ME siatkarek: Blamaż biało-czerwonych - relacja ze spotkania Polska - Serbia

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

To już koniec marzeń Polek o medalu na mistrzostwach Europy. Po bardzo słabym meczu i tylko jednym dobrze zagranym secie biało-czerwone pożegnały się z czempionatem Starego Kontynentu na ćwierćfinale. Spotkanie trwało tylko trzy partie, choć podopieczne Alojzego Świderka miały dużą szansę na przedłużenie pojedynku. Jednak zaliczka w postaci wyniku 24:22 nie wystarczyła do zwycięstwa w trzeciej odsłonie.

W tym artykule dowiesz się o:

Po udanej fazie grupowej polskie siatkarki z wielkimi nadziejami przystępowały do spotkania ćwierćfinałowego mistrzostw Europy. Na drodze Polek do fazy pucharowej stanęły Serbki, gospodynie imprezy, które niespodziewania zajęły drugie miejsce w swojej grupie. Do meczu z biało-czerwonymi doprowadził je dopiero mecz w fazie play-off z Rumunkami. Wydawało się, że szykuje się wyrównany pojedynek.

Marzenia kibiców z kraju nad Wisłą prysły bardzo szybko. Już pierwsze akcje pokazały, że podopieczne Zorana Terzicia nie próżnowały na odprawach taktycznych i znakomicie przesuwały się w bloku za przeciwniczkami. Spotkanie od "czap" rozpoczęły Katarzyna Skowrońska-Dolata oraz Berenika Okuniewska. Ta druga przegrała starcie ze swoją vis a vis, Mileną Rasić. Nic nie układało się tak, jak życzyłby sobie tego Alojzy Świderek.

W polskim zespole nic nie funkcjonowało tak, jak w trzech poprzednich potyczkach. Problemy rozpoczynały się od złego przyjęcia. Z rozegraniem nie radziła sobie kapitan Milena Radecka. W ataku istniała jedynie Skowrońska, ale i ona często nadziewała się na bloki czy wyrzucała piłki w aut. Żadnych problemów z wykorzystywaniem tych mankamentów nie miały Serbki, które grały bezbłędnie. Przerwy i zmiany Alojzego Świderka nie zmieniały niczego. Rywalki udanie zatrzymały aż sześć ataków, gdzie Polki nie były w stanie pokusić się o chociażby jeden blok. Dramatyczne otwarcie zakończyło się wynikiem 14:25.

Kolejna odsłona nie przyniosła wielkiej poprawy. Udało się co prawda w końcu doprowadzić do punktowego remisu, ale... było to przy stanie 1:1. Później na parkiecie rządziły tylko gospodynie. Były momenty, w których Polkom udawało się zagrać skutecznie i zaskoczyć ekipę Terzicia, ale po chwili przewaga powiększała się do jeszcze większych rozmiarów. Na parkiecie Klaudię Kaczorowską zastąpiła Katarzyna Jaszewska, ale również ona nie wnosiła nic dobrego do drużyny. Bardzo dobra postawa Serbek w ataku pozwoliła im prowadzić różnicą sześciu oczek już na drugiej przerwie technicznej.

Fantastyczne zawody rozgrywała rozgrywająca drużyny z Bałkanów, Maja Ogjenović. Znakomicie współpracowała ze swoimi środkowymi i ratowała piłki nawet w beznadziejnych momentach. Przepiękna wystawa jedną ręką do Nataszy Krsmanović dodatkowo podłamał biało-czerwone. Co prawda Serbki zaczęły się mylić, ale nie wiele pomagało to kadrowiczkom Świderka. Zmusiło to jedynie Terzicia do poproszenia o przerwę, bowiem jego team stracił trzy punkty pod rząd, co wcześniej było niespotykaną sytuacją (z 22:14 na 22:17). Pół minuty wytchnienia przyniosło skutek w postaci łatwego dokończenia seta. Tym razem fani Plavich cieszyli się przy stanie 25:20.

Wynik mógł świadczyć o jakiejś walce, wyrównanym starciu - nic bardziej mylnego. Lepszy rezultat był efektem większej ilości błędów rywalek, które pod wpływem rozluźnienia posłały kilka serwisów w aut. Skromniejsza grupka fanów w hali Pronir nie miała żadnych podstaw, aby liczyć na pojedynek trwający dłuższy niż trzy partie.

Kilka mocnych słów wypowiedzianych przez trenera Świderka w końcu podziałało na reprezentantki Polski, które przeciwstawiły się sile Serbek. Na dobrym poziomie zaczął funkcjonować blok, którym udało zatrzymać się nawet środkowe przeciwniczek. Dobra skuteczność w ataku i wyeliminowanie błędów pozwoliło odskoczyć aż na cztery oczka już na pierwszej przerwie technicznej. Chwile uniesienia nie trwały jednak długo.

Potężna zagrywka po raz kolejny rozregulowała przyjęcie, a co za tym idzie i pozostałe elementy siatkarskiego rzemiosła. Z dobrego dla Polski wyniku szybko zrobił się remis, a po błędzie Agnieszki Bednarek-Kaszy i ataku z obejścia było już 13:15. Przy fatalnej serii o przerwę prosił Świderek w wydawało się ostatnim momencie na zerwanie się do walki.

Taki zryw faktycznie nastąpił. Tuż po regulaminowej minucie odpoczynku dwupunktowa strata została zniwelowana. Ciężar gry w ataku przejęła Skowrońska. Wzmocniona została zagrywka, przez co problemy zaczęły pojawiać się również po drugiej stronie siatki. Przechodząca piłka skończona przez Berenikę Okuniewską sprawiła, że na tablicy świetlnej pojawił się rezultat 20:18. Od razu reagował Terzic, który za wszelką cenę chciał zakończyć mecz w trzech odsłonach.

Końcówka miała i powinna należeć do podstawowej atakującej Polek, która ze stanu 21:22 doprowadziła do wyniku 24:22 po dobrych atakach i zagrywkach. I tak pokaźna zaliczka nie wystarczyła biało-czerwonym. W końcowych fragmentach zawiodła Jaszewska. Piłka po jej trzech atakach znalazła miejsce... pod jej nogami. Podobnie stało się po zbiciu Skowrońskiej-Dolaty, które zakończyło mecz.

Polki zakończyły swój udział w mistrzostwach Europy. Na pochwały w obozie pokonanych zasłużyła jedynie Katarzyna Skowrońska-Dolata, która prezentowała wyrównany poziom w ataku. Bez jej punktów mecz zakończyłby się kompromitacją. Zwyciężczynie w półfinałowym boju zmierzą się z Turcją i będą niekwestionowanymi faworytkami w walce o finał.

Polska - Serbia

0:3 (14:25, 20:25, 24:26)

Polska: Kosek, Okuniewska, Bednarek-Kasza, Kaczorowska, Radecka, Skowrońska-Dolata, Maj (libero) oraz Kwiatkowska, Wołosz, Jaszewska, Podolec

Serbia: Brakocević, Krsmanović, Molnar, Ognjenovic, Nikolić, Rasić, Cebić (libero)

Sędziowie: Vittorio Sampaolo (pierwszy) oraz Ahti Huhtaniska (drugi)

Źródło artykułu: