Hugh McCutcheon: Jesteśmy mocni

Zespół amerykański bardzo dobrze spisuje się w tegorocznej Lidze Światowej. Siatkarze zza wielkiej wody już w zeszłym sezonie sygnalizowali zwyżkę formy. W spotkaniu o trzecie miejsce World League Final Six 2007 pokonali podłamanych porażką w półfinale Polaków. Trener Hugh McCutcheon ponownie doprowadził swoich siatkarzy do wysokiej formy.

Jakub Brąszkiewicz
Jakub Brąszkiewicz

W zeszłorocznym finale Amerykanie nieźle spisali się również indywidualnie. Nagrodę najlepszego libero imprezy otrzymał Richard Lambourne. Pozostali liderzy tej ekipy: William Priddy i Clayton Stanley też plasowali się bardzo wysoko w rankingach na najlepiej punktującego i serwującego. Wszyscy kibice zastanawiają się, w czym tkwi sekret tego zespołu. Jeszcze nie tak dawno, w 2006 roku Amerykanie w Lidze Światowej mieli na swoim koncie więcej porażek niż zwycięstw. Z roku na rok robią coraz bardziej zauważalne postępy. W tym sezonie znaleźli się w bardzo wyrównanej grupie z Hiszpanami, Bułgarami i Finami. Jednak przegrali zaledwie jedno spotkanie i to jeszcze w tie-breaku. - Nie ma żadnego sekretu. To jest po prostu ciężka praca. Mam dobrych siatkarzy, którzy tworzą zespół i dobrze ze sobą współpracują - powiedział szkoleniowiec USA Hugh McCutcheon .

Amerykańscy siatkarze występują w większości w europejskich ligach i odnoszą spore sukcesy. W tym sezonie Lloy Ball i Clayton Stanley wygrali siatkarską Ligę Mistrzów wraz z Dynamem Kazań, a Richard Lambourne z siatkarzami AZS-u Olsztyn zawiesił na szyi brązowy medal mistrzostw Polski. Teraz trener McCutcheon podkreśla, że nie może za bardzo eksploatować swoich podopiecznych na siłowni, bo mogłoby to grozić kontuzją wynikającą z przemęczenia. - Moi zawodnicy są silni, ale mamy problem. Sezon klubowy był bardzo długi i rozkład zajęć reprezentacji też jest napięty. Dlatego pracujemy nad tym, aby zachować to, co siatkarze wcześniej wypracowali. Cokolwiek ponad ich siły może skutkować kontuzją.

Amerykanie w tym sezonie reprezentacyjnym muszą sporo podróżować pomiędzy domem a Europą. Kalendarz nie jest ułożony dla nich zbyt fortunnie. Co tydzień latają albo na Stary Kontynent, albo wracają do siebie. Wszystko rozpoczęło się już w pierwszym tygodniu gry - Amerykanie musieli lecieć do Finlandii, a już w kolejnym podejmowali u siebie Bułgarów. W ubiegły weekend gościli w Madrycie, a w tym u siebie będą gościć mistrzów Europy. Na szczęście wszystko zakończy się już niedługo w Warnie. Trener podkreśla, że są pozytywne strony tych podróży. - Na pewno kalendarz jest bardzo napięty, ale można znaleźć jakieś pozytywy. Spotkania dają siatkarzom niezbędne doświadczenie- powiedział dla portalu SportoweFakty.pl Hugh McCutcheon.

* Z Hugh McCutcheonem rozmawiał Jakub Brąszkiewicz

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×