Patryk Jucha: Miło cię widzieć w nowym sezonie w pełnym zdrowiu. Po kontuzji nie ma już śladu?
Gyorgy Grozer: Dokładnie tak. Ból zniknął, czuję się dobrze. Jestem nieco zmęczony, ale to normalne po kilku tygodniach ciężkiego treningu.
W tym sezonie w barwach Asseco Resovii Rzeszów będzie grał Lukas Tichacek, z którym przez dwa lata grałeś w ekipie z Friedrichshafen. Miałeś swój udział w transferze tego gracza do klubu?
- Działacze rozmawiali ze mną na jego temat, z czystym sumieniem poleciłem go do gry, gdyż jest on fantastycznym zawodnikiem. Prywatnie jesteśmy przyjaciółmi, zarówno z Lukasem, jak i z Adrianem Gontariu.
W związku z tym, że występowaliście już ze sobą i znacie swoje dobre strony, będziecie gwarantem sukcesu Asseco Resovii w nadchodzącym sezonie?
- Bardzo chciałbym, by tak było. Wiele razem przeszliśmy, bardzo się lubimy i na pewno nie będziemy mieli kłopotów ze zgraniem. Poza tym łatwiej im się będzie zaaklimatyzować. Oczywiście to wszystko sprzyja również dobrej atmosferze w szatni. W tym roku skład jest bardzo mocny, bardzo wyrównany i dokładnie wiemy co musimy zrobić, by osiągnąć sukces.
Wracając jeszcze do poprzedniego sezonu. Apetyty były ogromne, również wspominano o chęci walki o najwyższe laury, a skończyło się "tylko" na brązowym medalu. W czym tkwił problem tamtej drużyny? W kuluarach mówiło się o twoim konflikcie z Michałem Baranowiczem.
- Na pewno nie było łatwo grać z Michałem, ale koniec końców wynik nie był ostatecznie taki zły - podobnie jak i nasza współpraca. O takiej, a nie innej końcówce sezonu dla drużyny zaważyły zarówno kontuzja mojej ręki, jak i uraz kolana Alka Achrema. Gdybyśmy byli w pełni zdrowi, wszystko mogłoby się potoczyć zupełnie inaczej. Teraz nie ma już co gdybać, trzeba jak najlepiej wejść w nowy sezon i zacząć marsz od zwycięstwa do zwycięstwa.
Podobno masz jakiś osobisty cel na ten sezon...
- Tak, chcę zostać najlepszym atakującym ligi. Robię wszystko w tym kierunku. Wiem, że jestem w stanie to uczynić. Jednak to cel drugorzędny, najważniejsze jest dobro drużyny.
W ostatnim czasie miałeś okazję zdobycia tytułu najlepszego atakującego mistrzostw Europy, jednak reprezentacja Niemiec zaprezentowała się delikatnie mówiąc słabo...
- Ten turniej był dla nas całkowitą porażką. Nic nam nie wychodziło, nie realizowaliśmy założeń taktycznych dyktowanych przez selekcjonera. Ciężko stwierdzić dlaczego tak było, na analizę tych mistrzostw jeszcze przyjdzie czas. Oglądałem za to wszystkie mecze polskiej kadry i muszę przyznać, że byłem pod wrażeniem tego co zobaczyłem. Macie bardzo silną reprezentację.
W której cały czas jest mały problem na pozycji atakującego. Teoretycznie miałbyś duże szanse na uzyskanie polskiego obywatelstwa i po jakimś czasie mógłbyś występować w tej kadrze (śmiech).
- Dwa obywatelstwa, które w tej chwili posiadam, w zupełności mi wystarczają (śmiech). Nie żałuję, że nie jestem Polakiem.
Na koniec wypada zapytać o twojego kolegę z reprezentacji, Patricka Steuerwalda, który od tego sezonu reprezentuje barwy AZS Politechniki Warszawskiej. Myślisz, że dobrze przyjmie się w PlusLidze?
- Oczywiście. Patrick jest bardzo sprytnym zawodnikiem, posiadającym znakomity przegląd pola. Uważam, że będzie dużym wzmocnieniem dla ekipy z Warszawy.