WGP: Marzenia prysły jak bańka mydlana - relacja z meczu Polska - Chiny

Reprezentacja Chin podobnie jak Dominikana nie należy do grona ulubionych rywali reprezentacji Polski. Azjatki po raz kolejny pokonały podopieczne Alojzego Świderka odbierając naszemu zespołowi szansę na udział w turnieju Final Eight. Tym samym kosztem biało-czerwonych w decydującej rozgrywce zagrają Tajki oraz gospodynie, które w efekcie awans wywalczyły na boisku, nie wykorzystując przywileju przysługującemu gospodarzowi.



Jacek Pawłowski
Jacek Pawłowski
Porażka reprezentacji Polski w meczu z Dominikaną maksymalnie skomplikowała drogę do turnieju Final Eight Word Grand Prix reprezentacji Polski. Do awansu potrzeba było bowiem zwycięstwa z Azjatkami, z którymi zawsze ciężko grało się naszej drużynie. Reprezentacja Chin co prawda w ostatnim czasie nie przypomina zespołu, który jeszcze do niedawna należał do grona światowej czołówki, ale dla osłabionej kontuzjami reprezentacji Polski to bardzo wymagający rywal bez względu na okoliczności spotkania. Tym bardziej, że tym razem gospodynie mogły liczyć na wsparcie swoich żywiołowo dopingujących sympatyków. Podopieczne Alojzego Świderka rozpoczęły mecz bez respektu dla rywalek. Znając mocne strony przeciwnika i jego niesamowitą umiejętność gry w obronie Joanna Wołosz starała się rozgrywać szybką piłkę na środek siatki do Anny Podolec oraz wykorzystywać znakomicie dysponowaną Anitę Kwiatkowską. To przyniosło zamierzony efekt, bowiem biało-czerwone na pierwsza przerwę techniczną zeszły z prowadzeniem 8:6. Po powrocie na parkiet znacznie lepiej prezentowały się Chinki, które „postraszyły” zagrywką i blokiem czym sprawiły spore kłopoty naszym zawodniczkom. Na szczęście w reprezentacji Polski przebudziła się Karolina Kosek, dzięki czemu brązowe medalistki mistrzostw Europy na drugą przerwę techniczna zeszły z minimalną stratą. - Więcej gry z obejścia - mówił do swoich podopiecznych szkoleniowiec reprezentacji Polski, który chwilę później zdecydował się wpuścić do gry Milenę Kadecką i Katarzynę Konieczną. To posuniecie nie przyniosło oczekiwanego skutku bowiem Hui Ruoqi i Ma Yunwen okazały się zbyt trudne do zatrzymania dla naszego zespołu. Podrażnione porażką Polki wyszły na drugą partię z mocnym postanowieniem rewanżu. Agresywna zagrywka i fenomenalna momentami gra w obronie biało-czerwonych sprawiły, że dobrze dysponowane Azjatki nie były w stanie zbudować kilku punktowej przewagi. Niestety również podopieczne Alojzego Świderka miały kłopoty ze skutecznym skończeniem kontrataku. W efekcie na przerwę techniczną obie ekipy zeszły przy wyniku 8:7 dla Polski. Gra punkt za punkt toczyła się do stanu 13:13. Wówczas dwa kolejne ataki w aut Karoliny Kosek oraz dotknięcie siatki przez Klaudię Kaczorowską sprawiły, że Chinki odskoczyły na trzy oczka. Alojzy Świderek ponownie próbował ratować wynik wpuszczając na boisko Milenę Radecką. Niestety liczne autowe ataki w wykonaniu reprezentacji Polski nie wpłynęły korzystnie na psychikę zawodniczek, które z biegiem czasu wyglądały na co raz bardziej zrezygnowane. W pewnym momencie na boisku pojawiły się debiutująca na turnieju Sylwia Pelc, która w wyjściowej dwunastce zastąpiła Zuzannę Efimienko oraz Aleksandra Kruk. Nie zdołały one jednak odwrócić losów seta. Pierwsze dwie partie pokazały jak duża jest różnica między potencjałem obu ekip. Dla Polek trzeci set zapowiadał się więc jako ostatni w tegorocznej edycji cyklu Grand Prix. Biało-czerwone grały tak, jakby chciały zatrzeć złe wrażenie i godnie pożegnać się z turniejem. Podobny cel przyświecał Chinkom, które dotychczas nie imponowały formą, ale z uwagi na organizację turnieju finałowego zamierzały efektownie zakończyć eliminacje i zwyciężyć bez straty seta. Podopieczne trenera Yu Juemin miały jednak spore kłopoty ze zrealizowaniem swojego celu. W drużynie Alojzego Świderka zafunkcjonowała zagrywka, poprawiła się skuteczność w ataku i w efekcie brązowe medalistki mistrzostw Europy zdołały odskoczyć na 13:10. Niestety z biegiem czasu w polskim zespole po raz kolejny przypomniały o sobie stare grzechy. Dobra gra do drugiej przerwy technicznej i przestój, który prowadził do utraty przewagi. Chinki natomiast konsekwentnie wykorzystywały każdy błąd biało-czerwonych. Brylowała zwłaszcza Hui Ruoqi, która w tym meczu wyrządziła reprezentacji Polski największą krzywdę.
Polska - Chiny 0:3 (20:25, 17:25, 22:25)
Chiny: Wang Yimei, Yang Yie, Hui Roqui, Wei Qiuyue, Yang Junjing, Ma Yunwen oraz Shan Danna (libero), Chen Liyi Polska: Podolec, Kosek, Okuniewska, Kaczor, Wołosz, Kwiatkowska oraz Maj (libero), Radecka, Konieczna, Saad
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×