Waldemar Kawka: Chcieliśmy złapać trzy sroki za ogon

Kibice dąbrowskiego MKS-u nadal wierzą w przedłużenie szans na zdobycie brązowego medalu. Realiści już nie wierzą. Mimo że trener Waldemar Kawka ostro krytykuje styl gry swoich podopiecznych, to przyznał w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl, że nadal wierzy w zwrot akcji w rywalizacji o najniższy stopień podium.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik

Jeszcze w trakcie sezonu zasadniczego w środowisku siatkarskim krążyła opinia, że Tauron MKS jest najrówniej grającą drużyną na wysokim poziomie. Jednak faza play-off obnażyła słabości dąbrowskiego zespołu, który nagle zaczął prezentować się poniżej swojego poziomu, po prostu bardzo słabo. Po zakończeniu rywalizacji w półfinale kapitan Atomu Sopot Dorota Świeniewicz stwierdziła, że Zagłębianki narzuciły sobie zbyt dużą presję, której nie wytrzymały i dlatego zagrały nie najlepsze spotkania przed własną publicznością. Czy ta presja przeniosła się na walkę o brązowe medale z BKS-em Bielsko-Biała?

- Myślę, że nie ma u nas zbyt dużej presji. Jesteśmy zespołem bez gwiazd. Gdy zawodniczki grały dobrze, to i nasza gra wyglądała dobrze. Gdy coś w środku, w tej maszynie, się zacięło, to zaczęliśmy grać słabo, co widać gołym okiem. W niedzielę poza Agatą Purą nie było żadnej zawodniczki, która by cokolwiek robiła, żeby zapobieć wysokiej porażce - przyznał ze smutkiem w głosie Waldemar Kawka, szkoleniowiec MKS-u.

Trudno być optymistą przed rywalizacją w bielskiej hali. Kibice nadal wierzą, realiści już nie - a mają ku temu powody. Mimo bardzo słabej postawy swoich podopiecznych Kawka nadal wierzy. - Nie potrafię przegrywać, a wręcz nienawidzę. Jeżeli tylko nadarzy się okazja, by zwyciężyć, to na pewno ją wykorzystamy. Ale trudno bym optymistą po tym, co zaprezentowaliśmy w tych ostatnich meczach. Ja będę wierzył do końca, natomiast czy wszystkie siatkarki będą wierzyć... to się okaże na boisku w Bielsku-Białej - podkreślił.

Co jest przyczyną tak nagłej zmiany poziomu gry Tauronu MKS? - Na pierwszy rzut oka wygląda jakby zawodniczki chciały, a nie mogły. Jedną z przyczyn na pewno jest zmęczenie materiału. Do play-offów przystąpiliśmy praktycznie z marszu po wyczerpujących podróżach. Nie mam zamiaru się tłumaczyć, bo nie o to chodzi, ale jest to jeden z głónych powodów. Chcieliśmy złapać trzy sroki za ogon (MKS mierzył w zdobycie Pucharu Polski, Pucharu CEV i medalu MP - przyp. red.), a może się okazać, że żadnej nie złapiemy - z przykrością przyznał.

W zeszłym sezonie dąbrowianki wywalczyły brązowy medal. Teraz już tego nie zrobią - chyba, że znów zaczęłyby grać tak jak podczas sezonu zasadniczego, w co wierzą już tylko nieliczni. Patrząc z punktu widzenia matematyki, to zajęcie czwartego miejsca jest gorszym wynikiem. Jednak trener Waldemar Kawka zwraca uwagę na jeden bardzo ważny szczegół w postaci silnej ekipy.

- Patrząc na skład czterech zespołów, które walczyły ze sobą w półfinałach i biorąc pod uwagę mocny Atom, to myślę że nie jest to nasza porażka - wyjaśnił. Jednocześnie podkreślił, że za wynikiem sportowym stoi postawa drużyny. - Natomiast styl gry zaprezentowany w ostatnich spotkaniach jest dla mnie bardzo bulwersujący i nie mogę się na coś takiego zgodzić. W klubie jako plan minimum założono wejście do najlepszej czwórki, w której jesteśmy, mnie taki wynik nie satysfakcjonuje - powiedział.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×