Inauguracyjne spotkanie Ligi Światowej było dla Kubańczyków testem jak poradzą sobie bez swoich czterech zawodników, którzy bądź co bądź stanowili dużą wartość dla zespołu. Mogli więc wyjść na parkiet w Korei Południowej trochę stremowani. Natomiast gospodarze nie mieli nic do stracenia, a jedynie do pokazania, że niespodzianki się zdarzają - zwłaszcza podczas rozgrywek World League. Koreański szkoleniowiec podkreślał, że pierwszy dwumecz będzie bardzo ważny dla jego zespołu, od niego bowiem zależy, czy jego zawodnicy uplasują się na ostatniej pozycji w grupie, czy też osiągną lepszy rezultat niż w ubiegłym roku.
Premierowa odsłona sobotniego meczu była wyrównana, ale tylko na tablicy wyników, na boisku przeważali bowiem Koreańczycy. Gospodarzom wychodziły niemal wszystkie akcje, dzięki czemu przewyższali swoich rywali w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Mimo to gra toczyła się punkt za punkt, a wynik oscylował w okolicach remisu. Taki scenariusz został przełamany dopiero po drugiej przerwie technicznej, gdy podopieczni Ki-Won Parka wrzucili wyższy bieg i konsekwencją wygrali tę partię. Wystarczy wspomnieć, że Koreańczycy zdobyli 15 punktów z ataku, przy 9 swoich przeciwników.
Już ten jeden wygrany set był niespodzianką, więc Kubańczycy wyszli na kolejną odsłonę bardzo zmobilizowani. Ze swojej gry wyeliminowali drobne niedokładności, co pozwoliło im na prowadzenie. Jednak gospodarze nie rezygnowali i ciągle walczyli. Ich radosna gra, a co najważniejsze mocna i zazwyczaj skuteczna, pozwalała im na utrzymywanie niezbyt wysokiej przegranej. Takie prowadzenie gry okazało się złe dla zawodników Samuelsa Blackwooda, którzy w najważniejszej fazie seta po prostu stanęli i nie potrafili zrobić przejścia. Upragnione pierwsze prowadzenie dał Korei Jeong-Hwan Kim (20:19). Ta akcja obudziła przyjezdnych do walki, dzięki czemu końcówka partii była niesamowicie zacięta, a bliżej zwycięstwa byli właśnie Kubańczycy, którzy jednak nie byli w stanie skończyć żadnej piłki setowej. Wykorzystali to ich przeciwnicy, udany blok i kontratak zakończyły tę partię.
Takie zakończenie najwidoczniej źle wpłynęło na kubańskich zawodników, którzy mimo twardych charakterów załamali się. Konsekwencją było wysokie otwarcie gospodarzy - 8:0! Wydawało się, że goście już nie wstaną z kolan, ale do głosu doszedł właśnie charakter, którego wspomogły roszady szkoleniowca. Kubańczycy zdołali zniwelować straty. Ambitna walka nie pozwalała im jednak na doprowadzenie do remisu, Koreańczycy grali swoją siatkówkę i utrzymywali minimum cztery punkty przewagi. Ostatecznie zwyciężyli gospodarze.
Korea – Kuba 3:0 (25:20, 29:27, 25:18)
Korea: Sun-Soo Han, Sun-Kyu Lee, Yung-Suk Shin, Kwang-In Jeon, Jeong-Hwan Kim, Hong-Suk Choi, Oh-Yun Yeo (libero) oraz Seung-Suk Kwak, Hyun-Yong Ha, Kang-Joo Lee.
Kuba: Yoandri Diaz, Fernando Hernandez, Osmany Camejo, Dariel Albo, Wilfredo Leon, Henry Bell, Keibir Gutierrez (libero) oraz Denny de Jesus Hernandez, Rolando Cepeda.
Szansę na rewanż Kubańczycy będą mieli już w niedzielę 29 maja. Początek meczu o godzinie 7 czasu polskiego.
Tabela grupy D
Lp. | Drużyna | Punkty | Mecze | Sety | Ratio |
---|---|---|---|---|---|
1. | Włochy | 3 | 1:0 | 3:0 | 1.63 |
2. | Korea | 3 | 1:0 | 3:0 | 1.22 |
3. | Kuba | 0 | 0:1 | 0:3 | 0.82 |
4. | Francja | 0 | 0:1 | 0:3 | 0.613 |