podróżach trzy doby), od siatkarzy walczących o być może jedyną w ich życiu szansę wyjazdu na IO spodziewać się można było jednak większej zaciętości i waleczności. Inne zespoły też przecież grają rezerwami, a Rosjanom nie zdarzyły się porażki z Kubą i Koreą, Brazylia czy Francja nie przegrały z Wenezuelą.
Jak zapewne wszyscy kibice doskonale pamiętają, przed dwoma tygodniami Polacy wygrali tylko jedno spośród dwóch spotkań rozgrywanych z Chinami w Hangzou. W pierwszym meczu biało-czerwoni wyraźnie ulegli rywalowi 3:1, drugie spotkanie szczęśliwie zdołali rozstrzygnąć na swoją korzyść, wygrywając 3:2, w dużej mierze za sprawą Mariusza Wlazłego, który zdobył 20 punktów.
Przed spotkaniami z Chinami, mając w pamięci tamte porażki, a także chcąc rozpocząć zgrywanie biało-czerwonych przed IO trener Lozano powrócił do najmocniejszego chyba na chwilę obecną zestawienia Polaków. W 12-stce na mecze z Chinami na rozegraniu znaleźli się Paweł Zagumny i Paweł Woicki, na pozycji libero wystąpi natomiast Krzysztof Ignaczak. O przyjęcie w polskiej reprezentacji zadbają Wika, Świderski, Bąkiewicz, a także Michał Winiarski, dla którego będzie do debiut w tegorocznej edycji LŚ. W meczowej 12-stce zabraknie natomiast Krzysztofa Gierczyńskiego, który dostał tydzień wolnego. Na środku zobaczymy dwóch spośród trójki siatkarzy Grzyb, Kadziewicz, Pliński, o siłę ataku zadbają natomiast Gruszka i Wlazły, którego uraz kciuka sprzed tygodnia okazał się niegroźny.
- Liga Światowa jest dla nas świetnym przygotowaniem do IO, chcemy jednak zagrać w Final Six, ponieważ dopiero tam będziemy mieli szansę gry z zespołami, które grają na najwyższym poziomie - mówił na przedmeczowej konferencji kapitan Polaków Piotr Gruszka. - Trenujemy tak ciężko, jak jeszcze nigdy - dodawał trener Lozano. - Mentalnie już wszyscy z nas są na pierwszym meczu w Pekinie, ale dlatego też przyjechaliśmy do Katowic nie tylko grać, ale i wygrać - mówił Argentyńczyk.
Spotkania Polska-Chiny rozegrane zostaną w najbliższy piątek i sobotę. Początek obu meczów o godzinie 20.
* wypowiedzi Piotra Gruszki i Raula Lozano za FIVB
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)