LŚ grupa B: Włosi z Rosją na remis

Włosi i Rosjanie rywalizują między sobą o pierwsze miejsce w grupie B Ligi Światowej, dające awans do Final Six. Bezpośrednie pojedynki między zespołami, które miały miejsce tydzień temu, zakończyły się na remis. W ten weekend obie reprezentacje toczą korespondencyjną walkę i obie drużyny wygrały po 3:1 swoje pierwsze spotkania IV rundy. O ostatecznej kolejności w tabeli prawdopodobnie zadecydują jednak ponowne bezpośrednie potyczki, w ostatniej kolejce LŚ.

W tym artykule dowiesz się o:

Rosja - Kuba 3:1 (25:21, 25:22, 22:25, 25:22)

Rosja: Grankin, Tietiuchin, Bereżko, Wołkow, Michajlow, Kuleszow, Werbow (l) oraz Korinejew, Połtawski, Chamuckich, Ostapienko, Kosarjew

Kuba: Jurquin Rolando, Sanchez Yadier, Bell Henry, Simon Roberlandy, Camejo Oriol, Dominico Oldevis, Gutierrez Keibir (l) oraz Alvarez Gustavo, Leal Joandry, Camejo Osmay

W poprzednich spotkaniach tegorocznej Ligi Światowej rozrywanych w Hawanie Kuba dwukrotnie musiała uznać wyższość Rosjan. Chociaż przed meczami w Kazaniu podopieczni Orlando Samuelsa zapowiadali walkę o zwycięstwo, nie udało im się pokonać ekipy Sbornej, przynajmniej nie w pierwszym spotkaniu.

Spotkanie świetnie rozpoczął młody Maksim Michajlow, który najpierw udanie atakował, a chwilę później posłał asa i gospodarze prowadzili 2:0. Chociaż Kubańczyków nie przestraszył mocny początek w wykonaniu Rosjan, wraz z przebiegiem pierwszej partii różnica punktowa między oboma zespołami wzrastała na korzyść Sbornej i wynosiła na drugiej przerwie technicznej już siedem punktów. Nie pomógł czas wzięty przed trenera Orlando Samuelsa, po którym jego podopieczni stracili kolejne dwa punkty, ostatecznie przegrywając pierwszą partię do 21.

Drugi set od początku nie układał się dla gości po ich myśli, po kilku bowiem akcjach Kuba przegrywała 3:7. Ambitnie walczący młody zespół zdołał zbliżyć się do wywali na jedno oczko (8:7), po ataku Dominico Oldevisa, by chwilę później wyjść na prowadzenie 11:10, po blokach na Bereżko i Kuleszowie. Przez dłuższy czas gra toczyła się punkt za punkt, ale świetny blok w wykonaniu Bereżko pozwolił Rosjanom wyjść na prowadzenie 24:22. Chwilę później Sborna zdobyła kolejny punkt, obejmując tym samym prowadzenie w meczu 2:0.

W trzecim secie na boisku w drużynie Kuby pojawił się 15-letni Leon Wilfredo, który bardzo dobrze wprowadził się w mecz. Po ataku Henry Bella Kuba wprowadziła 12:10. Wtedy trener Alekno zdecydował się na dokonanie zmian w swoim zespole, zastępując Michajlowa Połtawskim a Bereżko Kosarjewem. Pomimo tego, Rosjanie nie byli w stanie zniwelować 2-punktowej przewagi dzielącej ich od rywala. Kubańczycy dowieźli prowadzenie do końca seta, którego zakończyło zbicie Leona Wilfredo.

