Asseco Resovia Rzeszów zakończyła drugie spotkanie ligowe, nie tracąc ani jednego seta. Podopieczni Andrzeja Kowala świetnie radzą sobie w pierwszych fragmentach sezonu, choć czasu na zgranie nie mieli zbyt wiele. - To bardzo dobry start w naszym wykonaniu, ale oczywiście ważniejsza będzie końcówka sezonu. Z niecierpliwością już na nią czekamy - ocenił Piotr Nowakowski, który w tym sezonie wzmocnił drużynę z Podkarpacia, przechodząc z Częstochowy.
Pojedynek z Fartem Kielce, choć zakończony w trzech setach, był dobrym sprawdzianem formy zawodników z Rzeszowa. Zespół prowadzony przez Grzegorza Wagnera walczył bardzo ambitnie i nie odpuszczał do samego końca. - Trudno było w każdym secie, bo praktycznie każdy skończył się na przewagi. Drużyna z Kielc postawiła naprawdę wysokie warunki w tym pojedynku. Nie było łatwo. Być może mieliśmy trochę więcej szczęścia i zachowaliśmy więcej zimnej krwi. Dzięki temu udało się wygrać końcówki, które zaważyły na losach całego spotkania - podkreślił środkowy rzeszowskiej drużyny.
Na radość ze zwycięstwa brązowi medaliści ubiegłego sezonu nie będą mieli zbyt wiele czasu. Już w najbliższą środę czeka ich starcie, które śmiało można okrzyknąć siatkarskim klasykiem. Na Podpromie przyjedzie PGE Skra Bełchatów. Na początku ubiegłego sezonu bełchatowianie przegrali na rzeszowskim terenie, więc szanse na pokonanie mistrzów Polski są znacznie większe w pierwszych fragmentach sezonu, niż w tych decydujących. - To fajnie, że trafiamy na nich na początku. Oby udało nam się zagrać na jak najwyższym poziomie. Jaki będzie wynik, to mniej ważne. Liczy się przede wszystkim nasza gra. Chcemy pokazać się z jak najlepszej strony, bo gramy przed własną publicznością. Na pewno będzie dobre widowisko - zapewnił siatkarz.
Piotr Nowakowski nie miał zbyt wiele czasu na zgranie z nowym zespołem. Dołączył do drużyny tuż po wywalczeniu z reprezentacją Polski brązowego medalu mistrzostw Europy. Zawodnik podkreśla, że nie jest jeszcze w pełni formy i odbija się to na jego postawie na boisku. - Czuję się zmęczony. Może to nawet czasem widać, szczególnie na początku spotkania. Później już jest lepiej. Muszę się jakoś długo rozkręcać. Gdy wszystko wraca do normy jest całkiem nieźle. Można powiedzieć, że po meczu z Fartem jestem z siebie zadowolony - zakończył.