Dante Amaral: Świętować będziemy w następną niedzielę

Brazylijczycy nie pozostawili wątpliwości Polakom, którzy musieli uznać ich wyższość w katowickim Spodku dwukrotnie. Podczas czwartkowego spotkania Canarinhos wystąpili w innym zestawieniu, co pokazało, że są silni. Tę opinię potwierdził Dante Amaral.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik

Reprezentacja Brazylii już na pewno zakończy fazę grupową tegorocznej Ligi Światowej na pierwszym miejscu z dwoma porażkami na koncie. Canarinhos nie mieli jednak łatwej przeprawy przez wszystkie mecze, mimo to byli w stanie wygrywać raz po raz. Podczas dwumeczu w katowickim Spodku Bernardo Rezende pozwolił zaprezentować się wszystkim swoim podopiecznym, którzy wykorzystali swoją szansę.

Wyjściowy skład Brazylijczyków na czwartkowy mecz zaledwie w połowie pokrywał się z tym ze środowego spotkania (oba mecze rozpoczęli jedynie Sidão, Theo, Dante i jedyny w składzie libero Sérgio). Mimo to w obu pojedynkach Canarinhos zaprezentowali się dobrze. - W tym tkwi nasza siła. Mamy wyrównany skład, a każdy zawodnik, który wejdzie na boisko gra na sto procent swoich możliwości - wyjaśnił Dante Amaral, brazylijski przyjmujący.

Jakie plany mają Canarinhos na najbliższe dni? - Do niedzieli zostajemy w Katowicach, myślę że wieczorem wyruszymy na Final Eight - uchylił rąbka tajemnicy. Do rozpoczęcia turnieju finałowego zostały cztery dni, jednak nie będzie to czas na słodkie leniuchowanie, Brazylijczycy będą normalnie trenować. Czy znajdą choć odrobinę czasu na świętowanie wygrania grupy A? - Zdecydowanie nie. Teraz nie ma na to czasu. Świętować będziemy może dopiero w niedzielę, ale w przyszłym tygodniu - zaznaczył.

Brazylijczycy wygrywali Ligę Światową wiele razy, przez ostatnie dwa lata nie znaleźli swojego pogromcy (w 2008 roku zwyciężyli Amerykanie). Czy rok 2011 okaże się dla nich równie szczęśliwy? - Jesteśmy przygotowani. Mamy cztery dni do rozpoczęcia turnieju finałowego, ale jeszcze nie wiemy jak będziemy trenować - powiedział Dante.

Każdy zespół rozpocznie Final Eight z chęcią zwycięstwa. Jedni mają na to mniejsze szanse, inni większe. Brazylijski przyjmujący wymienił grono swoich faworytów do sięgnięcia po główne trofeum. - Myślę, że Rosjanie grają teraz bardzo dobrze. Rosjanie, Bułgarzy, Polacy… Siłą polskiej reprezentacji będzie fakt, że są gospodarzem turnieju. Oprócz tych zespołów groźni są Kubańczycy, którzy mają młodą kadrę, ale stracili kilku zawodników - podkreślił. Jednak nie wymienił swojej reprezentacji. Czy turniej finałowy Ligi Światowej będzie przebiegał według scenariusza "wszyscy walczą, a na końcu i tak wygrywa Brazylia"? Odpowiedź na to pytanie poznamy już niedługo.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×