Nie ukrywałem, że chcę wrócić do kadry - rozmowa z Łukaszem Żygadło, siatkarzem reprezentacji Polski

Siatkarska reprezentacja Polski udanie rozpoczęła rywalizację w Lidze Światowej. W łódzkiej hali Atlas Arena biało-czerwoni pokonali mistrzów olimpijskich - USA 3:0. Po meczu rozmawialiśmy z Łukaszem Żygadło, który po zmianie trenera kadry, odzyskał w niej miejsce.

W tym artykule dowiesz się o:

Piotr Ciesielski: Sobotnie spotkanie wyglądało z boku na łatwe i przyjemne. Takie samo było to widać z boiska?

Łukasz Żygadło: - Czy było łatwo nie wiem, ale było przede wszystkim 3:0. Przystępujemy do każdego meczu, aby wygrać, to jest najważniejsze i gdy to się udaje, to super. Cieszę się z postawy całego zespołu. Zagraliśmy razem, byliśmy skoncentrowani do ostatniej piłki i to jest kierunek, w którym wszyscy chcemy, aby ta drużyna szła.

Amerykanie nie zagrali jednak na takim poziomie, do jakiego przyzwyczaili nas mistrzowie olimpijscy.

- Fakt, ale trzeba wyraźnie podkreślić, że to my wygraliśmy, a nie oni przegrali. Naszą dobrą grą spowodowaliśmy, że nie mogli się rozwinąć. Każdy element na boisku u nas funkcjonował i życzyłbym sobie, aby tak samo było w kolejnych meczach.

- Dla Pana ten rozpoczęty sezon reprezentacyjny jest szczególny. Wrócił Pan niejako z banicji i znów gra z orłem na piersi.

- Nigdy nie ukrywałem, że chcę wrócić do kadry, bo to dla mnie wielkie wyróżnienie i przyjemność. Cieszę się więc bardzo z tego powrotu i tego, że jestem tutaj. Postaram się pokazać trenerowi, że postawienie na mnie to dobry ruch.

Nie miał Pan zbyt dużo czasu na zgranie się z kolegami, co zwłaszcza na Pana pozycji jest niezwykle istotne, ale na boisku nie było tego widać.

- Był to rzeczywiście dopiero mój drugi mecz w tym sezonie, bo zagrałem jeszcze z Rosjanami. Cieszę się z tego, że mimo że nie grałem prawie wcale, to dobrze wychodzi nam na boisku współpraca z chłopakami. A ze spotkania na spotkanie gra moja i całej drużyny powinna być coraz bardziej efektywna i czas zdecydowanie będzie naszym sprzymierzeńcem.

Powrót do reprezentacji i od razu staje się Pan jej liderem.

- Rozgrywający musi być liderem zespołu. Dodatkowo, ze względu na mój wiek i doświadczenie, muszę brać ten ciężar na swoje barki, nie ma innego wyjścia. Jesteśmy młodą drużyną, każdy daje z siebie wszystko - jedni młodość i świeżość, a my właśnie doświadczenie.

W kadrze jest Pan czołowym graczem, w klubie pełni tylko rolę rezerwowego, mimo to przedłużył Pan kontrakt we Włoszech. Nie kusiło, żeby wrócić do Polski i grać więcej?

- Nie chciałbym na ten temat zbyt wiele mówić. Mój pobyt w Trentino pozwala mi utrzymać wysoką formę. Gdy przyjeżdżam tutaj na Ligę Mistrzów czy też na reprezentację, zawsze chcę ten poziom zaprezentować i tyle.

Drugie spotkanie z Amerykanami będzie miało podobny scenariusz do piątkowego?

- Będziemy starali się grać w sobotę jak najlepszej i zrobimy wszystko, aby znów wygrać. Amerykanie pewnie jednak wyciągną wnioski z porażki i coś w swojej grze będą chcieli zmienić. Zobaczymy już za kilka godzin.

Źródło artykułu: