W pierwszych dwóch setach lepsze wrażenie po swojej grze pozostawili bowiem spisywani na straty częstochowianie, którzy mają w swoim dorobku zaledwie trzy oczka po inauguracyjnym zwycięstwie nad zespołem Jastrzębskiego Węgla. Zarówno w pierwszej, jak i drugiej partii gospodarze do głosu dochodzili w końcówkach, gdy odrabiali kilkupunktową stratę do lidera PlusLigi. Za każdym razem Akademicy mieli nawet w górze piłkę setową, ale nie potrafili przypieczętować wygranej. W premierowym secie po dobrych zagrywkach Wojciecha Sobali częstochowianie prowadzili już 24:22. Wystarczył jednak nieskuteczny atak Dawida Murka, aby kędzierzynianie wrócili do gry i po chwili zadali decydujący cios za sprawą fenomenalnie dysponowanego Antonina Rouzier. Francuski atakujący w końcówkach z powodzeniem brał na siebie ciężar gry i był mocno eksploatowany przez Pawła Zagumnego.
W drugiej odsłonie mieliśmy powtórkę z rozrywki. W odróżnieniu do inauguracyjnego seta tym razem częstochowianie dotrzymywali kroku ekipie z Opolszczyzny i walka na całej długości seta trwała punkt za punkt. W decydujących momentach znów dał o sobie jednak znać Rouzier, który pokazał, że nie jest dziełem przypadku, że znajduje się wśród najlepszych atakujących na świecie. Reprezentant "Trójkolorowych" w ostatnich fragmentach seta pomylił się tylko raz, gdy przy stanie 26:26 zaatakował w aut, dając kolejną piłkę setową gospodarzom. Przy wyniku 28:28 kibice byli już jednak świadkami teatru jednego aktora. Ostatnie dwie piłki w tej partii powędrowały właśnie do 25-latka, który z zimną krwią zapewnił kędzierzynianom zwycięstwo. Gdy wydawało się, że zwycięstwo ekipy Krzysztofa Stelmacha, to tylko kwestia czasu, w trzecim secie częstochowianie wreszcie dopięli swego i przedłużyli szansę na zwycięstwo. Znów losy seta ważyły się niemalże do ostatnich piłek. Sygnał do walki dał gospodarzom niezmordowany Dawid Murek, który piekielnie mocnym atakiem z drugiej linii wyprowadził gospodarzy na prowadzenie 22:21. Niekonwencjonalna akcja ikony częstochowskiego zespołu okazała się przełomowa i poderwała miejscowych do walki. W kolejnej wymianie zatrzymany blokiem został Rouzier, a po chwili o swoim kąśliwym serwisie przypomniał sobie Łukasz Wiśniewski i na tablicy pojawił się wynik 24:21. Akademicy grali, jak w transie i mocnym uderzeniem po sześciopunktowej serii mogli zakończyć seta. W kolejnej kontrze na blok nadział się jednak Bartosz Janeczek, ale ostatnie słowo w tej odsłonie należało do gospodarzy. Seta udanym atakiem ze środka zakończył Adrian Hunek, który coraz śmielej przebija się do pierwszego składu częstochowskiej ekipy i dostaje coraz więcej szans od trenera, Marka Kardosa.
Jeden wygrany set, to było wszystko na co tego dnia Akademikom pozwoliła drużyna Krzysztofa Stelmacha. W czwartej partii od początku zarysowała się nieznaczna przewaga kędzierzynian, która utrzymała się do samego końca. Gospodarze obok Rouzier nie potrafili także znaleźć recepty na Guillaume Samice oraz dwójkę środkowych, Wojciecha Kaźmierczaka oraz Patryka Czarnowskiego, który praktycznie każdą piłkę zamieniali na punkt. ZAKSA czwartego seta wygrała 25:22 i sięgnęła po kolejny komplet punktów. Gospodarzom czkawką odbiły się pierwsze dwa sety, w których zaprzepaścili wielkie szansę na zwycięstwa. - Dwa pierwsze sety przegrane na przewagi były kluczowe. Trzecią partię udało nam się wygrać i odzyskać kontakt z rywalem, ale końcówka czwartego seta nam uciekła - mówił po meczu Adrian Hunek.
Częstochowianie tym samym pogłębiają się w marazmie, a sobotnia porażka była już czwartą z rzędu na krajowym podwórku. Po fatalnych występach przeciwko Indykpolowi AZS Olsztyn i Fartowi Kielce ostatnie dwa mecze z PGE Skrą Bełchatów i ZAKSA Kędzierzyn-Koźle mogą jednak wlać w serca częstochowskich kibiców nutkę optymizmu. Akademicy w obu tych spotkaniach zaprezentowali się bowiem z niezłej strony i pokazali, że nie będą w tym sezonie chłopcem do bicia. - Udowodniliśmy w tym meczu, że nasza forma idzie w górę. Myślę, że te pięć przegranych spotkań o niczym nie świadczy. Musimy skupić się na swojej grze i wyeliminować błędy i na pewno będziemy zwyciężać - puentuje Hunek.
Tytan AZS Częstochowa - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 1:3 (26:28, 28:30, 25:22, 22:25)
AZS: Drzyzga, Murek, Gierczyński, Sobala, Wiśniewski, Janeczek, Stańczak (libero) oraz Hebda, Kamiński, Hunek.
ZAKSA: Zagumny, Ruciak, Samica, Czarnowski, Kaźmierczak, Rouzier, Gacek (libero) oraz Pilarz, Warda.
MVP: Paweł Zagumny