W ostatnim spotkaniu Polek przed własną publicznością w tegorocznym cyklu World Grand Prix biało-czerwone mierzyły się z Kubankami. Ekipa zza oceanu w niczym nie przypomina już mistrzowskich ekip z poprzedniego stulecia. Średnia wieku drużyny wynosi zaledwie nieco ponad 21 lat. W swoich pięciu meczach wygrały tylko raz - z outsiderem z Peru. Nie było innego planu niż szybkie i łatwe zwycięstwo gospodyń.
Już od początku widać było różnicę między obiema drużynami. Zupełnie inaczej grało się podopiecznym Alojzego Świderka w momencie, gdy to przeciwnik popełniał zdecydowanie zbyt dużo błędów. Tego nie można powiedzieć o Polkach, które w pierwszej odsłonie podarowały tylko dwa oczka swoim przeciwniczkom. To niespotykana statystyka z tegorocznych występów Polski.
I bez kolejnych kardynalnych pomyłek Kubanek drużyna z Europy nie miała problemów z kontrolowaniem boiskowych wydarzeń. Milena Radecka mogła pozwalać sobie na kombinacyjne rozegrania i dużo gry środkiem. To efekt bardzo dobrej dyspozycji przyjmujących w odbiorze zagrywki. Karolina Kosek i Klaudia Kaczorowska dobrze radziły sobie w ataku. Nieco bliżej z kubańskim blokiem zapoznała się Katarzyna Konieczna, ale to ponownie ona była najskuteczniejszą zawodniczką na parkiecie. Trener Juan Carlos Rodriguez łapał się za głowę widząc nieporadność swoich zawodniczek, szczególnie w obronie. Przewaga rosła z akcji na akcję, co zakończyło się pogromem i najlepszym setem Polek w tegorocznej World Grand Prix, wygranym 25:15.
Nic nie wskazywało, żeby w kolejnej części obraz gry miał wyglądać inaczej. Kiedy na zagrywce pojawiła się Konieczna, biało-czerwone popisały się serią czterech udanych akcji (9:5) i wywalczyły sobie pokaźny handicap na kolejne akcje. Jednak po chwili przebłysk dobrej gry zanotowały również Kubanki, które zyskały sześć punktów pod rząd. Dość niespodziewana przewaga nie utrzymała się długo. Co prawda jeszcze na drugiej przerwie technicznej prowadziły przyjezdne (16:15), ale po minutowej przerwie na parkiecie królowały gospodynie.
Ekipa Rodrigueza otrzymała jeszcze jedno oczko po ewidentnym błędzie arbitra. Dalej niepodzielnie rządziła Radecka, która kolejne piłki mądrze rozrzucała między swoje koleżanki. To dawało upragnione efekty. Ze stany 16:17 nagle zrobiło się 23:17. Wszystko przy kąśliwym serwisie Klaudii Kaczorowskiej, z którym zupełnie nie radziły sobie Kubanki. Drobne rozluźnienie w końcówce pozwolił przeciwniczkom odrobić kilka punktów, ale to nie wystarczyło do zwycięstwa. Partię zakończył autowy atak Kenii Carcaces.
Po raz kolejny faktem godnym podkreślenia jest mała liczba błędów po polskiej stronie. Słów pochwały nie można wypowiedzieć pod adresem drugiej ekipy, która oddała aż 10 punktów. Co ciekawe, Kubanki grały z dwoma nominalnymi… rozgrywającymi. Taka taktyka skutkowała przeciwko Koreankom, jednak Polki nie dawały się zaskakiwać.
Również w trzecim secie, poza króciutkim fragmentem po pierwszej przerwie technicznej. Wówczas team zza oceanu wypracował sobie dwa oczka przewagi i udawało mu się je dość długo utrzymywać. Trwał pojedynek na bloki. Świetnie radziła sobie Berenika Okuniewska, która była motorem napędowym akcji ofensywnych. Przeciwko Kubankom miała wyjątkowo dużo możliwości do zaprezentowania swoich umiejętności w ataku. Po drugiej stronie taką siatkarką była Kenia Carcaces.
Jej ataki i zagrywki niespodziewanie skutecznie straszyły Polki, które zanotowały bardzo poważny w skutkach zastój. Na tablicy świetlnej po polskiej stronie ciągle widniało 17, a po kubańskiej stronie licznik szybko dobił do 23. Powróciła zmora z poprzednich meczów - błędy własne i nieskończone ataki. Wydawało się, że uda się zrobić przy zagrywce Anity Kwiatkowskiej, i owszem, przewaga została zniwelowana, ale przy szóstej okazji Kubanki zakończyły seta i przedłużyły mecz o kolejnego seta.
Zupełnie niepotrzebna nerwówka trwała w kolejnym secie. Nie było już mowy o bezpiecznych przewagach, swobodnym graniu Polek i masowym dostarczaniu punków bez walki. Rozgorzała batalia punkt za punkt, która nie faworyzowała żadnej ekipy. Sprawy w swoje ręce postanowił wziąć Świderek, który w ciężkim momencie wpuścił na parkiet Joannę Wołosz. Poprosił również o czas, na którym uspokoił swoje zawodniczki. Dało to spodziewane efekty i powrót do skutecznej gry. Biało-czerwone niesione dopingiem pięciu tysięcy fanów dokonywały egzekucji. Presja powodowała to coraz prostsze błędy drużyny Rodrigueza. Ostateczny wybuch euforii wywołało skuteczne zbicie najskuteczniejszej na parkiecie Okuniewskiej.
Polska - Kuba
3:1
(25:15, 25:21, 23:25, 25:20)
Polska: Kaczorowska, Konieczna, Kosek, Okuniewska, Podolec, Radecka, Maj (libero) oraz Wołosz, Kwiatkowska, Saad
Kuba: Salas, Palacios, Lescay, Giel, Carcaces, Silie, Borrell (libero) oraz Castañeda, Cleger
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)