Kibice, licznie zgromadzeni w katowickim Spodku, od początku spotkania Polaków z Włochami liczyli przede wszystkim na doskonałe widowisko i znacznie lepszą dyspozycję biało-czerwonych. Ku rozpaczy polskich fanów, inauguracyjna partia rozpoczęła się jednak po myśli zawodników Mauro Berruto, którzy grali znacznie pewniej niż gospodarze i przede wszystkim ustrzegali się własnych błędów. Już przy stanie 6:2 dla Italii o czas musiał poprosić szkoleniowiec Polaków, Andrea Anastasi. W poczynaniach polskich zawodników nie można było doszukiwać się jakichkolwiek pozytywnych symptomów. Trener biało-czerwonych więc zadziwiająco szybko, bo już przy stanie 9:4 dla reprezentacji Włoch, zdecydował się desygnować do gry młodego rozgrywającego naszej kadry, Fabiana Drzyzgę.
Dopiero zwycięstwo Polaków po długiej akcji, zakończonej widowiskowym atakiem Michała Kubiaka, nieco ożywiło grę biało-czerwonych (7:10). Wciąż siatkarze Anastasiego mieli jednak problemy z przebijaniem się przez włoski blok. Autowy atak Piotra Gruszki rozzłościł trenera, który błyskawicznie zdecydował się posłać do boju Jakuba Jarosza (10:16). Po drugiej przerwie technicznej Polacy kontynuowali koncert błędów, raz po raz posyłając piłkę w aut. Bezradny trener biało-czerwonych przy stanie 20:12 dla Italii poprosił o kolejną przerwę. Nie udało mu się jednak wpłynąć pozytywnie na swoich podopiecznych, którzy ostatecznie pierwszą partię zakończyli zdecydowaną klęską (15:25).
Od początku kolejnej odsłony Anastasi zdecydował się powrócić do pierwotnego składu. Można wywnioskować, że było to słuszne posunięcie, bowiem to biało-czerwoni zaczynali przejmować inicjatywę w tej partii (6:3). Polakom pomagali odrodzić się również Włosi, którzy mylili się znacznie częściej niż w poprzednim secie. Tego właśnie oczekiwali kibice - skutecznej, odważnej i widowiskowej gry biało-czerwonych. Szczególną radość sprawił im udany atak Piotra Gruszki, dzięki któremu to siatkarze Andrei Anastasiego prowadzili na pierwszej przerwie technicznej 8:5. Mauro Berruto wprost nie mógł uwierzyć w tak ogromną metamorfozę Polaków, którzy błyskawicznie wypracowali imponującą przewagę.
W szeregach biało-czerwonych gołym okiem widać było poprawę skuteczności w ataku ze środka i polu serwisowym. Kąśliwymi zagrywkami popisywali się przede wszystkim Michał Kubiak i Piotr Nowakowski. Polacy wraz z każdą akcją prezentowali się coraz pewniej. Po drugi czas, przy stanie 20:9 dla gospodarzy turnieju, zdecydował się poprosić szkoleniowiec Azzurrich. Nie miał jednak nadziei na końcowe powodzenie w tej partii, dokonując pod jej koniec wiele zmian personalnych. Ostatecznie po zwycięstwo w iście rewelacyjnym stylu sięgnęli biało-czerwoni i w znakomitych nastrojach przystąpili do kolejnej odsłony (25:13).
Włosi po druzgocącej porażce nie zamierzali jednak się poddawać i rozpoczęli trzecią partię od zdecydowanego prowadzenia czterema punktami (0:4). Bardzo szybko interweniować musiał Andrea Anastasi, bowiem jego zawodnicy wydawali się być myślami jeszcze przy poprzednim secie (1:6). Kolejne serie błędów Polaków nie napawały optymizmem...
To nie był jednak koniec emocji w tym secie! Kiedy wydawało się, że tę partię można spisać już na straty, dwoma blokami popisali się Polacy. Zaraz potem Michał Łasko popełnił błąd, posyłając piłkę w aut i na tablicy wyników wyświetlił się remis (15:15). Od tej chwili byliśmy świadkami zażartej walki. W kluczowym dla losów seta momencie w ataku pomylili się Gruszka i Bartosz Kurek. Włosi wyszli wówczas na dwupunktowe prowadzenie (20:22). Na boisku w pewnym momencie zaczęło być bardzo nerwowo. Obu trenerów w końcówce poniosły nerwy i zachowywali się zbyt impulsywnie. Po emocjonującym boju ze zwycięstwa mogli ostatecznie cieszyć się Włosi. Ostatnią akcję spotkania nieudaną zagrywką zakończył Kubiak (23:25).
Polacy, podrażnieni porażką w poprzedniej odsłonie, rozpoczęli kolejnego seta od mocnego uderzenia (5:2). Dobrze spisywali się przede wszystkim w obronie, popisywali się też szczelnymi blokami. Finezyjnymi i zaskakującymi zagraniami czarował także Łukasz Żygadło (8:5). Stopniowo ze snu zaczęli jednak przebudzać się Włosi. Bardzo mocną zagrywką straszyli biało-czerwonych Simone Parodi i Emanuele Birarelli. W głównej mierze dzięki tym zawodnikom Azzurri wyszli na dwupunktowe prowadzenie, które utrzymywali przez dłuższy czas. W bardzo ważnym momencie kapitalną zagrywką popisał się Bartosz Kurek, dając sygnał do walki do ostatniego tchu w końcówce partii (18:19). Mimo wyrównanego boju po ostatecznym triumf w tej odsłonie, jak i całym meczu sięgnęli Włosi (21:25). Tym samym Polacy jako jedyna drużyna turnieju nie mają jeszcze na swoim koncie żadnego zwycięstwa.
1:3 (15:25, 25:13, 23:25, 21:25)
Polska: Żygadło, Gruszka, Kosok, Nowakowski, Kubiak, Kurek, Ignaczak (libero) oraz Drzyzga, Jarosz, Świderski, Ruciak.
Włochy: Travica, Łasko, Savani, Maruotti, Mastrangelo, Birarelli, Giovi (libero) oraz Zajcew, Bonifante, Parodi.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)