Agata Durajczyk: Pokazałyśmy, że w każdym meczu można wygrać

W meczu AZS Białystok - Impel Gwardia Wrocław Akademiczki dokonały rzeczy prawie niemożliwej. Wygrały 3:2, choć przegrywały już 0:2 w setach i 7:11 w trzeciej partii. O ich zwycięstwie zadecydował tie-break, w którym obroniły aż pięć piłek meczowych.

Akademiczki w tym sezonie jeżeli wygrywają swoje pojedynki, to tylko po niezwykłych, dramatycznych starciach. W sobotę, po heroicznej walce pokonały dobrze poukładany zespół Impelu Gwardii Wrocław. - Bardzo się cieszę ze zwycięstwa, bo przez pierwsze dwa sety nasza gra nie wyglądała dobrze - powiedziała libero AZS-u, Agata Durajczyk. Białostoczanki powróciły do walki w trzecim secie, gdy w polu serwisowym stanęła Ksenia Sizowa, a w ataku koncertowy popis dawała Channon Thompson. - Gra się nam nie układała, ale na szczęście w końcu zaczęłyśmy kończyć piłki w ataku - dodała Durajczyk. - Uwierzyłyśmy w siebie i pokazałyśmy, że w każdym meczu można wygrać. Wywalczone punkty bardzo nas cieszą. Chciałyśmy zdobyć trzy oczka, ale nie udało się. Wygrana za dwa punkty jednak również nas satysfakcjonuje - mówiła niezwykle rozradowana zawodniczka.

Akademiczki po czterech kolejkach mają cztery punkty na swoim koncie. Tych oczek powinno być jednak znacznie więcej. - Tak, to prawda. Mamy dużą przewagę, a później ją roztrwaniamy w końcówkach - stwierdziła libero białostoczanek.

W czwartek podopieczne Wiesława Czai zmierzą się z Budowlanymi Łódź. Białostoczanki i łodzianki tworzą dość dziwne zespoły. Obie ekipy nie potrafią utrzymać dobrego poziomu gry przez cały pojedynek i przez to potraciły już sporo punktów w tych rozgrywkach. - Teraz czeka nas spotkanie w Łodzi i liczymy na punkty. Mecz na pewno będzie wyrównany. Łodzianki tak jak my są bardzo niestabilną ekipą - powiedziała w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Agata Durajczyk.

Komentarze (0)