MHW: Czeska komedia w... polskim wydaniu - relacja ze spotkania Polska - Czechy

 / Znicz
/ Znicz

Pierwszym rywalem biało-czerwonych podczas katowickiego turnieju była drużyna współorganizatora tegorocznych ME - Czesi. Nieskuteczna i ociężała gra Polaków nie stanowiła przeszkody dla rozpędzonych Czechów, którzy wygrali cały mecz w trzech setach.

W tym artykule dowiesz się o:

Prezes PZPS Mirosław Przedpełski tuż przed rozpoczęciem Memoriału zdradził, że Czesi zabiegali o możliwość udziału w tegorocznej edycji turnieju (o czym można przeczytać w wywiadzie, jakiego udzielił prezes portalowi SportoweFakty.pl). Jak widać, nasi południowi sąsiedzi traktują swój udział we wrześniowych Mistrzostwach Europy niezwykle poważnie, dlatego w najważniejszym okresie przygotowań postanowili sparować z najlepszymi drużynami Starego Kontynentu.

Długość starcia inaugurującego Turniej (przypomnijmy: Włosi pokonali w tie-break'u reprezentację Rosji) sprawiła, że mecz podopiecznych Andrea Anastasiego rozpoczął się z półgodzinnych opóźnieniem. Trudno powiedzieć, czy początek meczu wynagrodził kibicom zgromadzonym w Spodku długie oczekiwanie. Wprawdzie Bartosz Kurek zaprezentował, ile siły ma w prawej ręce, ale jego koledzy nie chcieli dołączyć do pokazu siły i skuteczności. Po wręcz porażających błędach w rozegraniu akcji Polacy schodzili na pierwszą przerwę techniczną ze stratą czterech punktów do rywali. Czesi dobrze czytali grę biało-czerwonych (pojedynczy blok na Grzegorzu Kosoku), poza tym popełniali mniej błędów i szybciej rozprowadzali piłkę. Nietrudno było zauważyć, że polska drużyna nie utrudniała swoją zagrywką życia swoim przeciwnikom. Lekiem na złą grę kadry nie okazał się nawet Sebastian Świderski, dla którego był to pierwszy oficjalny mecz w reprezentacji po długotrwałym leczeniu kontuzji. Nadzieję na "odzyskanie" seta wlał blok Michała Kubiaka, ale ataki Jiriego Popelki nie pozostawiły dyskusji, która drużyna była lepsza (21:25)

Włoski trener naszych siatkarzy uznał, że Piotr Gruszka i Michał Kubiak przełamią polską niemoc w kontrataku, dlatego desygnował ich do gry w drugiej partii. Te personalne roszady nie poprawiły diametralnie gry Polaków, a po jednym ze skutecznych zbić Czechów Anastasi uderzył ze wściekłością w guzik uruchamiający sygnalizator przerwy na żądanie. Mogło się odnieść wrażenie, że mimo wysiłków biało-czerwonych Czesi na parkiecie robią, co chcą, a Petr Platenik i Jan Stokr mają stuprocentową skuteczność. Na boisku pojawił się Fabian Drzyzga, ale i on nie poprawił jakości polskiego ataku; gra gospodarzy turnieju była po prostu ociężała i pozbawiona dynamiki. Znakomite zawody rozgrywał Popelka, zaś Bartosz Kurek bez wsparcia kolegów nie stanowił dla niego przeciwwagi. Przy stanie 21:14 dla Czechów skutecznym atakiem w końcu popisał się Gruszka, ale nawet krótki okres lepszej gry złotych medalistów ME 2009 nie mógł powstrzymać Czechów (18:25).

Co mogło choć odrobinę poprawić grę słabo spisujących się polskich siatkarzy? Nie wiedzieli tego kibice, odpowiedzi na wyżej postawione pytanie gorączkowo szukał trener Anastasi, co objawiało się w zaskakująco dużej jak na tego szkoleniowca liczbie zmian w polskiej ekipie. Po bloku Kosoka na Plateniku Polacy po raz pierwszy w spotkaniu (!) prowadzili (2:1). Dzięki poprawie polskiej defensywy znacząco wydłużył się czas akcji, o czym świadczy gra obu drużyn przy stanie 5:3 dla Polaków, jednak perfekcyjny czeski blok nie pozwolił polskiej drużynie na prowadzenie na pierwszej przerwie technicznej. Po raz kolejny biało-czerwoni byli skazani na odrabianie wyniku, ale dzięki podwójnemu blokowi Polacy powrócili do gry (11:11). Niestety, w poczynaniach gospodarzy turnieju brakowało gry środkiem, zaś Popelka bezlitośnie kończył kolejne akcje. Jednak w decydujących momentach seta więcej zimnej krwi wykazali Polacy, którzy po kolejnym punkcie Kurka i bloku Kubiaka wyszli na prowadzenie (21:20). Po zepsutej zagrywce Lukasa Tichacka polscy kibice uwierzyli w wygranie seta, ale grę na przewagi zakończył asem Jakub Vesely. Czesi zasłużenie cieszyli się, zaś Polacy powinni na spokojnie przeanalizować to spotkanie, by uniknąć kompromitacji w kolejnych meczach Memoriału.

Polska - Czechy

0:3 (21:25, 18:25, 25:27)

Polska: Żygadło, Jarosz, Kosok, Możdżonek, Ruciak, Kurek, Ignaczak (libero) oraz Świderski, Kubiak, Gruszka, Drzyzga, Nowakowski

Czechy: Ticháček, Štokr, Popelka, Pláteník, P. Konečný, Veselý, Kryštof (libero) oraz Mach, D. Konecny

Źródło artykułu: