Co prezes Przedpełski mógł zrobić? - rozmowa z Alojzym Świderkiem, trenerem reprezentacji siatkarek

Mimo że sezon ligowy trwa w najlepsze, to nie można zapomnieć o reprezentacji Polski. Trener naszych siatkarek, Alojzy Świderek, w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl opowiada o zmianach w terminarzu PlusLigi Kobiet, zdradza komu się przygląda w tym sezonie i komentuje przyznanie dzikiej karty na Puchar Świata Włoszkom i Argentynkom.

Anna Jawor
Anna Jawor

Anna Jawor: Panie trenerze, podjęto decyzję o zmianie terminarza i przyspieszeniu gier w PlusLidze Kobiet. Niektórym klubom takie posunięcie się bardzo nie podoba. Atom Trefl twierdzi, że ta zmiana burzy ich cały plan pracy.

Alojzy Świderek: Byliśmy na spotkaniu z prezesami klubów w Szamotułach i tam podjęliśmy decyzję o przyspieszeniu o jeden termin rozgrywek ligowych. W sumie jednak wyszły chyba dwa terminy, ale dla reprezentacji to bardzo dobrze. Na pewno ta zmiana komplikuje niektórym zespołom sytuację, ale trzeba szukać jakiś kompromisów pomiędzy kadrą a klubami. Właściwie, o ile wiem, to tylko Atom ma jakieś obiekcje.

Trener Banku BPS Muszyna, Bogdan Serwiński, mówi, że głosował za tą zmianą, ale tak naprawdę to jest jej przeciwny. Twierdzi, iż jest to marginalizacja zespołów ligowych.

- Ja także jestem za, a nawet przeciw (śmiech). Kluby opowiedziały się za przyspieszeniem rozgrywek o jeden termin. Tylko w przypadku Atomu to może sprawiać problemy, gdyż w ich hali odbywają się mecze różnych zespołów i to na pewno jest dla nich jakiś kłopot.

Teraz drużyny będą grały praktycznie co trzy dni. Nie obawia się pan, że na kadrę zawodniczki przyjadą kontuzjowane?

- Ale wcześniej było tak samo. We Włoszech rozgrywki ligowe są podobnie rozbudowane jak u nas i u nich na kadrę przyjeżdżają te same zawodniczki, które grały w lidze.

Nie boi się pan, że zaczną się ucieczki w kontuzje?

- Kadra jest zaszczytem i honorem. Kto chce grać w reprezentacji, ten będzie grał.

Kilka dni temu Małgorzata Glinka powiedziała, iż po tym sezonie chce zakończyć swoją karierę. Ma pan jakiś pomysł, by ją jeszcze raz przekonać, aby pomogła drużynie narodowej w walce o kwalifikację olimpijską?

- To jest jej decyzja. Ona dla polskiej siatkówki zrobiła bardzo dużo. Ja na pewno będę z nią rozmawiał, zresztą robiłem to już wcześniej. Jeżeli udałoby się ją namówić do gry, to byłoby to ogromne wzmocnienie reprezentacji.

Czy śledzi pan zagraniczne ligi? Np. Katarzyna Skorupa bardzo dobrze radzi sobie we Włoszech.

- W tej chwili bardziej patrzymy na to, co się dzieje u nas, na młode zawodniczki. Te siatkarki, które będą brane pod uwagę w późniejszym okresie, to są te które będę grały w końcówce ligi i będę w formie, bowiem będziemy mieć jedynie dwa tygodnie przygotowań do turnieju kwalifikacyjnego na igrzyska olimpijskie.

Porozmawiajmy jeszcze o Pucharze Świata. Nie ma pan żalu do prezesa PZPS-u, Mirosława Przedpełskiego, że nie załatwił dla Polek dzikiej karty na ten turniej? Na początku tę kartę obiecywał, a później nic z tego nie wyszło.

- To nie zależy od prezesa Przedpełskiego, to jest bardziej zależne od tego co się dzieje w rozgrywkach międzynarodowych. Reprezentacja kobiet dostała dziką kartę cztery lata temu i dziwne byłoby, gdyby otrzymała ją teraz.

Włoszki jednak na przestrzeni lat otrzymywały więcej tych dzikich kart niż my.

- One są zdecydowanie wyżej od nas w rankingu i grały lepiej od nas.

A Argentynki? To nie jest żadna potęga, my z nimi w tym sezonie wygrywałyśmy.

- To nic nie zmienia. Nie bronię tu decyzji FIVB, wręcz przeciwnie. Mi bardzo zależało, żebyśmy to my grali w Pucharze Świata. Gdybyśmy wystąpili w tej imprezie, to mielibyśmy szansę na turniej interkontynentalny, a tak nam ta szansa się wymyka. Decyzja FIVB jest taka i trzeba się do niej dostosować. Co prezes Przedpełski mógł zrobić w tym wypadku?

Mógł zrezygnować z dzikiej karty dla kadry męskiej na rzecz reprezentacji siatkarek. Siatkarzom ta karta jest tak naprawdę niepotrzebna, gdyż ich dobry ranking gwarantuje im udział w turnieju interkontynentalnym.

- Są trzy turnieje interkontynentalne u mężczyzn. I nasi panowie graliby we Włoszech, Niemczech albo Japonii. W Japonii prawdopodobnie nie wystąpią, bo są zespołem europejskim, więc graliby albo we Włoszech albo w Niemczech, a to nie jest w cale taka prosta kwalifikacja olimpijska. Najprostszą kwalifikacją w przypadku i kobiet i mężczyzn jest Puchar Świata.

Chyba najtrudniejszą? Tam awansują tylko trzy zespoły.

- Najtrudniejszą, bo się gra jedenaście meczów w krótkim czasie. Ale także najprostszą, bo w Pucharze Świata i wielkim zespołom trafiają się wpadki.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×