Podobnie, jak dla kilku innych zespołów również i dla częstochowian głównym sprawdzianem dyspozycji przed inauguracją sezonu był Memoriał Zdzisława Ambroziaka, który odbył się w miniony weekend w Warszawie. Podopieczni Marka Kardosa uplasowali się w nim na trzeciej pozycji, prezentując się jednak w kratkę. Nie jednak wynik był w tym turnieju najważniejszy. - Wynik był jeszcze sprawą drugorzędną - podkreśla libero częstochowskiej ekipy, Adrian Stańczak. - W dalszym ciągu pracujemy nad poprawą elementów technicznych oraz zgraniem się. Niedawno dołączył do nas Fabian (Drzyzga - dop.red) i nareszcie możemy wszyscy razem pracować. Takie mecze i takie turnieje są jak najbardziej potrzebne, ponieważ pokazują na co wypada jeszcze zwrócić baczniejszą uwagę. Nie zawsze jednak wyniki w takich turniejach przekładają się na ligę. Nasza gra z każdym dniem wygląda coraz lepiej.
Problemy ze zgraniem, to obecnie największa bolączka częstochowskiej ekipy. Główny reżyser gry Akademików, Fabian Drzyzga dopiero kilka dni temu pojawił się na treningach w klubie po Mistrzostwach Europy okraszonych zdobyciem przez biało-czerwonych brązowych medali. Przez to wielu zawodników w dalszym ciągu nie znalazło jeszcze wspólnego języka z 21-letnim rozgrywającym. Czas powinien jednak pracować na korzyść zespołu. - Pojawiło się u nas sporo nowych osób, głównie młodych, ale trzon zespołu niewiele się zmienił. W zespole jest kilku doświadczonych zawodników, którzy grają na wysokim poziomie, ale i młodych, ambitnych i walecznych graczy, którzy na pewno przyniosą wiele korzyści tej drużynie - zapewnia Stańczak.
Wyniki i postawa ekipy Marka Kardosa w przedsezonowych turniejach towarzyskich, to już historia. Prawdziwą weryfikacją dyspozycji częstochowskiej ekipy będzie sobotnia inauguracja rozgrywek PlusLigi i pojedynek z naszpikowanym obcokrajowcami i przy tym wielkimi nazwiskami, Jastrzębskim Węglem. Drużyna prowadzona przez Lorenzo Bernardiego, to jeden z głównych pretendentów do walki o medale i być może w dłuższej perspektywie przerwania supremacji bełchatowskiej Skry. - Faktycznie, w Jastrzębiu jest wiele znanych nazwisk, a ich cel na ten sezon, to medal, ale jak wspomniałem wcześniej, my także mamy w swoich szeregach wielu bardzo dobrych zawodników. Mam nadzieję, że kibicom dostarczymy wielu emocji - mówi Stańczak, który wierzy, że jego zespół podoła zadaniu i sobotni pojedynek nie będzie do jednej bramki, używając piłkarskiej terminologii. - Nie ukrywam, że dla mnie osobiście, to emocje w tym meczu mogły być, jak na rybach, a wynik na tablicy brzmiałby 3:0 dla Częstochowy.
Szlifowaniu formy ekipie spod Jasnej Góry nie sprzyja fakt, że drużyna w dalszym ciągu jest w budowie. Od dłuższego czasu mówi się o jeszcze jednym przyjmującym, który miałby zasilić szeregi Akademików. Póki co lukę na tej pozycji zapełnia Miłosz Hebda, który jeszcze do niedawna występował w Częstochowie na pozycji atakującego. Jak podkreśla 24-letni libero, zespół pracuję na pełnych obrotach i nie zaprząta sobie głowy prasowymi doniesieniami. - Aktualnie w zespole jest czternastu zawodników. Wszyscy bardzo ciężko pracują nad poprawieniem swoich umiejętności. Na pewno ta praca i wiele zaangażowania i wysiłku, który wkładamy w treningi przełoży się na ligę. Zakontraktowanie kolejnego zawodnika, to decyzja zarządu. My, jako zawodnicy myślimy o własnej grze - puentuje Adrian Stańczak.