LŚ grupa D: Waleczni i zwycięscy przegrani

Ostatni weekend w grupie D mógł nie być emocjonujący, bo Włosi i Kubańczycy mieli zapewniony awans do Final Eight. Jednak Francuzi zaskoczyli wygraną, a Koreańczycy i Kubańczycy determinacją. Reprezentacja Trójkolorowych udowodniła, że potrafi grać w meczach o nic. Natomiast Azjaci i podopieczni Samuelsa Blackwooda pokazali, że potrafią walczyć do końca.

W tym artykule dowiesz się o:

Ostatni weekend rozgrywek grupowych Ligi Światowej miał przynieść odpowiedź na pytanie: czy Francja odbije się od dna sportowego i zarazem dna tabeli? Aby zrealizować ten cel Trójkolorowi powinni dwa razy pokonać Koreańczyków, najlepiej w stosunku 3:0 lub 3:1. Gdyby raz o końcowym wyniku musiał rozstrzygnąć tie-break w ruch musiałyby pójść kalkulatory, bo miejsce, na którym uplasowali się Francuzi byłoby bez nich bardzo trudne do precyzyjnego określenia. Jednak Azjaci mieli zupełnie inne plany na ten weekend. Mianowicie chcieli pokazać, że ich dobra dyspozycja podczas tegorocznej edycji World League nie była przypadkiem, a dobre wyniki chcieli przypieczętować trzecią lokatą. Emocje w parze Francja - Korea były więc gwarantowane zanim rozbrzmiał pierwszy gwizdek.

Premierową partię gospodarze rozpoczęli trochę nerwowo i popełniali dużo błędów. Mimo że Philippe Blain próbował ratować wynik tej odsłony, to zmiany i rady niewiele dały. Jednak drugiego seta reprezentacja Trójkolorowych rozpoczęła w innym ustawieniu, bo z Pierrem Pujolem na rozegraniu, co przyniosło oczekiwany efekt. Mimo że zacięta walka toczyła się do końca, to zwycięscy z parkietu schodzili Francuzi.

Zawodników Ki-Won Parka najwyraźniej załamała porażka, bo w kolejnym secie popełniali oni zbyt dużo błędów własnych zwłaszcza z sytuacyjnych piłek. Słaba dyspozycja przyjezdnych przy dobrej grze Francuzów nie mogła się skończyć inaczej niż dwoma partiami na korzyść Europejczyków.

Najlepiej we francuskich szeregach spisał się, oczywiście, atakujący Antonin Rouzier, któremu jednak tym razem choć trochę pomogli koledzy. Siłą gospodarzy był przede wszystkim blok, w tym elemencie zdobyli aż 24 punkty przy zaledwie 6 przeciwników.

Kapitan Nicolas Marechal nie omieszkał przypomnieć co oprócz miejsca w tabeli jest stawką pojedynków z Koreańczykami. - Czujemy ulgę po wygranym meczu, ale musimy wygrać również drugie spotkanie, by zająć trzecią pozycję i uniknąć play-downów - podkreślił Francuz.

Francja - Korea Południowa 3:1 (23:25, 27:25, 25:16, 25:15)

Francja: Benjamin Toniutti, Antonin Rouzier, Romain Vadeleux, Gérald Hardy-Dessources, Nicolas Marechal, Samuele Tuia, Jenia Grebennikov (libero) oraz Pierre Pujol, Julien Lyneel, Marien Moreau.

Korea: Sun-Soo Han, Kwang-In Jeon, Sun-Kyu Lee, Jeong-Hwan Kim, Hong-Suk Choi, Yung-Suk Shin, Oh-Hyun Yeo (libero) oraz Bong-Woo Yun, Kang-Joo Lee, Eun-Seop Lee, Seung-Suk Kwak,

Young-Min Kwon.

W przeciwieństwie do rywalizacji w pierwszej parze, dwumecz Włochów z Kubańczykami nie miał żadnych podtekstów. Oba zespoły miały zagwarantowany udział w Final Eight, więc ostatni weekend mogły potraktować jako przetarcie przed tym najważniejszym sprawdzianem tegorocznej Ligi Światowej.

O ile włoski szkoleniowiec ma możliwość rotacji, o tyle kubańska kadra opiera się na tych siatkarzach, którzy nie zostali zawieszeni za rzekome przygotowywanie ucieczki. Jednak to Mauro Berruto dokonał roszad w składzie, na bardzo ważnej pozycji libero wystąpił Daniele De Pandis.

Pierwsze dwa sety przebiegały w miarę spokojnie, na parkiecie dominowali gospodarze. Jednak przed trzecią partią Orlando Samuels Blackwood pobudził swoich podopiecznych do walki. Jego działania przyniosły skutek, Kubańczycy grali bardzo dobrze do momentu gdy zaczęli popełniać błędy. Takiej okazji Włosi nie mogli przepuścić, ich powrót do gry w trzeciej odsłonie nie tylko podciął skrzydła rywalom, ale przede wszystkim zagwarantował zwycięstwo. Metamorfoza, jak i cały mecz pokazał, że Włosi potrafią skoncentrować się w meczu tak naprawdę o nic. Będą więc trudnym przeciwnikiem podczas Final Eight.

Oprócz kolejnych trzech punktów dopisanych do tabeli pozytywnym aspektem środowego meczu jest dobry występ libero De Pandisa, który nie dał pokonać się nerwom.

Włochy - Kuba 3:0 (25:21, 25:22, 32:30)

Włochy: Dragan Travica, Michał Łasko, Simone Buti, Emanuele Birarelli, Iwan Zajcew, Critsian Savani, Daniele De Pandis (libero) oraz Gabriele Maruotti, Dorre Della Lunga, Mihał Baranowicz.

Kuba: Wilfredo Leon, Osmany Camejo, Rolando Cepeda, Henry Bell, Isbel Mesa, Yoandri Diaz, Keibir Gutierrez (libero) oraz Fernando Hernandez, Yassel Permodo.

Tabela grupy D

Lp.DrużynaPunktyMeczeSetyRatio
1. Włochy 28 10:1 31:9 1.185
2. Kuba 20 7:4 23:19 1.022
3. Korea Południowa 10 3:8 14:26 0.900
4. Francja 8 2:9 15:29 0.924
Komentarze (0)