Czwarty set od początku był wyrównany, ale dzięki dobrej grze blokiem i w przyjęciu Rosjanie zdołali wyjść na prowadzenie 12:9. Wraz z przebiegiem seta, za sprawą dobrej gry Tietiuchina i Połtawskiego przewaga gospodarzy wzrastała z każdą minutą i wynosiła już cztery punkty (17:13). Pomimo tego, dzięki świetnej grze Kubańczyków, prowadzonych przez Jurquina Rolando goście wyszli w końcówce na prowadzenie 21:19 i byli blisko rozstrzygnięcia także tej partii na swoja korzyść. Korekty taktyczne poczynione przez trenera Alekno pozwoliły jednak Rosji doprowadzić do wyrównania, a także, po asie Połtawskiego, wygrać seta i cały mecz.

- Nie zaczęliśmy tego spotkania dobrze. Chociaż zdołaliśmy wygrać trzeciego seta, to Rosjanie w ostatecznym rozrachunku okazali się lepsi - mówił po spotkaniu kapitan Kubańczyków Simon Roberlandy. - Poprawiliśmy poziom naszej gry, ale niestety nie zdołaliśmy rozstrzygnąć meczu na swoją korzyść - dodawał trener Orlando Samuels mając nadzieję, że w sobotę jego zespół zdoła wygrać.

- Dziękuję Kubańczykom za interesującą grę. Dobrze, że skończyło się szczęśliwie dla nas, ale nie powinniśmy dopuszczać do sytuacji, kiedy rywal może doprowadzić do remisu - przestrzegał kapitan Sbornej Wadim Chamuckich. Trener Alekno z kolei zadowolony był tylko w dwóch pierwszych partii spotkania w wykonaniu jego podopiecznych, podkreślając, że w sobotnim pojedynku liczy na jeszcze lepszą postawę Rosji.

Włochy - Korea 3:1 (22:25, 28:26, 25:20, 25:23)

Włochy: Vermiglio, Martino, Zlatanov, Fei, Bovolenta, Sala, Mania (l) oraz Gavotto, Casoli, Travica

Korea: Moon, Choi, Shin, Yun, Kim, Shin, Yeo (l) oraz Chang, Kwon, Park, Ko

Trzeci mecz Włochów z Koreą po raz kolejny zakończył się zwycięstwem Azzurrich. Pierwszego seta niespodziewanie wygrali goście, którzy prowadzili zarówno podczas pierwszej, jak i drugiej przerwy technicznej. Dobre ataki w wykonaniu Fei i Sali pozwoliły Włochom zredukować 4-puntkową przewagę ich rywali z drugiej przerwy technicznej, Azzurri nie zdołali jednak doprowadzić do wyrównania, przegrywając partię do 22. Kolejne trzy sety padły jednał łupem gospodarzy, których wyraźnie podenerwowała porażka w inauguracyjnej odsłonie spotkania.

W zespole włoskim najlepiej spisującym się zawodnikiem w spotkaniu z Koreą był kapitan Azzurrich - Hristo Zlatanov, który zdobył 24 punkty. Drugi najlepiej punktujący zawodnik, Andrea Sala, dla porównania zakończył mecz z 10-punktowym dorobkiem. W drużynie Korei aż 27 punktów zdobył Moon Sung-Min, wszyscy koreańscy zawodnicy, którzy rozpoczęli pojedynek w pierwszej szóstce zapisali na swoim koncie po kilkanaście punktów.

- To nie było łatwe spotkanie – mówił po zakończeniu pojedynku Zlatanov. - Zagraliśmy jednak konsekwentnie, a ten sukces był nam bardzo potrzebny. Trener Włochów, Andrea Anastasi zwracał uwagę, że kluczowym w tym spotkaniu była gra blokiem. W tym elemencie Azzurri zdobyli aż 15 punktów, wobec sześciu punktów Korei. - Popełniliśmy także mniej błędów - dodawał włoski szkoleniowiec.

Również trener Korei Chi Yong Shi zwracał uwagę na element bloku, którym jak podkreślał, Włosi zdobyli ponad dwa razy więcej punktów. – To spotkanie było frustrujące. Postaramy się jak najlepiej przygotować do kolejnego meczu - dodał kapitan Taae Wong Choi.

Komentarze (0)